Czas, jaki pozostał szefom banku, mija nieubłaganie, hakerzy czekają na kwotę 10 proc. środków w bitcoinach do 7 grudnia tego roku. Jeżeli ich żądania nie zostaną spełnione, mają udostępnić informacje poufne, zgromadzone na serwerach organizacji finansowej dotyczących klientów banku.
Według nieoficjalnych informacji atak hakerski był odwetem za prześwietlenie działalności chińskich klientów banku, którzy mieli wykorzystywać możliwości operacyjne instytucji do prania brudnych pieniędzy.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą odpowiednie organy ścigania na terenie Liechtensteinu. Wydaje się jednak, że sprawa może przybrać niedługo rozmiar międzynarodowy, co może doprowadzić do zaangażowania w tę sprawę Europolu oraz Interpolu.
Czytaj też: Rosyjskie banki zaatakowane przy pomocy kamerek internetowych
Według informacji dostępnych na stronie banku, Valartis Bank w 2015 zarządzał majątkiem sięgającym 3,5 mld franków szwajcarskich przy bilansie 1,671 mld franków. Sam zysk roczny po opodatkowaniu oscylował w okolicy 6 mln franków. Trudno zatem spodziewać się, aby bank zdecydował się na zapłacenie okupu.
Ze względu na dobro śledztwa, organy ścigania nie podały, jakie złośliwe oprogramowanie zaatakowało bank w Liechtensteinie.