Reklama

Bardzo niewiele wiadomo o szczegółach ataku. Pieniądze zniknęły z konta 5 lutego br. Zostały przelane na anonimowe konto na Filipinach i Sri Lance. Według lokalnych gazet w Bangladeszu przestępcy wykonali 30 poleceń przelewów korzystając z kodów weryfikacyjnych krajowego banku. Pięć z nich zakończyło się sukcesem w transferze środków.

Centralny Bank Bangladeszu poinformował na początku tygodnia, że część skradzionych pieniędzy udało się odzyskać. Władze w Dhace współpracują z filipińskimi jednostkami walczącymi z praniem brudnych pieniędzy i próbują odzyskać resztę skradzionej kwoty. Tropy prowadzą do hakerów z Chin, choć władze bangladeskie są oszczędne w podawaniu szczegółów.

Przedstawiciele filipińskiej rady ds. walki z praniem pieniędzy tłumaczą, że trwa śledztwo, a władze w Manili zrobią wszystko, by walczyć z przestępczymi praktykami i ocalić integralność systemu bankowego. Sąd na Filipinach nakazał zamrożenie środków znajdujących się na koncie banku działającego w tym kraju do czasu zakończenia śledztwa.

Bangladesz jest klientem Federal Reserve Bank of New York. To właśnie z konta w tym banku, który jest częścią systemu banku centralnego USA, miało wyparować 100 mln dol. Minister finansów Bangladeszu  Abul Maal Abdul Muhith zapowiedział we wtorek, że władze Bangladeszu rozważają złożenie pozwu przeciwko amerykańskiej instytucji finansowej. Muhith twierdzi, że bank z Nowego Jorku nie może uniknąć odpowiedzialności.

Finansiści z New York Fed nie pozostali dłużni. W odpowiedzi na zarzuty Dhaki wyjaśniają, że nie wykryto żadnego ataku hakerów, nie ma więc dowodów, że to systemy bezpieczeństwa nowojorskiego banku zostały skompromitowane. Przedstawiciele Federal Reserve Bank of New York upierają się, że potwierdzenie przelewu zostało zidentyfikowane zgodnie z procedurami i było autentyczne. Amerykanie zapewniają, że będą współpracować z władzami Bangladeszu w celu rozwiązania kryzysowej sytuacji.

Reklama
Reklama

Komentarze