Social media
Tencent zaprzecza zarzutom monitorowania rozmów użytkowników WeChat
Tencent, producent WeChat, najpopularniejszego komunikatora w Chinach, odrzuca zarzuty monitorowania, przechowywania i analizowania rozmów użytkowników - podała we wtorek agencja Reutera.
W poniedziałek w chińskich mediach ukazała się wypowiedź Li Shufu, prezesa chińskiegogo koncernu Geely Holdings będącego właścicielem marki Volvo, wedle którego prezes Tencenta Ma Huateng "z pewnością co dzień nadzoruje wszystkie rozmowy na WeChacie".
"WeChat nie przechowuje na swoich serwerach historii o czatach użytkowników. Rozmowy są zapisywane wyłącznie na komórkach, komputerach i innych terminalach" - podał we wtorek WeChat. "Nie wykorzystujemy treści z rozmów użytkowników do analiz Big Data" - zaznaczyli przedstawiciele firmy. Oświadczenie zamieszczone na stronie aplikacji odnosi się do wypowiedzi prezesa Geely jako do "plotki" i "nieporozumienia" wynikłego z niezrozumienia technologii aplikacji.
Jak wszystkie chińskie platformy społecznościowe, WeChat, którego użytkownicy codziennie przesyłają około 38 mld wiadomości, jest zobowiązany do cenzorowania publicznych wiadomości uznanych za "nielegalne" przez partię komunistyczną. Ze względu na słabą ochronę prywatności użytkowników Amnesty International umieściło Tencent na ostatnim miejscu listy 11 światowych firm technologicznych odpowiedzialnych za popularne komunikatory.
We wrześniu 2017 roku prowadzące nadzór internetu chińskie biuro ds. cyberprzestrzeni ukarało wysokimi grzywnami za niewywiązywanie się z obowiązku cenzorowania treści czołowe firmy technologiczne, między innymi Tencent, Baidu i Weibo, którym nakazano zaostrzenie kontroli.
Rząd chiński wprowadził w ubiegłym roku karę za nowe przestępstwo, które polega na "rozpowszechnianiu fałszywych plotek". Kara za nie wynosi do trzech lat więzienia, a pod przepis podpadają wszyscy odbiorcy wiadomości przesyłanych przez czaty grupowe. Odpowiedzialność za rozpowszechniane treści ponoszą również dostawcy usługi oraz administratorzy czatów.
W grudniu 2017 roku aresztem bez procesu zakończyło się sprawa Chena Shouliego, zatrzymanego w cztery dni po tym, jak zamieścił na czacie grupowym aplikacji WeChat żart dotyczący rzekomego romansu celebrytki z jednym z wysokich rangą przedstawicieli chińskiego rządu.
Jeszcze w 2015 roku organizacja Citizen Lab działająca na Uniwersytecie Toronto przeanalizowała 36 tys. publicznych wpisów z WeChat i stwierdziła, że około 4 proc. wpisów podlega cenzurze. Oprogramowanie automatycznie wyłącza z publikacji posty zawierające słowa kluczowe ze stale rozbudowywanej listy.
Niedawno technologia rozwinęła się na tyle, że pozwala już na identyfikację obrazów o określonej treści, które następnie usuwane są jeszcze w trakcie transmisji - tak, że nie docierają do odbiorcy, nadawca zaś nie jest o tym w żaden sposób powiadamiany.
Tencent we współpracy z chińskim ministerstwem bezpieczeństwa publicznego realizuje obecnie program wdrożenia systemu elektronicznych dowodów osobistych tworzonych z pomocą aplikacji "WeChat ID". Zapoczątkowany w Kantonie projekt od początku 2018 roku jest rozszerzany na kolejne prowincje.