Reklama

Początkowo sprawa włamania do FDIC wydawała się zorganizowana przez hakerów, którzy chcieli uzyskać korzyści finansowe. W toku śledztwa stwierdzono, że prawdopodobnie za włamanie w 2010 roku odpowiadają chińskie służby państwowe.

FDIC to instytucja odpowiedzialna za nadzór nad sektorem bankowym w Stanach Zjednoczonych. Podejrzenia o atak i długofalowy proces podsłuchiwania w systemach FDIC trafiły do publicznej wiadomości po tym, jak w listopadzie Kongres uzyskał dostęp do wymiany informacyjnej pomiędzy wysokimi przedstawicielami federalnej korporacji. W zapisanej komunikacji (Kongres nie uzyskał jej kopii) winą za włamanie w 2010 roku zostali obarczeni chińscy hakerzy powiązani ze służbami z Pekinu.

Czytaj też: Amerykański senator o rosyjskich cyberatakach: co za dużo to niezdrowo

Trudno powiedzieć, aby FDIC odpowiednio zajmowało się kwestiami bezpieczeństwa w ostatnich latach. Po włamaniu w 2015 roku z korporacji wyciekło około 30 tys. dokumentów, pomiędzy 2015 a 2016 miało dochodzić do kolejnych ataków. FDIC po sprawie z zeszłego roku zapewniało, że zajmie się kwestią bezpieczeństwa swoich systemów. Incydenty nie był zgłaszane nawet do odpowiednich oddziałów CERT, a jeden z pracowników FDIC, Barry West, który chciał wprowadzić zmiany, dostał roczny przymusowy urlop.

Według doniesień z lipca tego roku chińscy hakerzy włamali się do infrastruktury FDIC w roku 2012 i pozostawali tam co najmniej do roku 2013. Kolejne włamania: w 2015 i 2016, wydają się jedynie próbą uzupełnienia już wykradzionych informacji.

Rząd federalny ostatecznie zaangażował FBI, które miało zbadać całą sprawę. Trudno powiedzieć, co może wykazać śledztwo. Oby wobec FDIC nie powtórzył się tegoroczny scenariusz Yahoo (w tym przypadku w wyniku audytu odkryto włamania do sieci z roku 2013 i 2014).

Reklama
Reklama

Komentarze