Reklama

Strona główna

WannaCry sieje spustoszenie w Chinach

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

W piątek 12 maja w wielu krajach świata doszło do cyberataku ransomware, czyli blokującego urządzenia i wymuszającego zapłacenie okupu, który nazwany został WannaCry. Według chińskich mediów ofiarą ataku padło 29 tys. chińskich instytucji, głównie uniwersytetów i innych instytucji edukacyjnych. Niektóre z tych instytucji wciąż nie osiągnęły po ataku pełnej sprawności pod względem informatycznym. Powodem tak dużej liczby zarażonych systemów w Państwie Środka jest rozpowszechnienie wersji pirackich oprogramowania.

Jak informowała chińska agencja Xinhua, zainfekowane zostały sieci komputerowe 29372 instytucji wraz z setkami tysięcy urządzeń. Agencja powołuje się na dane firmy zajmującej się bezpieczeństwem w internecie Threat Intelligence Center of Qihoo 360. Oprócz uczelni i szkół celem ataku były również dworce kolejowe, poczta, stacje benzynowe, szpitale, biura, centra handlowe i urzędy. Zaatakowany został także system wykorzystywany na stacjach benzynowych PetroChina, gdzie klienci nie mogli korzystać z kart, by zapłacić za paliwo.

Atak cybernetyczny z użyciem złośliwego oprogramowania, nazywanego od tamtej pory WannaCrypt lub WannaCry dotknął według szacunków Europolu co najmniej 200 tys. podmiotów w 150 krajach. Wiele krajów i instytucji dawno uporało się ze skutkami cyberataku i przywróciło swoje systemy do działania. Jednak Chiny, jako kraj, w którym podrabia się wszystko, w tym także oprogramowanie komputerowe, ma duże problemy z powrotem do normalnego działania systemów komputerowych wielu instytucji i firm.

Czytaj też: Czarny piątek. Ransomware, czyli wymuszenie okupu coraz popularniejsze

W opinii specjalistów z firmy cyberbezpieczeństwa F-Secure, na których powołuje się dziennik „The New York Times”, wiele chińskich instytucji i podmiotów wciąż usiłuje odzyskać kontrolę nad swoimi systemami komputerowymi po spustoszeniu, jakiego dokonał atak WannaCry. Przyczyną dlaczego w Chinach powrót do normy jest tak trudny może być fakt, że kraj ten jest obok Rosji i Indii, jednym z rekordzistów światowych pod względem wykorzystywania nielegalnego oprogramowania. A skoro korzysta się z pirackich wersji np. Windowsa, nie można go zaktualizować, a więc później także w efekcie bronić się w należyty sposób przed takimi i podobnymi cyberatakami.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama