Polityka i prawo
Telegram źródłem przemocy seksualnej. Kobiety mówią „STOP” molestowaniu w sieci
W Macedonii Północnej wybuchły protesty kobiet, domagających się podjęcia przez rząd działań na rzecz walki z przemocą seksualną w internecie. Napięcia pojawiły się po tym, jak na jednym z kanałów w ramach komunikatora Telegram użytkownicy przesyłali dane i zdjęcia kobiet, w tym intymne materiały, bez ich wiedzy. „Najwyższy czas, aby to się skończyło” – postulują protestujące.
W środę 3 lutego br. setki kobiet protestowało przed Ministerstwem Spraw Wewnętrznych Macedonii Północnej, domagając się od rządu rozprawienia się z szerzącym się zjawiskiem molestowania kobiet w internecie. Kobiety domagają się permanentnego zablokowania kanałów na popularnych komunikatorach, w ramach których rozsyłane są dane i zdjęcia kobiet, w tym intymne fotografie, bez ich zgody. Część z rozpowszechnianych plików pochodzi z kradzieży, które dokonano poprzez zhakowanie kont w social mediach lub urządzeń ofiar.
Sprawa dotyczy przede wszystkim szyfrowanego Telegrama – donosi agencja Associated Press. W ramach komunikatora założono grupę o nazwie „Public Room”, gdzie udostępniono łącznie 7000 zdjęć i filmów. Niektórzy członkowie kanału publikowali również imiona i nazwiska, a także adresy kobiet i dziewcząt, których wizerunek znajdował się w przesyłanych materiałach.
„Jesteśmy tutaj, ponieważ nie czujemy się bezpiecznie” - podkreśliła podczas protestu 29-letnia Kalia Dimitrova, przedstawicielka lokalnej grupy ochrony praw człowieka. Jak dodała, kobiety nie mogą chować się, gdy są atakowane i prześladowane. „To się musi skończyć!” – przytacza słowa aktywistki agencja Associated Press.
W tym miejscu warto podkreślić, że grupa „Public Room” już wcześniej została odkryta przez lokalne władze, po czym czasowo ją zablokowano. Pojawiła się jednak ponownie w styczniu br., pomimo zapewnień ze strony rządu, że kanał na Telegramie nigdy już nie wznowi działalności.
Premier Macedonii Północnej Zoran Zaev zagroził w zeszłym tygodniu, że zablokuje Telegrama, jeśli firma odmówi udzielenia pomocy w zablokowaniu „Public Room” i innych podobnych grup w ramach komunikatora. Z kolei minister spraw wewnętrznych Oliver Spasovski wskazał, że w związku ze sprawą aresztowano cztery osoby. Szef resortu nie podał jednak dalszych szczegółów.
Jak informuje Associated Press, kilka kobiet podczas środowego protestu podkreśliło, że ich zdjęcia, które rozpowszechniono na Telegramie zostały skradzione. Wykorzystano do tego celu ich zhakowane konta w mediach społecznościowych oraz urządzenia, takie jak smartfony.
Protestujące kobiety domagają się wprowadzenia przepisów, które skutecznie ograniczyłyby zjawisko molestowania seksualnego w internecie i wzmocniły uprawnienia policji.
Najwyższy czas, aby to się skończyło. Potrzebujemy odpowiednich przepisów, aby zapewnić lepszą przyszłość dla nas i przyszłych pokoleń.
Przestępstwa na tle seksualnym w internecie są współcześnie zjawiskiem powszechnym. Sprawcy, działając w sieci, wykorzystują poczucie anonimowości do naruszania bezpieczeństwa i prywatności innych, licząc, że unikną złapania i kary.
Służby podejmują próby skutecznej walki z przestępcami w Internecie. Sądy poprzez swoje orzecznictwo starają się ograniczyć zagrożenie występujące w sieci i karać sprawców tego typu naruszeń prawa. Przykładem może być wyrok rumuńskiego sądu najwyższego, który jednoznacznie wskazał, że udawanie kogoś innego na Facebooku jest przestępstwem podlegającym karze na mocy prawa.
Jak informowaliśmy na naszym portalu, sprawa dotyczyła mężczyzny, który zamieszczał nagie zdjęcia swojej byłej dziewczyny na portalu społecznościowym i serwisach pornograficznych. Jego działania miały być odwetem za zerwanie przez kobietę wzajemnych relacji.
Sądy niżej instancji miały problem z oceną sytuacji, dlatego też skierowano sprawę bezpośrednio do sądy najwyższego. Proces zakończył się wyrokiem, na mocy którego sprawca został skazany na 3 lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności.