Reklama

Polityka i prawo

Zybertowicz: Zachód nie zrozumiał skutków rewolucji cyfrowej

fot. Cyber-Andi / Flickr / CC BY-ND 2.0
fot. Cyber-Andi / Flickr / CC BY-ND 2.0

Internet zmienił sposób, w jaki człowiek postrzega świat i uczestniczy w życiu społecznym. Wielkie korporacje technologiczne skupiają niespotykaną wcześniej władzę i wpływy. Te fundamentalne zmiany zaszły w ciągu ostatnich kilku lat, niedoceniane przez zaangażowane w walkę z terroryzmem USA i zajmującą się zmianą klimatu i rewolucją genderową UE - mówi w rozmowie z PAP socjolog Andrzej Zybertowicz.

Po zamachach 11 września 2001 roku USA skoncentrowały uwagę całego państwa, badaczy, analityków, tajnych służb, polityków, artystów i opinii publicznej na zagrożeniu terroryzmem. Amerykanie wydali miliardy dolarów na wojny w Iraku i Afganistanie oraz walkę z terroryzmem.

Unia Europejka skupia z kolei energię i uwagę swoich elit na ekologii, destabilizacji klimatu i rewolucji genderowej. Idzie o rzeczywiste problemy, ale w mojej diagnozie najważniejszym zjawiskiem ostatnich lat jest rewolucja cyfrowa – tłumaczy Andrzej Zybertowicz, dr hab. socjologii, wieloletni pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca prezydenta Andrzeja Dudy oraz szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Rewolucja cyfrowa to fundamentalne zjawisko współczesności, łączące się z głębokimi, dynamicznymi zmianami życia społecznego, a nawet samej kondycji ludzkiej – przekonuje badacz. Dodaje, że proces ten wiąże się z licznymi zagrożeniami, takimi jak pogłębiające się nierówności, niebezpieczeństwo manipulowania opinią publiczną i destabilizowania ładu społecznego, kryzys demokracji liberalnej czy zagrożenie dla zdrowia psychicznego całych wielkich grup społecznych.

Zybertowicz podkreśla, że dzięki bezrefleksyjnie entuzjastycznej postawie wobec rozwoju technologii cyfrowych, która jest z kolei skrzętnie wykorzystywana i świadomie podsycana przez skupiające w swoich rękach coraz większą władzę i wpływy technologiczne giganty w rodzaju Facebooka czy Google’a, zmiany te przebiegają niejako „poza radarem”. Nie przykłada się do nich należnej uwagi, nie są poddawane wystarczającej społecznej dyskusji, a ciągłemu rozwojowi cybersfery nie towarzyszą mechanizmy demokratycznej kontroli.

Jako przykład głębokiego niezrozumienia technologii cyfrowych socjolog przywołuje powszechne jeszcze kilka lat temu nadzieje dotyczące ich emancypacyjnej roli w społeczeństwie. „Zakładano, że internet, a zwłaszcza media społecznościowe staną się platformą umożliwiającą oddolną organizację społeczną, co urzeczywistni lewicowe ideały upodmiotowienia mas ludzkich i pozwoli na nowo urządzić świat, eliminując nierówności i konflikty” – mówi rozmówca PAP.

Tymczasem dynamika rewolucji cyfrowej przyczyniła się do kryzysu demokracji liberalnej, do niszczenia kultury, która stabilizuje ład społeczny, do powstania mechanizmów niespotykanej wcześniej masowej manipulacji oraz kumulacji władzy i wpływów poza obszarem społecznej kontroli - wylicza badacz. Uzupełnia, że oślepienie informacyjne wywołane niesionym przez nowe technologie oceanem dezinformacji uniemożliwia demokracji jako systemowi poprawne zdiagnozowanie własnej kondycji i budowę realistycznych ścieżek wyjścia z tego kryzysu.

Zdaniem Zybertowicza optymistyczne nadzieje związane z rozwojem technologii nie uwzględniły dwóch czynników – nieodłącznych od życia społecznego zjawisk władzy i nierówności oraz samej natury ludzkiej.

„Technologie cyfrowe są w rękach środowisk, które śmiało można określić jako cyberpanów. Wprawdzie wyszukiwarki internetowe czy portale społecznościowe są dostępne za darmo, ale kontrolę nad nimi sprawuje kapitał, który na początku był niewielki, a teraz jest największy na świecie. Tak więc technologie o potencjale jakoby emancypacyjnym są kontrolowane przez nieliczne grono i podlegają logice biznesowej” – wyjaśnia socjolog. Podkreśla, że cyberpanowie skumulowali w swoich rękach ogromne pieniądze, władzę i wpływy, co jest bezprecedensową sytuacją w historii ludzkości.

Podział na ludzi bogatych i biednych występował zawsze, to żadna nowość, ale mamy tutaj dodatkowo do czynienia ze splotem ogromnej asymetrii wiedzy i sprawczości – zaznacza naukowiec. Wiedzy - ponieważ cyberpanowie gromadząc ślady cyfrowej aktywności wszystkich ludzi uzyskali wiedzę o jednostkach i społeczeństwach, jakiej nikt dotąd nie miał; i sprawczości – gdyż w ich rękach są też algorytmy – najbardziej wyrafinowane instrumenty manipulacji, które można dopasować do indywidualnego profilu każdego użytkownika internetu.

Mówiąc o niedocenieniu znaczenia natury ludzkiej badacz opisuje człowieka jako skąpca poznawczego, który wybiera działania mniej obciążające energetycznie mózg, co znaczy, że ludzie zawsze chętniej sięgają po proste materiały rozrywkowe, niż po te wymagające większego skupienia i refleksji. Zybertowicz akcentuje rolę wpiętych w technologie cyfrowe mechanizmów uzależniających, które tylko pogłębiają to zjawisko, trwale wpędzając użytkowników sieci w zależność od ciągle zmieniających się bodźców i upośledzając ich zdolność do poznawania i interpretacji rzeczywistości.

Nierozerwalnie związanym z tym mechanizmem jest też hiperindywidualizacja, która z kolei dezintegruje społeczeństwa, zamykając ludzi w wąskich ramach przygotowanego przez algorytm specjalnie dla nich spersonalizowanego przekazu – dopowiada rozmówca PAP.

Rozważając cyfrową rewolucję w szerszym kontekście, Zybertowicz przypomina główną myśl napisanej wraz z zespołem książki „Samobójstwo Oświecenia? Jak neuronauka i nowe technologie pustoszą ludzki świat” (Kraków 2015). Według niej dzięki usieciowieniu technologie coraz szybciej ewoluują i są coraz bardziej autonomiczne, zmienia się ich relacja z człowiekiem, który w przeszłości zawsze był ich panem, a one jego sługą.

„Jesteśmy w momencie, w którym technologia ewoluuje już według własnych zasad, które możemy tylko częściowo rozkodować, ale mam nadzieję, że ciągle jeszcze jesteśmy w stanie poddać ją kontroli” – ocenia socjolog.

image

 

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze