Reklama

Polityka i prawo

Izrael zaostrza nadzór nad eksportem narzędzi szpiegowskich

Fot. Ri_Ya/Pixabay
Fot. Ri_Ya/Pixabay

Ministerstwo Obrony Izraela zaostrza nadzór nad eksportem cybernarzędzi. Państwa kupujące lokalne rozwiązania będą musiały zadeklarować na papierze, że nie użyją ich niezgodnie z przeznaczeniem. Za złamanie warunków grożą sankcje.

Resort obrony ogłosił, że państwa, które kupują izraelskie cybernarzędzia będą musiały podpisać specjalną deklarację, zobowiązującą je do wykorzystywania nabytych produktów „tylko do prowadzenia dochodzeń i zapobiegania terroryzmowi oraz poważnym przestępstwom”.

Ministerstwo ostrzegło, że na kraje, które naruszają warunki używania izraelskich narzędzi mogą zostać nałożone sankcje. Resort zagroził m.in. ograniczeniem dostępu do zakupionego produktu lub całkowitym jego odłączeniem.

Szersze tło

W oficjalnym oświadczeniu nie pada nazwa żadnej firmy. Jednak sytuacja ma miejsce po tym, gdy ujawniono informacje, że iPhone’y co najmniej dziewięciu pracowników Departamentu Stanu USA zostały zhakowane przez nieznanych sprawców przy użyciu Pegasusa, którego producentem jest NSO Group.

Jak informowaliśmy na łamach naszego portalu, włamania miały miejsce w ciągu kilku ostatnich miesięcy i dotyczyły amerykańskich urzędników, którzy przebywali w Ugandzie lub zajmowali się sprawami dyplomatycznymi tego kraju.

Był to pierwszy przypadek, kiedy użyto Pegasusa przeciwko urzędnikom rządu USA – wskazuje Associated Press.

Polska traci licencję na Pegasusa

Przypomnijmy jednak, że wcześniej ministerstwo obrony Izraela zmniejszyło liczbę państw, którym rodzime firmy mogą sprzedawać narzędzia do nadzoru i cyberataków. Początkowo na liście znajdowały się 102 kraje, teraz uszczuplono ją do 37 państw.

Wśród nich znajdują się państwa europejskie oraz przedstawiciele koalicji wywiadowczej Five Eyes: Australia, Austria, Belgia, Bułgaria, Kanada, Chorwacja, Cypr, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Islandia, Indie, Irlandia, Włochy, Japonia, Łotwa, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Malta, Nowe Zelandia, Norwegia, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Korea Południowa, Hiszpania, Szwecja, Szwajcaria, Holandia, Wielka Brytania i USA.

W wykazie na próżno szukać Polski i Węgier. Oba kraje zostały usunięte z listy obok autokratycznych reżimów, którym wcześniej izraelskie firmy często dostarczały swoje narzędzia do inwigilacji. Mowa tu o np. Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Maroku i Meksyku, czyli klientach NSO Group. 

Zdaniem lokalnych mediów do takiego kroku izraelski rząd zmusili sojusznicy.

Polska próbowała obejść problem…

Według doniesień, polskie służby próbowały obejść problem związany z brakiem przedłużenia licencji na Pegasusa. W jaki sposób? Poprzez kupienie bliźniaczego oprogramowania w USA.

Sprawę dla naszego portalu skomentował gen. Krzysztof Bondaryk, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego: „Takie technologie są >>technologiami podwójnego przeznaczenia<<, to technologie wywiadowcze, nad którymi kontrolę posiadają obce służby specjalne. To one są >>adminem<<. Posiadacz licencji pozostaje zawsze użytkownikiem. Należy używać polskich technologii, systemów i aplikacji. Ich wytworzenie przy odpowiedniej ilości środków nie jest aż tak skomplikowane. Jednocześnie, przy tak mocno ingerujących w prawa i wolności obywatelskie systemach, jak Pegasus, to państwo, które go stosuje, niech przynajmniej nie udostępnia informacji o polskich obywatelach obcym służbom”.

Jego zdaniem zakup produktu NSO Group przez Polskę był błędem. Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie pod linkiem.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama