Reklama

Social media

Zakaz mikrotargetowania reklam politycznych w USA?

Fot. pickpik.com/Domena publiczna
Fot. pickpik.com/Domena publiczna

Przedstawicielka Partii Demokratycznej w amerykańskim Senacie Anna Eshoo i republikanin David Cicilline proponują wprowadzenie ustawowego zakazu mikrotargetowania reklam politycznych w oparciu o dane osobowe użytkowników sieci - podaje serwis Ars Technica.

Problem reklam politycznych, których dystrybucja w internecie oparta jest o wykorzystanie danych na temat wyborców, to kwestia trudna dla badaczy i regulatorów - przypomina serwis. Mikrotargetowanie polityczne pozwala na szczegółowe dopasowanie widoczności komunikatów do preferencji odbiorców. Bardzo często służy do dystrybucji treści dezinformacyjnych w ramach działań, których celem może być np. wzmocnienie polaryzacji społecznej - co wykazała m.in. analiza reklam politycznych sponsorowanych na Facebooku i w innych mediach społecznościowych przed wyborami prezydenckimi w USA z 2016 r.

Mikrotargetowania reklam politycznych na swojej platformie zakazało Google. Twitter nie zezwala na promocję jakichkolwiek komunikatów o charakterze politycznym. Serwisem, który zezwala na mikrotargetowanie sponsorowanych treści politycznych, a przy okazji nie weryfikuje ich pod kątem zgodności z faktami, pozostaje Facebook - największa na świecie platforma społecznościowa. Prezes koncernu, Mark Zuckerberg, wielokrotnie wzywany był na przesłuchania w Kongresie USA, które miały wyjaśnić kwestie kontrowersji wokół wykorzystania mikrotargetowanej komunikacji politycznej do manipulacji wyborcami oraz dezinformacji - rezultaty tych wysłuchań nie przekonały jednak amerykańskich polityków ani mediów - pisze Ars Technica.

Zaproponowane przez Eshoo prawo może doprowadzić do wprowadzenia zakazu mikrotargetowania reklam politycznych na poziomie federalnym do "odbiorców indywidualnych lub konkretnych grup". Jak oświadczyła przedstawicielka Demokratów, "mikrotargetowanie reklam politycznych dzieli naszą otwartą demokrację na miliony prywatnych, niedostępnych silosów, pozwalając na rozprzestrzenianie się fałszywych obietnic, polaryzujących kłamstw, dezinformacji, fałszywych wiadomości i zniechęcania do udziału w głosowaniach". Polityczka podkreśliła, że wydatki na reklamę cyfrową w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 2020 rok według analityków mają przekroczyć 3 mld dolarów, w związku z czym Kongres powinien jej zdaniem podjąć kroki zmierzające do ochrony procesów demokratycznych przed możliwymi nadużyciami związanymi z wykorzystaniem tego rodzaju systemów.

W myśl zaproponowanej przez Eshoo legislacji od zakazu targetowania obowiązywałyby wyjątki. Reklamy mogłyby być nadal kierowane do osób zamieszkujących na określonym obszarze, jednak bez ujmowania właściwości demograficznych grupy odbiorców, takich jak wiek czy płeć. Innym wyjątkiem miałaby być świadoma zgoda na otrzymywanie reklam mikrotargetowanych.

Propozycje prawne Demokratki zostały entuzjastycznie przyjęte przez grupy zajmujące się obroną praw obywatelskich w świecie cyfrowym. Podobną inicjatywę ustawodawczą zapowiedział również Republikanin David Cicilline, który ocenia, że mikrotargetowanie "stanowi zagrożenie dla demokracji".

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama