Polityka i prawo
Szubert: dysponujemy kapitałem, który ma szansę wejść na rynek na poziomie 1 miliarda 400 milionów złotych
”Pandemia pokazała, że bez szybkich sieci nie będzie możliwe działanie administracji, biznesu czy telemedycyny i zdalnego nauczania. Rozwój sieci bezsprzecznie jest głównym kierunkiem w UE i w Polsce wygląda to podobnie” - mówi Krzysztof Szubert, prezes zarządu NCBR Investment Fund. W wywiadzie porozmawialiśmy również o planach inwestycyjnych NCBR Investment Fund w nowe technologie, przyjęciu Europejskiej Dekady Cyfrowej i priorytetach w UE w obszarze cyfryzacji oraz o organizacji Internet Governance Forum w Polsce.
Panie Prezesie, jakie będą kluczowe inwestycje w 2021 roku przeprowadzone przez NCBR Investment Fund?
Nie mamy zdefiniowanego obszaru, w który inwestujemy. Oznacza to, że pole do inwestycji jest bardzo duże. Ważne, żeby przedsięwzięcia charakteryzowały się polskim pierwiastkiem oraz miały element badań i rozwoju, a także duży potencjał rozwojowy. Koncentrujemy się na startupach, ale nie w początkowej fazie, tylko w fazie ich wzrostu i ekspansji, czyli mówimy o kolejnych rundach inwestycyjnych na większy rozwój. Oczywiście, w dużej mierze dotyka to technologii cyfrowych, ale nie tylko. Mamy również projekty rolniczo-żywnościowe, przetwórstwa, hodowli zwierząt, gdzie technologie są obecne i w dużej mierze pomagają.
Generalnie widać, że jest to bardzo duży rozstrzał tematyczny projektów, które do nas trafiają, niemniej wielkość inwestycji jakie chcemy adresować waha się pomiędzy 6 a 128 milionami złotych (wspólnie z funduszem partnerskim, czyli po naszej stronie jest to 3-64 milionów złotych). Ważne jest, żeby podkreślić, że działamy w modelu koinwestycyjnym, czyli inwestujemy tylko z funduszem partnerskim. Obecnie jesteśmy na etapie ich wyłaniania z aplikacji do nas złożonych.
Jakie są priorytety w obszarze cyfrowym? Na które obszary kładzie się nacisk?
To są dziedziny spójne z tym, o czym się rozmawia na świecie i na forach europejskich, czyli tematy związane z przesyłaniem danych i kolejnymi technologiami mobilnymi, jak np. obecnie bardzo popularne 5G (a za chwile być może 6G), rozwiązania z szeroko rozumianego obszaru chmurowego, technologie związane z przetwarzaniem dużych ilości danych, czyli komputery dużej mocy tzw. high performance computing, przyszłościowo może również technologie kwantowe. W przypadku tych ostatnich mamy przed sobą jeszcze daleką drogę. Obecnie będziemy skupiali się na nabywaniu kompetencji i obserwowaniu co z tego będzie wynikało, podobnie postępuje wiele państwo oraz firm.
Moim zdaniem mamy w Polsce stosunkowo mało przedsiębiorstw z bardzo dużym potencjałem rozwojowym. Większość z nich jest w procesie inwestycyjnym, ma kolejne rundy i pieniądze od funduszy venture. Natomiast z nowymi projektami nie jest tak prosto i to jest pole do zaadresowania na wielu poziomach. Mamy na rynku inwestycyjnym obecnie sporo pieniędzy publicznych, natomiast bardzo ważne jest zainteresowanie inwestycjami VC również kapitału prywatnego, czyli działanie bez tzw. pomocy publicznej.
Wiele obszarów się wzajemnie nakłada. Na dzisiaj ponad 60% inwestycji rynku Venture Capital (VC) za miniony rok, to inwestycje, w których były pieniądze publiczne i to pomimo, że jest to bardzo agresywny oraz wysoce skomercjalizowany rynek. Budowanie rynku VC w Polsce cały czas trwa i obecnie wchodzi on w fazę szybkiego wzrostu. Wartość samego rynku VC w 2019 wyniosła ponad miliard złotych, a w 2020 ponad 2 miliardy złotych. Połowa tych kwot z dwóch ostatnich latach to są tzw. mega rundy konkretnych dużych kilku projektów.
Mówił Pan o środkach finansowych, którymi Państwo dysponują. Jakie są to konkretny sumy?
W naszym funduszu NCBR Investment Fund mamy do dyspozycji dzisiaj 700 mln złotych do inwestycji w ciągu najbliższych 5 lat, łącznie z rokiem obecnym. Z Funduszami Partnerskimi jesteśmy w stanie tę kwotę podwoić, czyli wspólnie dysponujemy kapitałem, który ma szansę wejść na rynek na poziomie 1 miliarda 400 milionów złotych.
Jakie mają państwo plany w obszarze cyberbezpieczeństwa?
Na rynku pojawia się stosunkowo dużo projektów z zakresu cyberbezpieczeństwa, sztucznej inteligencji i innych obszarów, które są obecnie ważne i „modne” oraz znajdują się w głównym nurcie. Ważne będzie ich odpowiednie przeprowadzenie. W naszym modelu, inwestując wspólnie z funduszem oceniamy te projekty pod kątem atrakcyjności i potencjału. Fundusz partnerski odpowiada za tzw. due dilligence od strony prawnej i biznesowej, sprawdza całą strukturę i potencjał. NCBR Investment Fund robi due dilligence od strony technologicznej, czyli patrzmy czy rozwiązanie to jest nowe, atrakcyjne, czy może już gdzieś istnieje.
Jeżeli się zgadzamy, że to jest temat ciekawy, podejmujemy decyzje inwestycyjne, o których będę mógł więcej powiedzieć za kwartał. Przewidujemy do końca tego okresu podpisanie umów partnerskich z pierwszymi funduszami, które przeszły już u nas pozytywnie oceny zarządu, komitetu inwestycyjnego i rady nadzorczej. Następnie z tymi funduszami dopiero będziemy mogli rozmawiać o konkretnych inwestycjach.
Jakich partnerów Państwo szukacie, jeżeli chodzi o fundusze i jakie macie oczekiwania wobec projektów?
Po pierwsze, muszą klasyfikować się w zdefiniowanych przez nas widełkach inwestycyjnych, czyli muszą operować pomiędzy 3 a 64 milionami złotych na inwestycje. Drugim parametrem, który jest dla ważny, to określony przez nas model docelowy spółki, informacje na ten temat znajdują się na naszej stronie internetowej. Spółka musi mieć pierwiastek polski, czyli musi być zarejestrowana w Polsce/mieć polskiego właściciela lub/i polski kapitał. Musi być zarejestrowana w krajach OECD. Nie możne być też na rynku dłużej niż 7 lat od pierwszej komercyjnej aktywności oraz nie może to być spółka czysto handlowa, która sprzedaje jakieś gotowe produkty. Musi zawierać element badania i rozwoju (B+R+I) oraz wnosić coś innowacyjnego, a także rokować szanse na wzrost, komercjalizację i ekspansję zagraniczną. To jest to, co nas interesuje. Natomiast od strony branży mówimy o pełnej dowolności.
Jakie konkretny programy tematyczne i ścieżki rozwoju Państwo posiadają?
Nie ma jakiś specjalnych obostrzeń, każdy fundusz może praktycznie złożyć wniosek. Spółki i fundusze jak przychodzą z projektami chcą szybko mieć decyzję inwestycyjną, czyli jeżeli szukają funduszu, to chcą w miarę szybko mieć perspektywę. W naszym modelu, który zbudowaliśmy opieramy się na modelu ko-inwestycyjnym, który jest unikalny Polsce.
Element operacyjny przerzuciliśmy na dwa etapy. Pierwszym jest nabór funduszu, który polega na składaniu przez nie aplikacji. Całą procedurę jest opisano na naszej stronie internetowej, a aplikacja liczy 100-150 stron. Następnie robimy dość dokładną analizę, trwającą kilka tygodni. Patrzymy na historię zarządzających funduszu, doświadczenie, udane inwestycje w spółki itp. To trwa stosunkowo długo. Natomiast fundusze, które przejdą ten etap będą miały bardzo krótki czas oczekiwania na decyzję inwestycyjną. Jesteśmy w stanie w modelu docelowym w ciągu jednego czy dwóch tygodni wstępnie zdecydować, czy wchodzimy w dany projekt czy nie. Fundusze potencjalnie mogą z nami również współpracować bez umowy, ale wtedy wejście w jakąś wspólną inwestycję będzie trwało dość długo i może potrwać nawet kilka miesięcy – po prostu musimy de-facto przeprowadzić ocenę funduszu (jak w przypadku umowy partnerskiej) oraz ocenę potencjalnej inwestycji.
Model kooinwestycyjny, który wprowadziliśmy do Polski jest w dużej mierze autorski, niemiej budowany na podstawie podobnych modeli, jakie sprawdziły się w wielu państwach, jak np. w Wielkiej Brytanii, gdzie działa od lata. Kilka tygodni temu odbyło się spotkanie zorganizowane przez PSIK (Polskie Stowarzyszenie Inwestorów Kapitałowych, do którego należy NCBR Investment Fund), na którym omówiony został model funduszu szkockiego i przedstawiony polskiemu rynkowi inwestycyjnemu w analogii do NCBR Investment Fund, wyjaśniając jak te modele działają oraz gdzie się już sprawdziły.
Panie Prezesie, ostatnio doszło do spotkania grup D9+ i przyjęcia deklaracji w kierunku Europejskiej Dekady Cyfrowej. Co ona zawiera oraz jakie były jej główny punkty?
D9+ to jest grupa państw w ramach Unii Europejskiej, które myślą podobnie w obszarze kwestii cyfrowych. Grupa zaistniała wiele lat temu na poziomie Brukseli i wyrosła poniekąd z modelu grupy „Like-Minded”, obecnie animowana przez Finów. Państwa te starają się wypracowywać wcześniej stanowiska przed spotkaniami rad czy komisji. Warto podkreślić, że to są kierunkowane deklaracje polityczne, które nie są prawnie wiążące. Ostatnią widoczną tendencją jest to, że pojawia się coraz wyższy szczebel administracji poszczególnych państw. Bardzo często są to poza ministrami wicepremierzy, premierzy, wiceprezydenci, co podkreśla wagę technologii cyfrowych i dostrzeganie ich na poziomie państw. Takim dobrym przykładem jest premier Luksemburga, który jest praktycznie na wszystkich spotkaniach od średniego do wysokiego szczebla poświęconych technologii czy finansom i jest w tym wszystkim doskonale zorientowany. Do częstych uczestników spotkań należy również obecny premier Belgii, co pokazuje, że poziom decydentów, którzy są na tych spotkaniach jest coraz wyższy . Coraz częściej technologie są dostrzegane jako możliwości rozwoju gospodarczego dla państw.
Premier: cyfryzacja napędzi polską gospodarkę i wzmocni bezpieczeństwo
Tematycznie rozmawialiśmy o wielu wątkach legislacyjnych i technologicznych, które są obecne adresowane na poziomie europejskim. Mamy kilka dużych dyskusji uruchomionych, zaczynając od Digital Services Act czy Digital Markets Act dotykających platform i mamy też sytuację, która miała miejsce w USA z blokowaniem kont. Temat dużych platform społecznościowych jest ostatnio bardzo popularny i politycy w ramach grup coraz aktywniej na ten temat dyskutują.
Cały czas stale podnoszonym tematem są sieci szerokopasmowe, łączność 5G i przymiarki do technologii 6G. Pandemia pokazała, że bez szybkich sieci nie będzie możliwe działanie administracji, biznesu czy telemedycyny i zdalnego nauczania. Rozwój sieci bezsprzecznie jest głównym kierunkiem w UE i w Polsce wygląda to podobnie.
Drugą istotną kwestię jest przetwarzanie dużych ilości danych, czyli rozwój infrastruktury High Performing Computing z elementami nabywania kompetencji w obszarach technologii kwantowych. Występują tutaj bardzo duże różnice, jeżeli chodzi o ten obszar między państwami. Europa Środkowo-Wschodnia, w tym Polska, koncentruje się na rozwoju technologii HPC w różnych wymiarach np. kompetencje od petaskali do exaskali, czyli dużych maszyn, których my nie mamy najszybszych. Najszybszy komputer w Polsce znajduje się w poznańskim centrum superkomputerowym (PCSS) i osiąga prędkość rzędu 7-8 petaflopów, natomiast instalacje, o których teraz mówimy w Europie to 100-200 pataflopów. Duże instalacje HPC budowane w konsorcjach to są rzędu 500 - 600 petaflopów. Ten rozdźwięk jest bardzo duży, stąd wiele państw wskazuje na konieczność inwestycji w tym obszarze, co jest zgodne z polityka europejską i Polska też planuje tu konkretne działania
Oczywiście istotną tematyką są rozwiązania chmurowe, a dokładnie budowanie wspólnej infrastruktury chmurowej w Europie. Mamy inicjatywę European Cloud Alliance, która wywodzi się z podejścia niemieckiego i francuskiego oraz projektu Gaia-X. Kolejne państwa do tego dołączyły i jest pomysł budowania chmury wspólnej w ramach UE dużych podmiotów, które tego typu usługi mogą świadczyć.
D9+ zrzesza państwa UE podobnie myślące o sprawach cyfrowych. Jakie są główne różnice pomiędzy państwami, jeżeli chodzi o cyfryzację?
Elementem dyskusji jest kwestia produkowanych danych przez jakieś państwo i przechowywanie ich na jego terytorium. Kiedyś mieliśmy dyskusję o swobodnym przepływie danych, który był wygenerowany na poziomie Komisji Europejskiej. Państwa takie jak Niemcy czy Francja nie są tak otwarte w tych obszarach jak mniejsze kraje skupione w grupie D9+. Są one bardziej za otwarciem i przepływem oraz równo rozłożonymi inwestycjami. Natomiast duże gospodarki patrzą na to trochę z innej perspektywy. Prezydent Francji zapowiedział wprowadzenie programu technologii dużej mocy i technologii kwantowych. Przez najbliższe 5 lat Francja zamierza przeznaczyć na ten cel blisko dwa miliardy euro. Tych obszarów mamy dosyć dużo i znaczenie ma głoś każdego państwa, które się liczy równo oraz istotne są również rozmowy bilateralne. Warto też wspomnieć o aktywności Polski w ramach Grupy Wyszechradzkiej i Trójmorza, bo to też są takie formaty, które się częściowo przenikają z tymi wspomnianymi w ramach D9+. Budowanie i wspieranie tych formatów politycznych, szczególnie w zakresie potencjalnych wspólnych cyfrowych projektów transgranicznych, ma bardzo duże znaczenie.
Polska pod koniec roku zorganizuje szczyt cyfrowy ONZ. Jaki jest główny cel tego przedsięwzięcia i co Polska ma zamiar osiągnąć?
Szczyt cyfrowy ONZ, czyli Internet Governance Forum, to największe wydarzenie cyfrowe pod parasolem ONZ, które odbywa się od kilkunastu lat. Ostatnie dwa szczyty odbyły się w Niemczech i we Francji. Polska miała zorganizować szczyt w roku 2020, niestety pandemia pokrzyżowała te plany i podjęto wspólną decyzję z ONZ o przesunięciu szczytu w Polsce o jeden rok i jednocześnie organizację IGF w roku 2020, po raz pierwszy w historii, w formule on-line
Mamy nadzieje, że od 6 do 10 grudnia 2021 roku w Katowicach zorganizujemy fizyczny szczyt. Jesteśmy też przygotowani do jego organizacji w wersji hybrydowej.
Szczyt cyfrowy jest podobny do szczytu środowiskowego, który dwa lata temu miał miejsc w Katowicach, czyli COP24. Trwa on tydzień i składa się z ponad 200 różnych wydarzeń takich jak panele, seminaria, dyskusje czy wystąpienia key-note speakerów. Ważne, również z punktu widzenia uczestników, że jest to wydarzenie bezpłatne, czyli w odróżnieniu od dużych konferencji, które są na świecie może wziąć udział każdy, wystarczy się zarejestrować.
To, co ważne nie ma żadnej grupy interesów, która miałaby przeważający głos w dyskusji i cyfrowym świecie. Jest równa debata uczestników reprezentujących administrację, biznes, organizacje pozarządowe, świat technologiczny oraz przedstawicieli środowiska naukowego. Ciekawe jest to, że poruszane są globalne problemy technologiczne, które są troszkę inne od europejskich. Problemem jest np. sam dostęp do sieci. Połowa ludzi nie ma żadnego dostępu do Internetu na kuli ziemskiej, w innych miejscach rozmawiamy już o technologiach bardzo przyszłościowych, jak wspomniane kwantowe. Ważne są również regulacje, sposób zarządzania transformacją cyfrową na poziomie państw. W ostatnich latach miałem przyjemność przygotować w tym zakresie, na Oxfordzie, ciekawe opracowanie (dostępne on-line) „Digital Technologies and the Transformation of Europe”. Z pewnością ciekawych tematów do dyskusji, podczas Szczytu Cyfrowego ONZ, nie zabraknie.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany