Biznes i Finanse
#CyberMagazyn: Kopalnie kryptowalut, czyli drugie życie elektrowni
Jak pozyskiwać energię do wydobywania kryptowalut? Z przekształcenia elektrowni w kopalnię wirtualnych monet. Dotyczy to także elektrownii zasilanych paliwami kopalnymi. Dawanie im w ten sposób „drugiego życia” spotyka się z silnym sprzeciwem ekologów. „Pytanie, czy społeczeństwa i rządy powinny godzić się na używanie brudnej energii do kopania kryptowalut jest zasadne” – mówi Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24.
Przeszkodą w wydobywaniu kryptowalut na dużą skalę jest znalezienie wystarczającego źródła taniej energii, które pozwoliłoby na uruchomienie i nieprzerwane działanie energochłonnych urządzeń przeznaczonych do kopania wirtualnych monet oraz dokonywania transakcji z ich udziałem, przy równoczesnym poszanowaniu środowiska naturalnego.
Jedna z nowojorskich kopalń kryptowalut opracowała niecodzienne rozwiązanie, które wywołało niepokój wśród ekologów. Do wydobywania wirtualnych monet wykorzystuje własną elektrownię.
Kopalnia kryptowalut w elektrowni
Greenidge Generation, bo o niej jest mowa, wytwarza energię, która może zasilić do 20 tys. domów i firm w regionie (dane dotyczące ubiegłego roku). W 1937 roku rozpoczęła działalność jako elektrownia węglowa na zlecenie New York State Electric and Gas Corporation.
W 2014 roku podmioty zależne Atlas Holdings LLC nabyły Greenidge, która następnie została przekształcona w elektrownię zasilaną gazem ziemnym. Od 2017 roku energia pochodziła już tylko z tego surowca.
Od zeszłego roku w budynku elektrowni odbywa się produkcja ok. 44 megawatów (elektrownia ma moc 106 megawatów) przeznaczonych do obsługi 15,3 tys. serwerów. Energia potrzebna do kopania kryptowalut wystarczyłaby do zaspokojenia potrzeb 35 tys. domów.
Energochłonność wydobywania kryptowalut
Czy rzeczywiście energochłonność procesu wydobywania wirtualnych walut jest aż tak dużym problem, który wymagałby interwencji państw? „Jeszcze niedawno energochłonność bitcoina była na poziomie Argentyny, czyli obecnie 30. kraju na świecie pod katem poboru energii” – wskazuje Daniel Czyżewski z portalu Energetyka24.
W rozmowie z naszym portalem wraca do wydarzeń z czerwca br., gdy rząd w Pekinie zdelegalizował kopanie bitcoina na terenie Chin. Miał to być cios dla „górników” i samego rynku kryptowalutowego. „Jeszcze niedługo przed tym zdarzeniem szacowało się, że 65 proc. światowego wydobycia miało miejsce na terenie Chin” – podkreśla ekspert.
Nietrudno policzyć, biorąc pod uwagę szacowaną energochłonność globalną w 2020 roku, czyli 67 TWh, że zużywał on (bitcoin – red.) ok. jednej trzeciej energii, jaką konsumuje cały nasz kraj
Ostatecznie okazało się, że skutek decyzji Państwa Środka był krótkookresowy. „Luka w sieci, która powstała po zakazie, sprawiła, że pozostali >>górnicy<<, dysponując tą samą mocą obliczeniową, mogli zarobić więcej. To najprawdopodobniej zachęciło również nowych do rozpoczęcia kopania. Prognozy sprzed chińskiego zakazu wskazywały na 91 TWh zużycia w 2021 roku, tymczasem - wedle stworzonego przez ekonomistę Alexa de Vriesa >>Bitcoin Energy Consumption Index”<< - w listopadzie szacowane zużycie sięgnęło 194 TWh, czyli tyle, co Tajlandia zajmująca 23. miejsce na świecie po tym kątem i więcej niż Polska. Oczywiście zachętą jest stale wzrastająca cena” – wyjaśnia Daniel Czyżewski na łamach CyberDefence24.pl.
Czas „wskrzeszania” elektrowni?
Ekolodzy biją jednak na alarm. Obawiają się, że dojdzie do masowego „wskrzeszania” elektrowni zasilanych paliwami kopalnymi w celu wydobywania wirtualnych monet dla zysku, bez refleksji nad kondycją środowiska. „Stan naszego klimatu wymaga podjęcia działań w odniesieniu do wydobywania kryptowalut” – powiedziała Liz Moran z Earthjustice, cytowana przez Associated Press.
W związku z tym, ekolodzy zaapelowali do władz USA, aby te nie zezwalały na takie projekty, jak Greenidge Generation. Skierowano np. do gubernator Kathy Hochul pismo, mówiące o konieczności uchwalenia moratorium na energochłonny proces wydobywania kryptowalut, co byłoby precedensem w skali kraju.
Zdaniem ekologów, na terenie Nowego Jorku znajduje się 30 zakładów, które mogą zostać przekształcone w kopalnie wirtualnych monet.
„Nie wykazuje zgodności”
Elektrownia wystosowała oświadczenie, w którym zaznaczyła, że realizuje swoje przedsięwzięcia zgodnie z „wysokimi standardami dotyczącymi środowiska”. Jednak Basil Seggos, stanowy komisarz ds. środowiska, opublikował post na Twitterze, w którym zaznaczył, że „Greenidge nie wykazał zgodności z prawem klimatycznym Nowego Jorku”.
NYS is taking action on #ClimateChange. Today @NYSDEC released for public comment draft air permits for former coal plant turned bitcoin mine, Greenidge LLC. DEC has not made a final determination on the permits and Greenidge has not shown compliance with NY’s climate law./1 pic.twitter.com/PKozYCUIeQ
— Basil Seggos (@BasilSeggos) September 8, 2021
Władze elektrowni podnoszą również, że wydobywanie kryptowalut nie było ujęte w planach dotyczących jej modernizacji. Dodają, że przecież produkcja energii jest niezachwiana, pomimo kopania wirtualnych monet.
Nie brakuje zwolenników tego, co dzieje się w Greenidge Generation. Lokalne władze wskazują, że dzięki przedsięwzięciom, realizowanym przez elektrownię powstało 45 miejsc dobrze płatnej pracy. Zyski dla lokalnej społeczności wiążą się także ze wzrostem ekonomicznym, wynikającym m.in. z podatków czy inwestycji prowadzonych przez Greenidge Generation.
Więcej mocy obliczeniowej, więcej energii
Według deklaracji, Greenidge Generation udało się wydobyć 729 kryptowalut w ciągu trzech miesięcy do 30 września br. Do tego celu w okresie styczeń-czerwiec wykorzystano 58 proc. mocy elektrowni. Wartość wirtualnych monet jest niestabilna i ulega sporym wahaniom, jednak można przyjąć, że jeden wykopany bitcoin wyceniono na 59 tys. dolarów.
Warto jednak mieć na uwadze, że wraz ze wzrostem wartości kryptowalut ich kopanie staję się bardziej wymagające. To z kolei wymaga większej mocy obliczeniowej, a więc i więcej energii.
„Tu dochodzimy do podstawowych pytań o bitcoina i w ogóle o kryptowaluty” – komentuje sprawę Daniel Czyżewski. „Możemy jasno stwierdzić, jakie funkcje pełni elektrownia, nawet węglowa, w Polsce, w USA czy w Chinach – dostarcza energię elektryczną dla obywateli. Godzimy się, niektórzy z zaciśniętymi zębami, na funkcjonowanie mocno emisyjnych elektrowni, mając świadomość, że zapewniają one podstawowe potrzeby ludzi. A jakie potrzeby zapewniają kryptowaluty? Jaką rolę pełnią? Czy są niezbędne do funkcjonowania gospodarki?” – tłumaczy ekspert.
Jego zdaniem wirtualne monety nie spełniają roli, czyli nie stanowią środka płatniczego (nawet na niewielką skalę). „Można więc stwierdzić, że nie są pieniądzem w żadnym sensie. Co najwyżej stanowią quasi-konto oszczędnościowe, do którego ludzie uciekają w obliczu braku zysku z lokat bankowych, godząc się nawet na ryzyko związane z fluktuacjami kryptowalut” – wskazuje. W związku z tym pytanie, czy społeczeństwa i rządy powinny godzić się na używanie brudnej energii do kopania wirtualnych monet jest zasadne.
Kopanie kryptowalut to tylko jedna z możliwości
Ameren Corp., amerykańska firma energetyczna, także utworzyła centrum danych na terenie jednej ze swoich elektrowni węglowych (w stanie Missouri). Jest ono wykorzystywane do kopania bitcoinów, a przy tym – jak twierdzą władze przedsiębiorstwa – może pomóc ustabilizować popyt na energię energetyczną, co z kolei przełoży się na zmniejszenie wahań w zakresie produkcji energii.
Do końca października firmie udało się wykopać ponad 20 bitcoinów, wycenianych na ok. 60 tys. dolarów za sztukę.
Nie brakuje jednak głosów krytycznych wobec działań Ameren Corp. Krytycy podnoszą, że projekt służy do sztucznego zwiększania zapotrzebowania na energię z węgla. Ich zdaniem przedsiębiorstwo może lepiej wykorzystać swoje zasoby poprzez np. inwestycje w nowoczesne technologie magazynowania energii czy stacje ładowania aut elektrycznych.
Władze Ameren Corp. tłumaczą, że dzięki realizacji dodatkowego przedsięwzięcia wewnętrzne systemy firmy stały się efektywniejsze. Co więcej, Warren Wood, wiceprezes firmy, w rozmowie z Associated Press podkreślił, że będą w dyspozycji przedsiębiorstwa moc obliczeniowa może zostać zastosowana również w innych obszarach. „Centrum może służyć wielu wartościowym rzeczom. Kopanie kryptowalut jest tylko jednym z nich” – zaznaczył.
„W sytuacji, gdy cały świat odchodzi od węgla i innych paliw kopalnych i dokonaliśmy cywilizacyjnego wyboru dążenia do neutralności klimatycznej, wykorzystywanie całych elektrowni na spekulacyjne aktywo, nie pełniące żadnych ważnych funkcji w gospodarce oprócz >>magazynu wartości<< jest problematyczne” – podkreśla w rozmowie z naszym portalem Daniel Czyżewski. „Co jeśli właściciel przegra zakład? Zakłada się nie tylko o przyszłą wartość kryptowaluty, ale też o przyszłość milionów ludzi, którzy mogą ucierpieć z powodu zmian klimatycznych, jeśli emituje gazy cieplarniane” – dodaje.
Zdaniem eksperta portalu Energetyka 24, inaczej sytuacja wygląda z zeroemisyjnymi źródłami energii. W momencie, gdy z nich czerpie się energię do kopania, problem klimatyczny znika.
Przykładów jest więcej
Można również przytoczyć przykład elektrowni węglowej w Montanie, która dostarcza obecnie 100 proc. energii do Marathon Digital Holdings w celu wydobycia kryptowalut w ramach specjalnej umowy.
Fred Thiel, prezes Marathon, cytowany przez Associated Press zaznaczył, że w przeszłości firma musiała znaleźć odpowiedni budynek przemysłowy, następnie przystosować go do potrzeb wydobywania wirtualnych monet, a następnie zawierała kontrakty na niezbędną energię. „Chcieliśmy odwrócić ten model o 180 stopni, ponieważ wiedzieliśmy, że w Stanach Zjednoczonych jest wiele niewykorzystanych źródeł wytwarzania energii” – zaznaczył.
Należy także wspomnieć o chociażby elektrowni przetwarzającej odpady węglowe w energię, umiejscowionej w hrabstwie Venango w Pensylwanii. Skupia się ona na wytwarzaniu energii z myślą o kopaniu kryptowalut, lecz w razie takiej potrzeby może dostarczać energię do publicznej sieci.
Dokąd dojdziemy?
A co w przypadku, gdy trend przekształcania elektrowni w kopalnie kryptowalut upowszechni się? Jaki scenariusz się z tym wiąże? Na to pytanie Daniel Czyżewski odpowiedział: „Wszystko zależy od prawodawców i nacisku społeczeństwa. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację w Europie, gdzie dokładamy wiele wysiłku, aby zmniejszać emisje i niejako warunkowo godzimy się na elektrownie na bazie paliw kopalnych, gdy spełniają one podstawowe potrzeby obywateli czy przedsiębiorstw, aby upowszechniły się elektrownie dedykowane kopaniu kryptowalut”.
Jak wskazuje, elektrowniom można dać „inne życie po życiu” niż przekształcenie je w kopalnie wirtualnych monet. „Już wiele z nich pełni rolę muzeów lub centrów handlowych, tj. >>Elektrownia Powiśle<<. Amerykański startup NuScale rozwijający technologię małych reaktorów jądrowych proponuje przerobienie starych elektrowni węglowych na nowe, nuklearne, z ich małymi reaktorami” – dzieli się przykładami ekspert.
I z pewnością są to zdecydowanie bardziej przyjazne środowisku rozwiązania niż wytwarzanie energii potrzebnej do wydobywania kryptowalut.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.