Reklama

Polityka i prawo

Korea Północna stawia na armię hakerów. Atak na USA kwestią czasu

  • Zdjęcie ilustracyjne. Fot. straz.gov.pl/bryg. Sławomir Brandt, rzecznik prasowy wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP
    Zdjęcie ilustracyjne. Fot. straz.gov.pl/bryg. Sławomir Brandt, rzecznik prasowy wielkopolskiego komendanta wojewódzkiego PSP

Niewydolna gospodarka Korei Północnej nie może sobie pozwolić na nowoczesną armię konwencjonalną. Dlatego władze totalitarnego państwa stawiają na tańsze rozwiązanie – armię hakerów, która jest wstanie zaszkodzić innym krajom. O tym zagrożeniu głośno mówią dowódcy amerykańskich sił wojskowych.

Gen. Vincent Brooks podczas ostatniego wystąpienia przed Komisją Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych powiedział, że Korea Północna jest poważnym zagrożeniem w cyberprzestrzeni. Choć  testy rakiet balistycznych mogą robić wrażenie, to prawdziwą siła armii północnokoreańskiej są właśnie hakerzy.

Gen. Brooks z końcem kwietnia objął dowództwo Koreańskich Sił USA, które podlegają Dowództwu Stanów Zjednoczonych na Pacyfiku.

„Hakerzy z Korei Północnej Nie są najlepszymi hakerami na świecie, ale są bardzo dobrze zorganizowani i przez to ich kraj znajduje się w czołówce państw posiadających potencjał cybernetyczny. Hakerzy finansowani przez Koreę Północną są coraz bardziej zawzięci, jeżeli chodzi o ataki na firmy, które znajdują się na terenie Stanów Zjednoczonych. Kwestią czasu pozostają ataki na infrastrukturę krytyczną rządu USA” - tłumaczył przed senatem gen. Brooks.

Jeden z wykładowców na Uniwersytecie w Pyongyang, który zdezerterował i uciekł z totalitarnego kraju podaje oszałamiającą liczę 6 tys. wyszkolonych hakerów, którzy należą do armii północnokoreańskiej.

W raporcie Departamentu Obrony USA z 2013 r. można naleźć informację o strategii, jaką obrała Korea Północna, jeżeli chodzi o działania militarne. „Słaba kondycja gospodarki Korei Północnej spowodowała, że droga cyberwojny wydaje się bardziej osiągalna niż budowanie armii o sile pozwalającej na otwarty konflikt.” Najwidoczniej tańsza i prostsza opcja modernizacji armii pod kątem prowadzenia wojny w cybeprzestrzeni wygrała. Jak czytamy na stronie Hackernewsbulletin
„Korea Północna jest uznawana za kraj słabo rozwinięty technologicznie, jednak wszystko wskazuje na to, że branża związana z cyberwojną została mocno dofinansowana. To pozwala armii północnokoreańskiej na zadawanie poważnych strat mimo niewielkich nakładów finansowych.”

Do tej pory najsłynniejszą akcją przeprowadzoną przez Koreę Północną pozostaje atak na firmę Sony Pictures z 2014 roku. W wyniku tego ataku do sieci wyciekł niewydany film Wywiad ze Słońcem Narodu oraz prywatne adresy mailowe oraz ich treść.

Jak powiedział gen. Vincent Brooks: "Armia konwencjonalna Korei Północnej stanowią niewystarczająco wyszkolone jednostki skupiające się tylko na granicy z Koreą Południową. Niektóre systemy bojowe pochodzą nawet z lat 60 - tych ubiegłego wieku. Jedynym realnym zagrożeniem oprócz broni atomowej jest artyleria dalekiego zasięgu oraz kilka wyrzutni rakiet, które mogą sięgnąć Seulu.”

Czytaj też: Wiesław Goździewicz o zwalczaniu cyberterroryzmu

Cyberszpiedzy Korei Północnej spenetrowali smartfony dyplomatów Seulu

 

Reklama

Komentarze

    Reklama