Reklama

Social media

#CyberMagazyn: Wirtualna (rzeczywistość). Czy metawersum zmieni świat, jaki znamy?

fot. prezentacja metaversum Facebooka
fot. prezentacja metaversum Facebooka

Odkąd internet obiegła wiadomość, że Facebook – a właściwie Meta – chce zbudować metawersum, zaczęliśmy się zastanawiać, na ile dziś żyjemy w wirtualnym, a na ile – w realnym świecie. Czy idea metawersum zmieni rzeczywistość, jaką znamy? „To próba stworzenia czegoś na kształt nowego świata; środowiska kontrolowanego przez jedną firmę” - ocenia Jan Zygmuntowski z Akademii Leona Koźmińskiego w rozmowie z CyberDefence24.pl. 

O planach Facebooka dotyczących budowy metawersum pisaliśmy jako pierwsi w Polsce już w sierpniu br. W tekście jego autorka zwracała uwagę, że „pozwoli to Facebookowi na zupełnie inny rodzaj wpływu na rynek internetowy, a koncern tym samym zyska kontrolę nad tym, w jaki sposób internet łączy wirtualne rzeczywistości”.

Z jednej strony entuzjazm, z drugiej – dystopijna wizja świata – takie emocje towarzyszyły ogłoszeniu zmiany nazwy przez giganta technologicznego.

W liście do inwestorów Zuckerberg przekonywał: będziemy mogli zrobić prawie wszystko, co tylko można sobie wyobrazić” — wirtualnie spotykać się z przyjaciółmi i rodziną, pracować, uczyć się, bawić, robić zakupy, tworzyć,  a także zdobywać zupełnie nowe doświadczenia, które nie pasują do tego, o czym myślimy dzisiaj w kontekście używania komputerów lub telefonów.

Jego zdaniem, w przyszłości będziemy mogli teleportować się natychmiast jako hologram, aby być w biurze bez dojeżdżania do pracy, na koncercie z przyjaciółmi lub w salonie swoich rodziców, aby nadrobić zaległości. „To otworzy więcej możliwości bez względu na to, gdzie mieszkasz. Będziesz mógł spędzać więcej czasu nad tym, co dla ciebie ważne, skrócić czas bycia w ruchu i zmniejszyć emisję dwutlenku węgla. Pomyśl o tym, ile fizycznych rzeczy masz dzisiaj, które mogą być tylko hologramami w przyszłości.

Zachwyt ideą życia w wirtualnym świecie studzi Brad Smith, prezes Microsoftu: „Mówimy o nim tak, jakbyśmy wkraczali w nowy wymiar. Nie przeniesie nas to do nieba. Wszyscy nadal będziemy żyć w prawdziwym świecie”. Według niego „hype” wokół wirtualnego wszechświata nie może przysłonić długofalowych trendów w dziedzinie technologii.

Mimo to firma zadeklarowała, że m.in. Microsoft Cloud, Microsoft Mesh oraz narzędzia giganta bazujące na sztucznej inteligencji dostarczają kompleksowy zestaw zasobów zaprojektowanych do obsługi metawersum. Dzięki nim możliwe jest tworzenie cyfrowych postaci, miejsc spotkań oraz naturalnych interakcji (dzięki wykorzystaniu np. uczenia maszynowego).

„To próba stworzenia czegoś na kształt nowego świata”

Czy zapowiedź stworzenia metawersum to pierwszy krok do jeszcze większego uzależnienia nas od technologii? Czy w przyszłości zatrzemy granicę między realnym a wirtualnym światem, a nasz cyfrowy wizerunek awatara będzie równie istotny, co już tworzony personal branding w social mediach?

Jan Zygmuntowski, ekonomista, wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego i prezes zarządu think-tanku Instrat, przypomina, że rozwiązania VR i AR funkcjonowały w świecie technologii już od dłuższego czasu, więc – w tym kontekście – ogłoszenie strategii Meta nie powinno być zaskoczeniem.

„To nie tylko rozwiązania Facebooka, ale stosuje je choćby Microsoft jako narzędzie do pracy. Z punktu widzenia FB to próba ucieczki do przodu – zamiast skonfrontować się z oskarżeniami – na przykład o naruszenie prawa konkurencji, kiedy zarządowi platformy grożą zarzuty karne, nie mówiąc już o zarzutach dotyczących wpływania na rynek reklamowy czy w kwestii uzależnień od platform wybrał taki sposób działania. Wobec tego firma zmienia swój brand i deklaruje, że będzie tworzyła >>nowy, utopijny świat<<. To nie decyzja biznesowa, a z obszaru zarządzania i wynikająca z chęci przejęcia kontroli. To ma być ucieczka do przodu od zakusów państw, które organizują się, by kontrolować i regulować Big Techy. To próba stworzenia czegoś na kształt nowego świata; środowiska, kontrolowanego przez jedną firmę” – uważa.

Czytaj także: Facebook zmienił nazwę firmy na Meta. Co to oznacza dla użytkowników?

Jego zdaniem takie działanie to również próba ucieczki od kryzysu wizerunkowego.

„Jeśli państwo przez kryzysy wewnętrzne traci wizerunkowo, to zazwyczaj wywołuje wojnę o charakterze imperialnym. Zuckerberg mówi Europie: >>zatrudnimy 10 tys. osób do budowy metawersum<<. Buduje więc swoją armię, która ma zbudować >>nowy teren<<. Czy to się uda? Moim zdaniem, to bezzasadne pytanie. To się na pewno uda, jeśli zostaną na to przeznaczone tak duże środki, jeśli stosowanie tych rozwiązań będzie przedstawione jako niezbędne do funkcjonowania procesów społeczno-gospodarczych. Wystarczy sugerować firmom za pośrednictwem np. konsultantów biznesowych, że >>to przyszłość, więc wszystkie spotkania w pracy muszą być w taki sposób prowadzone<<. Firma Meta mówi, że metawersum ma być >>miejscem do pracy i zabawy<<. Jeśli ludzie będą w taki sposób funkcjonowali w pracy, z czasem przywykną i będą skłonni dłużej zostawać w wirtualnym świecie – stwierdza w rozmowie z nami Zygmuntowski.

Na nieco inne aspekty rozwiązania Facebooka zwraca uwagę prof. Jan Kreft, autor m.in. książki „Władza algorytmów. U źródeł potęgi Google i Facebooka”. W jego opinii metawersum to jednak przedsięwzięcie biznesowe, a dopiero później będziemy zastanawiali się nad jego konsekwencjami.

„To następca mobilnego internetu. To przede wszystkim przestrzeń, gdzie będzie się prowadziło handel. Mało kto zwrócił na to uwagę, ale w liście do akcjonariuszy podkreślono, że po pierwsze: będzie to miejsce, gdzie będzie prowadzony biznes. Meta będzie raportować dane z segmentu Reality Labs, podczas gdy Facebook – dane z reklam. To pokazuje bardzo poważne zaangażowanie Meta (Facebooka)” – uważa.

Profesor dodaje, że głównym odbiorcą komunikatu i konferencji „Connect” Zuckerberga miał być rynek finansowy, była to zapowiedź sięgnięcia po strategię błękitnego oceanu: sami stworzymy nowy rynek, za którym wszyscy pójdą, a my będziemy jego liderami.

„To nie jest tak, że nagle ogłoszono tę ideę – to konsekwencja tego, co na platformie dzieje się mniej więcej od 2016 roku. Dziś nad metaverse pracuje już ponad 10 tys. osób, wysoko wykwalifikowanych pracowników Facebooka. Ta superplatforma przestaje być medium społecznościowym, a staje się nie realnym Earthbookiem odpowiednikiem ludzkiej aktywności na Ziemi w cyfrowej przestrzeni” – uważa.

Przypomina, że oczywiście można skupiać się na argumentach, że z superplatformy Facebooka odchodzą młodzi, ale – według niego - to niewielki wycinek całości.

„Z punktu widzenia biznesowego, trzeba pamiętać, że w ciągu 10 lat akcje spółki podrożały 10-krotnie oraz, że rynek finansowy dobrze przyjął rebranding i opowieść od nowym projekcie Marka Zuckerberga. To prawda, że pojawiają się nowi sygnaliści i godzące w imperium Facebooka informacje dowodzące szkodliwości social mediów. Nie jest to jednak nic nowego, naukowcy wiedzą o tym od dawna, a rynek finansowy zdążył to dawno zaakceptować o ile nie wpływa na istotny wzrost kosztów i utratę wizerunku. Wystarczy zatem na chłodno spojrzeć na tę sprawę: na Facebooku w tej chwili pracuje 100 tys. pracowników, bardzo dobrze opłacanych. Przeciętne wynagrodzenie w tej korporacji jest dzisiaj jednym z najbardziej pożądanych na rynku amerykańskim, po prostu Facebook jest nadal wyjątkowo atrakcyjnymi miejscem pracy i raczej owym inżynierom nie w głowie masowa manipulacja trzema miliardami użytkowników. Bliżej im marzeniom o uczestnictwie w czymś wyjątkowym i rozwiązywaniu codziennych problemów z tym związanych” – zaznacza nasz rozmówca i dodaje, że prawdą jest, iż giganci technologiczni dźwigają ciężar „ostrożnego gospodarowania odpowiedzialnością”.

Są na tyle odpowiedzialni, na ile są do tego zmuszani. To nie był po prostu przez lata ich priorytet i nawet jeśli dojdzie do podziału Facebooka, Google, Apple ze względu na to, że na przykład są antykonkurencyjne, to niespecjalnie cokolwiek to zmieni, bo cały rynek z nimi w awangardzie będzie nadal pędził w stronę innowacji, nowego przewrotu kopernikańskiego, jakim może być Metaverse” – ocenia wykładowca.

Zgadza się jednak ze stwierdzeniem Zygmuntowskiego, że Facebook próbuje „uciec do przodu”. „Proponuję spojrzeć na ten problem z takiej perspektywy: TikTok, YouTube, Instagram to miejsca zabawy i aktywności influencerów, a dla FB to ludzie i firmy, na których Meta ma zarabiać w nowym uniwersum. Innymi słowy warto dojrzeć w metawersum wielki projekt biznesowy, a nie tylko i wyłącznie „wizję” przeniesienia w nową rzeczywistość. Oczywiście chodzi o perspektywę połowy, może całej dekady. Natomiast jako element strategii Facebooka nie jest to nic nowego – od lat trwają tam pracę nad projektami, które zrewolucjonizują naszą obecność w cyfrowym świecie – przypomina w rozmowie z CyberDefence24.pl.

Idea „Metaverse” to... nie nowość

Magazyn „Wired” zwraca uwagę, że sen o stworzeniu „metarzeczywistości” to nie novum, a wiele firm postawiło pierwsze kroki ku realizacji takiej wizji technologicznej już lata temu. Rezultaty były różne, nie każdej z nich się udało. 

Firma doradcza PwC przewiduje, że do 2030 roku prawie 23,5 miliona miejsc pracy na całym świecie będzie korzystać z AR i VR do takich zadań, jak szkolenia pracowników, spotkania i obsługa klienta. Od czasu pandemii COVID-19 firmy szczególnie postawiły na testy platform do pracy zdalnej oraz korzystanie z takich rozwiązań jak gogle Oculus VR czy Facebook Horizon Workrooms. Microsoft Mesh for Hololens 2 także ma dawać nadzieję na umożliwienie spotkań w częściowo wirtualnej rzeczywistości. Dodatkowo, platforma e-commerce Shopify postawiła na grę, w której pracownicy mogą pojawić się jako awatary i w ten sposób urozmaicić sobie życie w zespole, przynajmniej w aspekcie wirtualnej rozrywki. Do pracy w wirtualnej przestrzeni służy już Gather.town, Loom.ai czy Teeoh.

„Wielu już zwróciło uwagę, jak nudno wygląda Zuckerverse. Większość z nas już żyje w tej przyszłości (...) metaverse korporacyjny ryzykuje powtórzenie i potencjalnie wyolbrzymianie wad rzeczywistego świata” – ocenia Wired.

Czy możliwość stworzenia awatarów sprawi, że uda się nam zyskać bliskość cyfrową w przyszłym być może nadal pandemicznym świecie? Pomogłoby to choćby w walce ze stosunkowo nowym zjawiskiem Zoom dysmorfofobii, spowodowanej wpatrywaniem się w widok własnej twarzy na ekranie, co źle wpłynęło na samoocenę i psychikę internautów. Jednak – co ciekawe – chęć poprawiania swojego wyglądu, by można było być lepiej postrzeganym przez współpracowników przenika także do cyfrowego świata: ludzie już teraz wybierają awatary np. w grach wideo, które mają przedstawiać ich jako atrakcyjniejsze osoby. To natomiast wpływało na zachowania w strukturach korporacyjnych firm – już w 2007 roku z badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda wynikało, że „atrakcyjniejsze” awatary były bardziej dominujące wobec innych graczy. W efekcie niektóre z korporacji wybierają platformy nieoparte na wirtualnych postaciach (np. Teamflow).

„Jeśli — a to bardzo ważne — pracownicy wejdą w jakiś metaświat, należący do Meta lub inny, wtedy zasady i wady tych wirtualnych światów będą miały coraz większe znaczenie. Pod koniec dnia za tymi awatarami — wszyscy jesteśmy ludźmi. Musimy być świadomi naszych uprzedzeń i zrozumieć, że ciosy nie będą lżejsze, tylko dlatego, że są w wirtualnym świecie”. - wskazuje „Wired”.

Będziemy zanurzeni w wirtualnej, rozszerzonej rzeczywistości

Zatem jaki świat czeka nas za 5, a może 10 lat? Jan Zygmuntowski uważa, że celem Mety ma być spowodowanie, że brakować nam będzie umiejętności oddzielenia realnego życia od wirtualnego.

„Najlepszym tego przykładem jest fakt, jak duże wysiłki są wkładane, aby jednocześnie łączyć obie sfery. To także próba przeniesienia kapitalistycznych praw własności z realnego do cyfrowego świata, w którym własność nie jest naturalna. Innymi słowy: jeśli pracownicy w wirtualnym świecie będą chcieli mieć na przykład ładną >>skórkę<<, będą musieli w jakiś sposób za nią zapłacić i będą korzystali z cyfrowych tokenów. Sądzę, że to będzie sposób na powiązanie panujących stosunków gospodarczych ze światem wirtualnym” – ocenia ekonomista.

Prof. Jan Kreft stwierdza, że jeśli nie Facebook, to i tak inne firmy zdecydowałyby się na tego typu ruch. „Na pewno nikt nie zrezygnuje z praktyk uzależnienia na tym etapie wyścigu do nowego świata metawersum – wręcz przeciwnie. Należy się więc spodziewać, że w nieodległej przyszłości porzucimy nasze smartfony i będziemy zanurzeni w wirtualnej, rozszerzonej rzeczywistości. To kwestia 5-10, może 15 lat. Jeżeli popędzi tam część młodych innowatorów, którzy dziś tak chętnie są na Tiktoku albo Snapchacie – a wcale nie jest przesądzone, że obie te aplikacje będą modne za kilka lat to niewielu będzie takich, którzy zdecydują się nie uczestniczyć w tym >>nowym wspaniałym świecie<<” – podsumowuje.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama

Reklama

Komentarze (2)

  1. AA

    Parafrazując klasyka Gdy jestem głodny wyświetlam sobie ciastko i syce się nim :))))))

    1. Mik

      "Wyświetlam sobie torcik akademicki i sycę się jego widokiem" (H.J. Chmiewski: "Tytus, Romek i A'Tomek"

  2. klaun-szyderca

    Niech mi ktoś wytłumaczy, w czym taki hologram mojej osoby znajdujący sie w biurze może być lepszy niż telekonferencja z łącznością audio lub audio+video w czasie rzeczywistym ? Przecież sam z siebie hologram nic za mnie i tak nie zrobi. Teraz mogę spotkac sie z pracujacymi zdalnie współpracownikami na MS Teams albo jakiejś innej platformie. Niedawno byłem wirtualnie na szkoleniu w którym wzięło udział kilkaset osób. Co nowego do tego wniesie dodanie grafiki 3D z avatarami ? To co sie liczy w pracy zdalnej to treść ( wymiana bardzo konkretnych informacji miedzy współparcującymi ludźmi ), a nie wodotryski. Moim zdaniem tylko tyle z poprawy grafiki wynika, że łącza internetowe będą setki razy bardziej obciążone. Nie mówiac o tym że te avatary to może dobre do gier ale nie do pracy. W czym to jest lepsze od widoku twarzy z kamerki ? Dla mnie z artykułu wynika tyle, że Meta...nic nowego nie wniesie, tylko ponazywa na nowo stare i już używane masowo rozwiazania. Ewentualnie część z nich zepsuje (i nazwie to 'nową jakością').

    1. Andrettoni

      Popieram. Człowiek ma wiele zmysłów i sam obraz nie wystarczy. Do Star Treka nam daleko. Jeżeli już to może to być "poszerzona rzeczywistość", ale do "wirtualnej" mamy daleko. Umiemy emulować tylko kiepski obraz i dźwięk. Do tego mamy rosnące ceny sprzętu i elektryczności. Miliarderzy może tego nie zauważają. Na dzień dzisiejszy jak kogoś stać na komputer za 20 czy 50 tyś zł, to nie będzie emulował plaży, tylko na nią pojedzie. Możliwe, że wyjdzie taniej. Na sprzęcie za 5 tyś nie uruchomi się nawet VR. Nie mówiąc o kupieniu zestawu do VR. Równie dobrze można prorokować likwidację dróg i latanie helikopterem lub teleportację. W Star Treku teleportację "wprowadzili" przed holodekiem. Wirtualne światy może będą możliwe, ale jak opanujemy przesyłanie informacji do mózgu. To jeszcze by mogło leżeć a skraju naszych możliwości technologicznych, bo pola siłowe nie bardzo.

    2. xrm

      Parafrazując twój komentarz, w formie w jakiej miał prawo pojawić się ok 15 lat temu w odniesieniu do nieco innego tematu: "Niech mi ktoś wytłumaczy, w czym taki telefon z wyświetlaczem 2M pixeli może być lepszy od zwykłej Nokii z małym ekranem LCD? Przecież sam z siebie taki ekran nie przeprowadzi rozmowy. Teraz mogę sobie z powodzeniem na mojej Nokii przejrzeć i edytować listę kontaktów, wybrać numer czy nawet napisać smsa. Co nowego do tego wniesie tak wysoka rozdzielczość i kolory?" Kiedy powstaje nowa technologia tego typu to nie po to, aby usprawnić wykonywanie obecnych działań, ale aby stworzyć pole do zupełnie nowych działań, o których bez tej technologii nawet się nie myślało. Cyberprzestrzeń daje możliwość zbudowania od zera zupełnie nowego wszechświata - wszechświata, którego to ty jesteś bogiem - i Zuckerberg nie przepuści takiej okazji. Najpierw stworzy ten świat a później zobaczy, co w nim urośnie. A co może urosnąć, co dzisiaj nie ma gdzie? Chociażby platforma wspólnej edycji gier, gdzie spotykaliby się level designerzy, animatorzy i graficy, i poruszając się po wirtualnym placu budowy mogliby uzgadniać i realizować pomysły w locie, w jednym środowisku, a nie przełączać się między edytorem a programem konferencji, nie mówiąc już o fizycznych konferencjach. Ot, pierwszy z brzegu pomysł, jaki przyszedł mi do głowy i już jest potencjał. A co, jeśli dłużej bym pomyślał? A co, jeśli sprytniejsi by pomyśleli? I to wciąż jedynie zalążek, a dodać należy jeszcze to wszystko, co się filozofom nie śniło a dopiero nowo stworzona rzeczywistość odkryje.

Reklama