Kradzież tylu Bitocoinów spowodowała globalne spadki w wartości waluty, krótko po ataku szacowano je nawet na 20 proc. Wówczas firma postanowiła pokryć straty z portfeli wszystkich klientów giełdy. Według informacji w komunikacie opublikowanym na stronie miało to być powyżej 35 proc. wartości na każdym koncie klientów firmy. Bitfinex po tym wydarzeniu nadal działa, jednak stopień zaufania wobec firmy znacznie zmalał i część klientów przeniosła swoje portfele na inne giełdy kryptowaluty.
Niektórzy użytkownicy postanowili zgłosić sprawę do odpowiednich organów ścigania, w tym przypadku do Federalnego Biura Śledczego (FBI). Nieznany obywatel amerykański mieszkający w Cambridge w stanie Massachusetts zgłosił kradzież 1,3 mln dolarów ze swojego konta, które obsługiwał Bitfinex. Policja z Cambridge przekazała sprawę FBI, które ma większe kompetencje oraz doświadczenie w prowadzeniu śledztwa dotyczącego przestępstw dokonywanych w sieci.
Według informacji, do jakich dotarł portal The Hacker News, poszkodowany w szczytowym momencie posiadał w swoim portfelu Bitcoiny warte 3,4 mln dolarów. Z tej sumy zostały wykradzione przez przestępców wspomniane wcześniej 1,3 mln dolarów. Po wypuszczeniu odpowiednich tokenów IOU strata na jego koncie została zmniejszona do 720 tys. dolarów. Bitfinex wykonał takie działanie w celu zapewnienia ciągłości finansowej. W przyszłości giełda ma zwrócić przynajmniej część pieniędzy, które wyciekły w wyniku ataku na serwery firmy.
Szczegóły śledztwa prowadzonego przez Federalne Biuro Śledcze nie są aktualnie znane. Droga, jaką pokonają wykradzione Bitcoiny, jest niełatwa do wyśledzenia. Mogą one zostać wyprane przez popularne w ukrytej sieci firmy oferujące wybielanie historii transakcji. Hakerzy mogą także wykorzystać w tym celu gry sieciowe, kasyna lub inne jeszcze nieznane metody na wypranie kryptowaluty.
Czytaj też: Hakerzy zaatakowali giełdę Bitcoin – straty wynoszą prawie 80 mln dolarów