Social media
Ban na zamieszki w Brazylii w mediach społecznościowych. Platformy usuwają treści
Moderatorzy treści w mediach społecznościowych mają współpracować z władzami w Brazylii i usuwać informacje o zamieszkach w stolicy. Jakie wnioski wyciągnęły platformy z zamieszek na Kapitolu 6 stycznia 2021 roku?
W ostatnią niedzielę doszło do szturmu na najważniejsze budynki instytucji publicznych w Brasilii (stolicy Brazylii). Zatrzymano ponad 1,2 tys. osób, które uczestniczyły w zamieszkach.
Protestujący zwolennicy byłego prezydenta Jaira Bolsonaro - nic zaskakującego - mieli organizować się w sieci. Jak podaje Ars Technica , moderatorzy na Facebooku i YouTube banowali treści i użytkowników, którzy w ten sposób mieli koordynować swoje ataki na instytucje publiczne w kraju i „wychwalać” tego typu działanie. Kluczową rolę miał odegrać też Twitter czy Telegram, ale też np. WhatsApp.
Rzecznik Telegramu miał przekazać Reutersowi, że przedstawiciele Big Techów współpracują z władzami Brazylii, by powstrzymać rozpowszechnianie treści, które podżegają do dalszej przemocy. Wysiłki w tej sprawie miał podjąć także Facebook. "Przed wyborami wyznaczyliśmy Brazylię jako tymczasową lokalizację podwyższonego ryzyka i usuwamy treści wzywające ludzi do chwytania za broń lub siłowego ataku na Kongres, pałac prezydencki i inne budynki federalne" – przekazał Ars Technica rzecznik Mety. "Określamy to również jako zdarzenia naruszające prawo, co oznacza, że usuniemy treści, które wspierają lub pochwalają tego typu działania".
Natomiast w przypadku Telegramu, rzecznik zapewnił, że „wspiera prawa użytkowników do wolności słowa i pokojowych protestów”, ale ma monitorować publiczne części platformy i reagować na zgłoszenia dotyczące np. „wzywania do przemocy”.
Ataki w Brazylii miały trwać ponad trzy godziny, splądrowano najważniejsze budynki w kraju, zdewastowano też najważniejsze dzieła sztuki.
Czytaj też
Ban także po zamieszkach w USA
Media dopatrzyły się analogii między wydarzeniami w Brazylii a atakiem na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Światowi przywódcy polityczni skrytykowali ten incydent - m.in. prezydent USA Joe Biden, czy prezydent RP Andrzej Duda.
Według BBC, ostatnie ataki w Brazylii mogły być podsycane przez zwolenników byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Natomiast szef jego kampanii wyborczej i były doradca Steve Bannon miał rozpowszechniać dezinformację w sieci twierdząc, że doszło do oszustw wyborczych i swoje wpisy oznaczając jako #BrazilianSpring. Po atakach, zwolenników byłego prezydenta określał jako „bojowników o wolność”.
Przypomnijmy, że po szturmie na Kapitol w USA, Facebook i Twitter zablokowały konto Donalda Trumpa, który miał wzywać do protestów i wielokrotnie wprowadzać odbiorców w błąd. Jednak w listopadzie 2022 roku Elon Musk zdecydował o cofnięciu bana dla byłego prezydenta USA. Ten do tej pory nie wrócił jednak na platformę.
Natomiast rzecznik Mety Andy Stone powiedział w tym tygodniu dziennikowi "Washington Post", że Meta w nadchodzących tygodniach zdecyduje, czy cofnie również zakaz dla Trumpa. To z kolei może wpłynąć na decyzję YouTube (Google) w tej sprawie. Na razie Trump korzysta z własnej, prawicowej platformy mediów społecznościowych – Truth Social.
Czytaj też
Brazylia – co dalej?
Rzeczniczka YouTube Ivy Choi miała zadeklarować w odpowiedziach dla redakcji, że platforma "pozostaje w pogotowiu", jeśli chodzi o wideo oraz transmisje, mające podżegać do przemocy w Brazylii. Ma też zwalczać wszelkiego rodzaju dezinformację wyborczą i nie wyświetlać reklam przy tego typu treściach.
Czytaj też
/NB
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany