Reklama

Polityka i prawo

Wykryta "funkcja" w Telegramie zagraża aktywistom w HongKongu?

Microsiervos / Flickr
Microsiervos / Flickr

Jak dotychczas Telegram był wykorzystywany przez protestujących w HongKongu aktywistów do komunikowania się z dala od oczu chińskiego rządu. Aktywiści twierdzą, że błąd w zabezpieczeniach popularnego komunikatora, pozwolił na identyfikację protestujących i został wykorzystany przez chińskie agencje donosi Forbes.

Telegram został oficjalnie zablokowany przez chińskie władze w 2015 roku, jednak protestujący znaleźli możliwość obejścia i wykorzystywania komunikatora. Błąd w systemie został znaleziony przy funkcjonalności umożliwiającej kontaktowanie się w ramach wiadomości grupowych. Zdaniem protestujących luka umożliwiła infiltrację środowiska przez chińskie władze identyfikacje uczestników – informuje Forbes.

O problemie powiadomił za pośrednictwem Twittera lokalny inżynier oprogramowania Chu Ka-Cheong wskazując jednocześnie, że wykryty błąd zagraża koordynacji akcji i demonstracji a także życiu protestujących.

Jak informuje Forbes, błąd powoduje, że użytkownicy publicznych chatów, którzy postanowili wykorzystać funkcję prywatności oferowaną przez komunikator i zachować swój numer telefonu jako prywatny, mogą zostać zidentyfikowani. Wystarczy, że władze dodadzą tysiące numerów telefonów do urządzenia, a następnie zsynchronizują to urządzenie z Telegramem. Tym samym umożliwi im to dopasowanie zapisanych w urządzeniu numerów do tych nieujawnionych (wykorzystujących funkcję ukrycia numeru) w grupie, odsłaniając dopasowania.

Zapytany przez Forbesa Rzecznik Telegrama stwierdził, że problem nie jest „błędem” ani „podatnością”, ale „udokumentowaną funkcją systemu”. Zdaniem rzecznika Telegram podobnie jak inne aplikacje oparte na kontaktach jak WhatsApp, Facebook Messenger, musi umożliwić odnalezienie użytkownikowi korzystającemu z aplikacji numer telefonu innego użytkownika.  Ustawienia prywatności nie wpływają na zdolność rozpoznania użytkownika przez innego użytkownika, który zna już numer telefonu tego pierwszego.

Przypadek „usterki” Telegrama choć ujawnia tożsamość a nie treść wiadomości wpisuje się w debatę odnośnie bezpieczeństwa szyfrowania wykorzystywanego w komunikatorach. Po osłabieniu platform z pewnością znajdą się użytkownicy, którzy będą zainteresowani wykorzystaniem tych słabości do własnych celów – podkreśla Forbes.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama