Polityka i prawo
Skradziono dysk z danymi pracowników Facebooka
Niezaszyfrowane dyski twarde z danymi blisko 30 tys. pracowników Facebooka ukradziono z samochodu jednej z osób zatrudnianych przez koncern. Na sprzęcie zawarte były informacje dotyczące wynagrodzeń. W incydencie nie ucierpiały dane użytkowników platformy.
W wyniku zdarzenia, do którego doszło w Kalifornii w USA, wyciekły dane 29 tys. osób. Facebook poinformował, że obecnie kontaktuje się z poszkodowanymi pracownikami. Według koncernu dotychczas nie stwierdzono wykorzystania wykradzionych informacji do celów przestępczych.
"Rozpoczęliśmy współpracę z organami ścigania w ramach postępowania prowadzonego w sprawie włamania do samochodu i kradzieży torby naszego pracownika, która zawierała sprzęt należący do firmy i przechowywane na nim informacje dotyczące wypłat wynagrodzeń" - przekazał rzecznik koncernu serwisowi The Register oświadczeniu. "Jesteśmy obecnie przekonani, że to przestępstwo polegające na kradzieży samochodowej, nie zaś próba wykradzenia informacji o pracownikach firmy" - dodał.
Według przedstawicieli Facebooka incydent mógł dotknąć byłych i obecnych pracowników koncernu, przede wszystkim osób, które znajdowały się na listach płac za 2018 rok. Firma zaoferowała wszystkim pokrzywdzonym możliwość bezpłatnego skorzystania z usług informacji kredytowej oraz monitoringu kradzieży tożsamości. Jak podkreślono, w incydencie nie ucierpiały żadne dane użytkowników usług Facebooka.
Pracownik, z którego samochodu skradziono dyski twarde, nie miał pozwolenia na ich przewożenie. Został za to ukarany dyscyplinarnie - wynika z wewnętrznej korespondencji Facebooka datowanej na listopad, do której dotarła agencja Bloomberga.
Amerykańskie media odnotowały, że Facebook jeszcze nie przedłożył kalifornijskim organom oficjalnego zawiadomienia o wycieku danych, do czego zobowiązany jest przez obowiązujące w tym stanie prawo.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany