Polityka i prawo
Rosjanie zhakowali skrzynkę eks-szefa MI6. Maile ujawniają polityczne uwikłanie
Zhakowanie skrzynki mailowej „C” – Richarda Dearlove, byłego szefa brytyjskiej służby wywiadowczej MI6, to największe osiągnięcie rosyjskiej grupy cyberprzestępczej ColdRiver. Wykradzione przez hakerów maile pokazują uwikłanie i lekkomyślność Dearlove’a, który koncentrował się na własnych celach politycznych.
O tym, kto i w jakim celu włamał się na skrzynkę byłego dyrektora MI6, słynnego „C", odpowiednika bondowskiej, tajemniczej postaci znanej jako „M", pisałam na łamach CyberDefence24.pl w tym tekście. Hakerzy działający na zlecenie Kremla w ramach grupy ColdRiver nie tylko wykradli maile Richarda Dearlove'a, ale również nie omieszkali ich opublikować.
Obraz wyłaniający się z ujawnionej korespondencji brytyjskiego szefa wywiadu jest tyle negatywny, co zaskakujący i stawia Dearlove'a w pozycji bardzo niekorzystnej. Z maili wyłania się portret uwikłanego politycznie, skupionego wyłącznie na sobie i własnych celach człowieka, który zapomniał o tym, komu i w jakim celu powinien służyć.
Dwie twarze szefa brytyjskiego wywiadu
Dearlove, jak pisałam w tym tekście , był członkiem sieci skrajnie prawicowych aktywistów politycznych zaangażowanych jednocześnie w życie publiczne w Wielkiej Brytanii, jak i trwające od 1988 roku, niejawne działania zmierzające do realizacji idei skrajnej separacji Zjednoczonego Królestwa od Unii Europejskiej i politycznych spraw kontynentu.
Ich również zhakowano. Stąd wiemy, że Dearlove działał m.in. z emerytowanym profesorem Gwythianem Prinsem i angażował się w ramach akcji pod kryptonimem Operation Surprise (Operacja Niespodzianka). Jej celem było zablokowanie każdej możliwej ugody w ramach umów negocjowanych z ówczesną premier Teresą May, po decyzji o opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej.
Grupa, w której uczestniczyli Dearlove i Prins, za jeden ze swoich „celów politycznych" obrała sobie „obalenie premier (Teresy May – red.) jeśli zaistnieje taka konieczność i zastąpienie jej osobą odpowiednią dla realizacji celu" i „w odpowiednim czasie oczyszczenie całej służby cywilnej od góry na sam dół".
Amerykański łącznik
Błędem byłoby jednak zakładać, że zainteresowania „C" ograniczały się do mącenia na krajowym podwórku. Dearlove intensywnie angażował się również – co wynika z ujawnionej przez Rosjan korespondencji – we współpracę z lobbystami z Białego Domu, działającymi na rzecz wsparcia byłego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Z korespondencji datowanej na 2020 rok wynika, że Dearlove w styczniu przesłał na Downing Street (do gabinetu premiera – red.) briefing utrzymany w alarmistycznym tonie, poświęcony zagrożeniom, jakie ma stwarzać chińska firma telekomunikacyjna Huawei produkująca sprzęt wykorzystywany m.in. do budowy sieci łączności 5G i licznych wcześniejszych generacji.
W swoim briefingu Dearlove nie tylko mówi słowami sojusznika, jakim niewątpliwie dla Wielkiej Brytanii są USA (oba kraje działają w ramach porozumienia wywiadowczego FVEY – Five Eyes, Sojusz Pięciorga Oczu – red.), ale także atakuje krajowe służby, a nawet odtajnia kolegów z MI6, zadaniowanych w Chinach. Co właściwie stało się byłemu szefowi wywiadu?
Krytyka służb i ujawnienie kolegów
Z korespondencji Dearlove'a wynika, że próbował on w praktyce zastąpić swoim briefingiem informacje dostarczane na Downing Street przez inne krajowe służby – przede wszystkim brytyjską Narodową Radę Bezpieczeństwa (NSC), ale także MI5 (kontrwywiad) i GCHQ (centrala SIGINT). Korespondencja utrzymana jest w tonie dewaluującym pracę tych instytucji, podobnie jak i jednego z następców samego Dearlove'a w MI6.
To jednak nie wszystko – jak pisze serwis Computer Weekly , który dysponuje treścią maili byłego szefa wywiadu, ujawnił on kolegów zadaniowanych przy operacjach w Chinach, nie widząc w tym żadnego problemu – mając natomiast świadomość, że pomoże to w realizacji celów kampanijnych Donalda Trumpa.
Trump nie był jednak jedynym beneficjentem działalności Dearlove'a – był nim wspomniany wcześniej profesor Prins.
Miał on spotykać się z jednym z liderów Torysów Michaelem Gove, który zaoferował mu w styczniu 2020 roku dobrą posadę w ramach rządu – Prins miał stworzyć ciało doradcze, które będzie stanowiło przeciwwagę dla wspomnianego wcześniej NSC. Sam Gove był bardzo zainteresowany zmniejszeniem wpływu NSC i MI5 w rządzie. W szczególności chodziło mu o zdyskredytowanie linii tych instytucji względem chińskiego koncernu Huawei.
Obecnie Prins odcina się od ujawnionych maili, twierdząc iż nie może w żaden sposób potwierdzić ich autentyczności. Podobnie mówi Dearlove, wskazując, że wycieki pochodzą od Rosjan, zatem mogą mieć bardzo niewiele wspólnego z prawdą.
To nie pierwsza afera mailowa, w której słyszymy takie wytłumaczenia – podobnie polski rząd komunikował w sprawie afery mailowej Dworczyka, że część maili mogła zostać "zmanipulowana".
Co znajdowało się w briefingu dla Downing Street?
Przede wszystkim – krytyka działalności brytyjskich służb wywiadowczych, które zdaniem Dearlove'a nie posiadają właściwych kompetencji technicznych, aby rzeczywiście ocenić ryzyko związane z dopuszczeniem Huaweia do budowy sieci 5G.
Dearlove był wielkim oponentem takiego rozwiązania – i wskazywał, że opinie MI5 są „złe, zarówno technicznie, jak i pod względem geopolitycznym". Podobnie miał mylić się John Sawers – jeden z następców Dearlove'a na stanowisku dyrektora MI6.
W notatce do premiera zwracał on uwagę, że jeśli Wielka Brytania odetnie się od stanowiska USA w sprawie Huaweia, będzie to stanowiło rozłam w ramach sojuszu FVEY, a Stany Zjednoczone nigdy tego Zjednoczonemu Królestwu nie zapomną.
W swoim raporcie wyjawił on nazwiska oficerów służby wywiadu, którzy wcześniej byli zadaniowani przy operacjach w Chinach, wskazując ich jako „wiodących ekspertów ds. Chin" i oficerów prowadzących agentów w ChRL. To nigdy nie powinno się wydarzyć.
Dlaczego? Ujawnione nazwiska oficerów mogą stać się ponownie przedmiotem zainteresowania Chin, które teraz będą uważnie śledzić rolę, jaką osoby te odgrywały podczas swojego pobytu w ChRL, a także jakie i z kim utrzymywały kontakty.
Wielka Brytania rezygnuje z Huaweia
Wielka Brytania faktycznie zdecydowała się zrezygnować z dopuszczenia Huaweia do budowy sieci 5G, jednak rzecznik rządu nigdy nie wyjawił, czy operacja Dearlove'a miała na to jakikolwiek wpływ.
Faktem jest, że niezależnie od tego, jak oceniamy ryzyko związane ze sprzętem chińskiej spółki, Dearlove swoją działalnością przysłużył się przede wszystkim interesom zewnętrznej potęgi, jaką są Stany Zjednoczone. Pozostające w sojuszu z Wielką Brytanią lub nie, to wciąż inne państwo – a lobbing na poziomie rządowym motywowany osobistym zyskiem politycznym i biznesowym podlega ocenie, nawet, jeśli działania w jego zakresie podejmuje nie obecny, a były szef wywiadu.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany