Reklama

Polityka i prawo

Jak nie zostać memem?

fot. piqsels / Creative Commons Zero - CC0
fot. piqsels / Creative Commons Zero - CC0

Kto nie lubi podglądać zdjęć znajomych w mediach społecznościowych? Pierwszy ząbek dziecka, zaręczyny, rodzinna wycieczka rowerowa, relacja z treningu, no i oczywiście zdjęcia z wakacji … A czy wiecie, że takie publikacje mogą obrócić się przeciwko Wam? I to na różne sposoby.

Jak nie zostać memem?

Po pierwsze – mogą do Was wrócić jako mem lub inna złośliwa przeróbka. Zdjęcia Waszych dzieci mogą trafić w niepowołane ręce. W internecie nic nie ginie – słyszeliście to pewnie nie raz. To nie frazes, a najprawdziwsza prawda. Dlatego warto trzymać się pewnych zasad.

Na podstawie zdjęć można zdobyć naprawdę wiele informacji – nie tylko o Was, ale i Waszej rodzinie czy znajomych. Już sama sceneria, na tle której pozujecie, zdradza gdzie jesteście. A to świetna wiadomość np. dla złodziei, którzy w tym czasie chętnie odwiedzą Wasze mieszkanie.

To nie wszystko. Czy wiecie, że w plikach .jpg, oprócz obrazu, często zapisywane są też inne dane? Data, czas utworzenia pliku, typ użytego aparatu, marka, model a nawet nazwa operatora smartfonu – to tylko niektóre z nich.

Zanim więc opublikujecie zdjęcie w sieci lub prześlecie znajomym, warto oczyścić je z metadanych dotyczących np. geolokalizacji. W internecie znajdziecie darmowe aplikacje, które w tym pomogą. Inna opcja – w ustawieniach aparatu (w tym aparatu smartfona) wyłączcie funkcję „zapisywanie lokalizacji”. Niektóre portale społecznościowe przy wgrywaniu fotografii automatycznie zapisują dane lokalizacyjne. Zablokujcie tę opcję wybierając polecenie „usuń lokalizację”.

Miej zasady

Kolejna dobra rada: jeśli spędzacie wakacje w większej grupie, ustalcie z przyjaciółmi zasady publikowania zdjęć – zanim cokolwiek wrzucicie, pytajcie się nawzajem o zgodę.

– Warto korzystać z ustawień prywatności, które umożliwiają blokowanie zdjęć wstawianych przez innych lub zatwierdzanie tych, na których jesteśmy, zanim będą widoczne na naszych profilach – radzi Marta Witkowska z Akademii NASK. – Przede wszystkim jednak nie zgadzajmy się na publikowanie i sami nie publikujmy zdjęć, które mogą być przykre, przedstawiają nas i innych w niekorzystnym świetle lub po prostu nam się nie podobają. W przypadku, gdy takie zdjęcie opublikował ktoś z naszych znajomych – nie wahajmy się prosić o usunięcie takiego materiału – dodaje ekspertka NASK.

Zawsze i wszędzie, także w internecie, warto pamiętać o rozwadze.

WAŻNE! Nigdy nie publikujcie w internecie zdjęć dokumentów, np. dowodu osobistego czy karty debetowej.

Dumny (i mądry) rodzic

Aż 40% rodziców dzieli się w internecie zdjęciami i filmami, na których są ich dzieci. Rocznie, statystyczny rodzic, wrzuca do sieci średnio 72 zdjęcia i 24 filmy ze swoimi pociechami. Większość z nas myśli, że widzą je tylko nasi znajomi. A jak jest naprawdę?

W internecie są różni ludzie, którzy w łatwy sposób mogą dotrzeć do naszych prywatnych materiałów. Nie znamy ich, a zatem nie wiemy, co zrobią z tymi treściami. Zdjęcie z plaży, czy śmieszny filmik, na którym nasze dziecko się wygłupia wydają się z pozoru niewinne. Nie wiemy jednak, jak odbiorą je inni, gdzie udostępnią, jakim opatrzą komentarzem i jak w rezultacie zaważy to na przyszłości naszego dziecka.

Czy to oznacza, że w ogóle nie powinniśmy dzielić się zdjęciami, filmami i komentarzami na temat swoich dzieci? Oczywiście, że nie, ale róbmy to z głową. Zanim opublikujemy coś w internecie, dajmy sobie chwilę i pomyślmy o potencjalnych konsekwencjach.

Cyfrowi rodzice

Sharenting to tylko jedno z internetowych zagrożeń, które nasilają się w wakacje. Dlatego dla rodziców, ale także wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się więcej o bezpieczeństwa w sieci, przygotowaliśmy akcję „Akademia Cyfrowego Rodzica”. To cykl webinarów i filmów poświęconych popularnym zjawiskom, z którymi możemy się zetknąć korzystając z internetu. Spotkania odbywać się będą na kanałach Facebook i Youtube „Nauka. To Lubię”, prowadzonych przez popularnego dziennikarza i ambasadora naszej kampanii „Nie zagub dziecka w sieci” Tomasza Rożka.

– W tym roku wakacje będą wyglądały nieco inaczej niż zwykle, a to może oznaczać, że więcej czasu spędzimy w internecie. Dotyczy to także naszych dzieci, których życie i relacje w sporej części przeniosły się do sieci. Dbamy o to, aby rodzice mieli jak najwięcej informacji o możliwych internetowych zagrożeniach, aby mogli w porę zareagować. Stąd nowa, wakacyjna odsłona naszej kampanii „Nie zagub dziecka w sieci” – mówi minister cyfryzacji Marek Zagórski.

Pierwsze spotkanie odbędzie się już we wtorek, 30 czerwca punktualnie o godz. 20. Tomasz Rożek porozmawia o sharentingu z psycholog Martą Witkowską z Akademii NASK oraz z dr Martą Majorczyk, pedagogiem, doradcą rodzinnym i nauczycielką akademicką. Już dziś dołączcie do wydarzenia, żeby nic Wam nie umknęło!

Polecamy Wam także przygotowany w ramach naszej kampanii poradnik „Sharenting i wizerunek dziecka w sieci”. Powinien przeczytać go każdy rodzic.

#reallife

Ważne jest nie tylko to, co publikujemy w sieci, ale i to jak patrzymy na to, co opublikowali inni.

– Nie oceniajmy siebie na podstawie tego, co inni publikują na swoich profilach. Pamiętajmy, że nie wszystko co widzimy w internecie jest tak piękne i doskonałe, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka – przypomina Marta Witkowska z Akademii NASK. – Miejmy do tego dystans. Z dużym prawdopodobieństwem ktoś, kto opublikował takie zdjęcia, starannie je wybrał spośród najlepszych ujęć. I co najważniejsze – nie ulegajmy presji! Nie musimy mieć idealnego wizerunku. Piękny profil z nieskazitelnymi zdjęciami nie świadczy o tym, że czyjeś wakacje były bardziej udane od naszych – dodaje ekspertka NASK.

Przede wszystkim jednak zanim cokolwiek opublikujecie, zastanówcie się czy na pewno musicie to robić i po co? Może czasem warto postawić po prostu na relaks? Udanych wakacji!

Informacja prasowa ministerstwa cyfryzacji opublikowana w ramach projektu „Kampanie edukacyjno-informacyjne na rzecz upowszechniania korzyści z wykorzystywania technologii cyfrowych” realizowanej we współpracy z Państwowym Instytutem Badawczym NASK. 

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama