Polityka i prawo
Przedstawiciele platform internetowych „na dywaniku” u rosyjskiego regulatora
Roskomnadzor, rosyjski państwowy regulator mediów oraz internetu, wezwał przedstawicieli TikToka, Facebooka, VKontakte i komunikatora Telegram w celu wyjaśnienia odpowiedzialności tych platform za brak usunięcia wezwań do demonstracji. Równocześnie ostrzegł firmy przed możliwością nałożenia grzywny.
Urząd podał, że skierował do przedstawicieli serwisów „listy z żądaniem, by stawili się w celu wyjaśnienia odpowiedzialności tych platform za brak usunięcia wezwań do udziału w zgromadzeniach masowych niezgodnych z prawem”. Komunikat w tej sprawie Roskomnadzor opublikował w piątek wieczorem.
Regulator przypomniał, że naruszenie przepisów mówiących o „ograniczeniu dostępu do zabronionych informacji” jest karane grzywną. Prawo pozwala także na zablokowanie zakazanych treści, jeśli same serwisy nie spełnią żądania ich usunięcia.
Najwyższa kara grzywny, o jakiej wspomniał Roskomnadzor w komunikacie to jedna dziesiąta sumy rocznego zysku.
Kilka dni przed demonstracjami w obronie opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, które odbyły się w Rosji 23 stycznia, Roskomnadzor zażądał od portali społecznościowych, by usunęły wezwania do udziału w tych akcjach kierowane do nastolatków. Następnie urząd uznał, że podobne apele ukazywały się także na Instagramie, Facebooku, Twitterze i kanale YouTube.
Najpierw regulator ogłosił, że zgodnie z żądaniem serwisy te usuwają wezwania do demonstracji. Później jednak ostrzegł, że pociągnie je do odpowiedzialności „za angażowanie nastolatków w działania sprzeczne z prawem”, ponieważ nie wszystkie apele zostały usunięte. Serwisy nie usunęły 170 takich wezwań i ukarane zostaną grzywną - zapowiedział urząd.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany