Zniesienie bariery przekazywania danych przez amerykańską agencję oznacza, że od teraz efekty jej działań będą w szerszym zakresie przekazywane innym podmiotom. Do tej pory to NSA musiało zdecydować, czy informacje zebrane podczas działań operacyjnych są odpowiednie dla agencji, która poprosiła o prowadzenie nasłuchu. Od stycznia tego roku ma się to zmienić.
Komórka wywiadu, która zleci NSA podsłuchanie konkretnej jednostki, otrzyma wszystkie dane, jakie udało się zebrać podczas operacji. Następnie będzie mogła zdecydować, co z zebranym materiałem uczynić. Do tej pory istniał pewien rodzaj buforu, w którym analitycy NSA musieli sprawdzać zapisy pod kątem przydatności. Mogło to prowadzić do sytuacji, w której ważne informacje nie były przekazywane agencjom wywiadu.
Czytaj też: Rosja poważnym cybernetycznym zagrożeniem dla USA?
Nowe zasady weszły w życie na początku stycznia i są zgodne z zapisami dotyczącymi udostępniania informacji wywiadowczych ustalonych w Executive Order 12333. Ich zmiana wywołała krytykę wśród obrońców prywatności.
Jednym z elementów, którego nie wyjaśniła do tej pory administracja federalna, jest gromadzenie danych poza granicami kraju od obywateli USA. Wszelkie informacje zebrane podczas ruchu pakietów sieciowych przez różne sieci międzynarodowe będą przekazywane wywiadowi. A więc nie tylko treść wiadomości, ale także szczegóły dotyczące domen, serwerów proxy czy węzłów internetowych.