Social media
Działania Rosji przy granicy z Ukrainą a dezinformacja. Kreml kształtuje opinie społeczne
Strumień rosyjskiego sprzętu, wojska, paliwa i amunicji płynie od kilku tygodni przy wschodniej granicy Ukrainy. Oprócz wzrostu liczebności żołnierzy, mocno widoczne są działania w obszarze informacyjnym, które mają wykreować podstawy do podejmowania tego typu działań.
Wzmożoną rosyjską działalność w obszarze informacyjnym odnotował unijny projekt EuvsDisinfo. Równolegle z procesem koncentracji wojsk przy ukraińskiej granicy, rozpoczyły się działania w obszarze medialnym, mające na celu uzasadnienie opinii publicznej podejmowanie tego typu działań.
Jak wskazuje projekt, nie możemy jednak mówić o jakościowo nowych materiałach, ale „przerobieniu składanki największych hitów”. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku pandemii koronawirusa, postanowiono niejako odgrzać dość starego kotleta. Ukraina została ponownie przedstawiona jako bezlitosny agresor(!), marionetka USA, oskarżona o liczne ludobójstwa ludności rosyjskiej, a także kwestionowano jej prawo do określania siebie mianem państwa.
Czytaj też: Stara, dobra szkoła KGB w roli „odgrzewanego kotleta” czyli amerykańskie pochodzenie koronawirusa
Niemal tradycyjnie Kijów był również oskarżany o naruszenia postanowień Protokołu mińskiego, jednak podobne informacje pojawiają się stale niemal każdego roku od ich podpisania w 2014 roku. Tradycyjnie Ukraina pokazywana jest jako marionetka Stanów Zjednoczonych, popychana przez Waszyngton do konfrontacji z Rosją.
Do działań dezinformacyjnych wykorzystywane są także bardzo mocno oddziaływujące na emocje odbiorców informacje – jak te o małym chłopcu, który rzekomo miał stracić życie w wyniku ataku ukraińskiego drona. Informacja ta, która - jak wskazuje unijny projekt - dość szybko została sprawdzona przez weryfikatorów, stanowiła podstawę do podnoszenia pierwszych prób wykluczenia Ukrainy z organizacji międzynarodowych.
Działania w obszarze informacyjnym są niczym innym jak próbą zdobycia społecznego przyzwolenia na działania wojskowe i mają na celu ukształtowanie rosyjskiej opinii publicznej względem tego, co obecnie dzieje się w kontekście Ukrainy. Prokremlowskie media, cytowane przez EUvsDisinfo, wskazują, że „żadne działania nie wpłyną na determinację Rosji, aby nie dopuścić do ludobójstwa”.
Nie są to działania nowe – podobną aktywność w obszarze informacyjnym zauważyć można było również w roku 2014. Wtedy też podobne operacje miały miejsce tak jak w tym wypadku podczas koncentracji wojsk przy ukraińskiej granicy.
Jak wskazuje Juliusz Sabak z redakcji Defence24.pl, potężny strumień sprzętu, wojska, paliwa i amunicji płynie od kilku tygodni zarówno na terytoria przy wschodniej granicy Ukrainy jak też na terytoria kontrolowane przez tzw. separatystów oraz Krym. Rośnie również liczba incydentów i ofiar ostrzału w strefie rozgraniczenia.
„Informacje o wzroście liczebności wojsk w pobliżu granic Ukrainy potwierdzają obserwatorzy i niezależni eksperci, którzy na podstawie nagrań i zdjęć publikowanych w internecie identyfikują miejsca przemieszczania się rosyjskich jednostek” – wskazuje Sabak w komentarzu do sprawy.
Jak tłumaczy ekspert Defence24.pl, zarówno komunikaty przekazywane przez stronę amerykańską, jak i doniesienia o koncentracji wojsk potwierdzane przez obserwatorów świadczą o tym, że Rosja przygotowuje się do potencjalnego zaangażowania wojskowego na terenie Ukrainy. W jego opinii, nie oznacza to jednak rychłego wybuchu konfliktu. Komentując sprawę podkreśla, że „Moskwa najwyraźniej dąży do zbudowania zdolności oddziaływania na terytorium wschodniej Ukrainy, czy to przez wprowadzenie >sił pokojowych<, czy też przez samo zastraszanie i możliwą do spełnienia groźbę interwencji. O zmniejszenie liczebności wojsk w pobliżu Ukrainy do Władimira Putina apelowała kanclerz Angela Merkel”.
Więcej w sprawie koncentracji wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą: Rosyjscy żołnierze przy granicy z Ukrainą. Najwięcej od 2014 roku [KOMENTARZ]
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany