Jak zapewnia szef Huawei Liang Hua, chiński rząd nie zmusi koncernu do instalacji tzw. „tylnych furtek” w urządzeniach służących do budowy sieci 5G. Według serwisu Tech Radar, firma zasięgnęła również porady prawnej w sprawie obowiązku poddania się ewentualnym żądaniom Pekinu.
Według opinii prawników, którzy udzielili porady szefostwu firmy Huawei, koncern ten nie jest zobligowany do podporządkowania się ewentualnym żądaniom chińskiej administracji rządowej do instalacji "tylnych furtek" sprzętowych.
Tech Rada przypomina, że obecnie technologia 5G rozwijana przez Huawei jest przedmiotem debaty w wielu krajach. Jej użycia zakazała już Australia. Na decyzję w tej sprawie Huawei oczekuje w Wielkiej Brytanii. W ubiegłym tygodniu niemiecki dziennik "Handelsblatt" przytoczył z kolei raport z badań berlińskiego think-tanku Mercator Institute, w którym podkreślono ryzyko z użycia sprzętu chińskiego producenta do budowy sieci telekomunikacyjnej nowej generacji.
Według ekspertów Mercator Institute sprzęt Huawei zawiera komponenty na dostęp do urządzeń przez "tylne furtki", których pierwotnym przeznaczeniem jest konserwacja elektroniki. Mogą one zostać jednak wykorzystane w innych celach, a zdaniem think-tanku "nie ma powodów przypuszczać, aby Chiny zamierzały współpracować z Zachodem w oparciu o zaufanie, gdy mowa o infrastrukturze krytycznej".
Zdaniem ekspertów warunki prawno-polityczne w Chinach i "wybiórcze podejście władz do kwestii prawa międzynarodowego" sprawiają, że Pekin nie może być postrzegany jako odpowiedzialny partner. Mercator Institute ocenia, że w Chinach Zachód przedstawiany jest jako "rywal systemowy i polityczny przeciwnik".
Huawei zaprzecza, jakoby produkowany przez tę firmę sprzęt zawierał "tylne furtki" pozwalające na wykorzystanie technologii do celów szpiegowskich. Firma odpiera także zarzuty, jakoby zobligowana była do przekazywania danych o partnerach chińskim władzom.
SZP/PAP