Reklama

Armia i Służby

Wojsko Mjanmy zniknie z Facebooka

Fot. MgHla (aka) Htin Linn Aye/Wikimedia Commons/CC 4.0
Fot. MgHla (aka) Htin Linn Aye/Wikimedia Commons/CC 4.0

Strony, grupy i konta powiązane z armią Mjanmy (Birmy) znikną z Facebooka, co stanowi kolejny krok koncernu w walce z m.in. podsycaniem agresji wobec obywateli tego kraju i mniejszości etnicznych. Za taką decyzją koncernu kryje się jednak coś więcej.

Meta (dawniej Facebook) oświadczył, że usunie z platformy oraz Instagrama wszystkie firmy  kontrolowane przez wojsko Mjanmy – informuje agencja Reutera. Warto mieć na uwadze, że już znacznie wcześniej, bo w lutym br. gigant mediów społecznościowych zakomunikował, że zablokuje możliwość reklamowania na platformach Marka Zuckerberga podmiotów powiązanych z tamtejszą armią. 

Jak wskazał Rafael Frankel, dyrektor ds. polityki publicznej w regionie Azji i Pacyfiku w Meta, najnowsza decyzja koncernu opiera się na „obszernej dokumentacji społeczności międzynarodowej i społeczeństwa obywatelskiego”. Wskazano w niej na bezpośredni udział wspomnianych firm w finansowaniu Tatmadaw (nazwa sił zbrojnych Mjanmaru).

Przypomnijmy, że w lutym br. w kraju doszło do zamachu stanu. Demokratycznie wybrany rząd Aung San Suu Kyi został obalony przez wojsko, co wywołało powszechne protesty. Po przejęciu władzy junta zdecydowała się na zablokowanie Facebooka.

Na jakiej zasadzie Facebook wybiera firmy do „zbanowania”?

Rafael Frankel tłumaczy, że Meta opiera się na raporcie ONZ z 2019 roku, badaniach aktywistów Justice for Myanmar i Birma Campaign UK oraz rozmowach z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego.

Jak dotąd zlikwidowano ponad 100 kont, stron i grup powiązanych z firmami kontrolowanymi przez wojsko Mjanmy.

Główny kanał internetowy

Warto podkreślić, że Facebook jako platforma odgrywa w tym kraju ważną rolę i jest głównym kanałem internetowym. Służy nie tylko protestującym, ale również żołnierzom. Jednak od momentu zamachu stanu, koncern wprowadził środki, których celem jest ochrona użytkowników w tym kraju, obierając kurs przeciwko lokalnej armii. Był to także efekt fali krytyki, jaka spadła na giganta mediów społecznościowych, któremu zarzucano, że podejmuje nieskuteczne działania w walce z mową nienawiści.

Przemoc wobec Rohingjów i zbiorowy pozew

W 2018 roku eksperci ONZ zajmujący się prawami człowieka wskazali, że Facebook zezwolił na wykorzystanie platformy przez radykalnych nacjonalistów i żołnierzy do podsycania agresji wobec Rohingjów (muzułmańska grupa etniczna mieszkająca w północnej części stanu Arakan). Część z nich (ok. 700 tys.) uciekła przed opresją wojskowych.

W związku z tymi wydarzeniami uchodźcy pozwali platformę, wskazując, że firma nie podjęła działań przeciwko mowie nienawiści wymierzonej w Rohingjów. Domagają się oni od Facebooka 150 mld dolarów. O sprawie szerzej pisaliśmy w naszym materiale: „Ludobójstwo w Mjanmie. Uchodźcy pozywają Facebooka”.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (1)

  1. TomekS

    Więc Facebook zniknie z Mjanmy :)

Reklama