Reklama

Social media

Tajemnice najbardziej niebezpiecznych hakerów Kremla. Kulisy działalności grupy Sandworm

Fot. Christoph Scholz/Flickr/CC BY-SA 2.0
Fot. Christoph Scholz/Flickr/CC BY-SA 2.0

To oni stali za – jak do tej pory – największym cyberatakiem w historii, w 2017 roku atakując i paraliżując Ukrainę. „Czy świat wyciągnął wnioski?” – pyta dziennikarz Andy Greenberg, opisujący kulisy działalności grupy Sandworm. 

Reklama

Dziennikarz magazynu „Wired” Andy Greenberg skupia się na prześledzeniu działalności grupy Sandworm, która zyskała reputację najniebezpieczniejszych cyberprzestępców na świecie. „Sandworm. Nowa era cyberwojny i polowanie na najbardziej niebezpiecznych hakerów Kremla” to książka, w której przedstawia kulisy działalności grupy.

To oni stali za atakiem NotPetya w 2017 roku na Ukrainie, powodując paraliż cyfrowego, ale przede wszystkim rzeczywistego świata, co przełożyło się – jak nigdy przedtem – na zakłócenie życia ludzi poprzez atak na bankomaty, pocztę, szpitale, agencje rządowe czy kolej. Koszty działania Sanworm szacowane są na około 10 miliardów dolarów. Dziennikarz opisuje ślady działalności hakerów w Estonii, Gruzji; wskazuje na wpływ cyberzagrożeń na administrację USA oraz opowiada o kulisach cyberataku podczas Igrzysk w PyeongChangu na podstawie relacji osób biorących udział w wydarzeniach.

„Najbardziej niebezpieczni hakerzy Kremla” to według Greenberga nie tylko Rosjanie działający na zlecenie rządu. Śledzi ich powiązania z GRU (Gławnoje Razwiedwatielnoje Uprawlenije – Główny Zarząd Wywiadowczy) i chce odkryć kwestię odpowiedzialności za hakerów grupy Fancy Bear – głównych pośredników w atakach podczas wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku czy w 2014 roku na Ukrainie (pod pozorem haktywistów z CyberBerkut).

image
Fot. Okładka książki „Sandworm. Nowa era cyberwojny i polowanie na najbardziej niebezpiecznych hakerów Kremla”.

 

Dziennikarz stworzył obraz współczesnej cyberwojny, szczegółowo opisując rosyjskie wpływy na podstawie rozmów z ekspertami, świadkami i uczestnikami wydarzeń oraz anonimowymi źródłami. Z kronikarską precyzją opisuje przeciwdziałanie konkretnym cyberincydentom, zadaje celne i przede wszystkim kluczowe pytania. Czy jesteśmy gotowi na podobny atak jak w przypadku NotPetya? „Możemy się przygotować. Możemy próbować zminimalizować szkody” – odpowiada jeden z jego rozmówców. Inny przypomina, że złowrogie cyberdziałania o porównywalnej skali równie dobrze mogą nadejść ze strony Korei Północnej czy Chin. Co zatem może być rozwiązaniem problemu?

Dan Geer, analityk ds. bezpieczeństwa komputerowego odpowiada dziennikarzowi: „stoimy na brzegu naszego Rubikonu”: kraje, które zbudowały kompletne analogowe systemy fizyczne mają przewagę nad krajami, które bezpośrednio przeskoczyły do pełnej cyfryzacji. Z drugiej strony czy istnieje droga odwrotu od korzystania z jej dobrodziejstw? Zachowanie zasad cyberbezpieczeństwa powinno być przecież nie tylko koniecznością, ale także konsekwencją korzystania z systemów.

„Sandworm. Nowa era cyberwojny i polowanie na najbardziej niebezpiecznych hakerów Kremla” (tytuł oryginalny: „Sandworm: A New Era of Cyberwar and the Hunt for the Kremlin's Most Dangerous Hackers”) autorstwa Andy’ego Greenberga ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa PWN.

 

/NB


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

image
Fot. Reklama

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze