Masowa inwigilacja ze strony NSA, którą w 2013 roku ujawnił były pracownik agencji Edward Snowden, stanowiła czyn niezgodny z prawem i mało efektywny w walce z terroryzmem - stwierdził amerykański federalny sąd apelacyjny.
Według sądu gromadzenie na masową skalę metadanych z telefonów przez NSA nie było niezbędne do aresztowania osób podejrzanych o działalność terrorystyczną - wbrew temu co twierdziła ówczesna administracja USA uzasadniająca realizację programu nadzoru prowadzonego przez NSA. Zdaniem sądu „rząd mógł naruszyć (poprzez realizację programu masowej inwigilacji NSA) czwartą poprawkę do konstytucji USA podczas gromadzenia danych telekomunikacyjnych milionów Amerykanów, w tym oskarżonego”. Jak wskazano, czwarta poprawka „wymaga powiadomienia osoby podejrzanej” o wykorzystaniu przez prokuraturę dowodów uzyskanych w wyniku operacji nadzoru w procesie karnym.
Realizowane przez NSA działania w ocenie sądu przekraczały również uprawnienia służb autoryzowane przez Kongres, które stanowią, iż w każdym wypadku rząd jest zobowiązany wykazać istotną przyczynę dla prowadzenia dochodzenia obejmującego tego rodzaju kroki jeszcze przed zgromadzeniem danych. Program NSA naruszył również zapisy ustawy o nadzorze elektronicznym w działaniach dotyczących aktywności wywiadowczej.
Jednocześnie orzeczenie sądu podtrzymało wyrok skazujący czterech członków diaspory somalijskiej, którzy otrzymali zarzuty wsparcia i konspiracji na rzecz wspomagania zagranicznej organizacji terrorystycznej, której przekazali - przesyłając pieniądze do Somalii - 10,9 tys. dolarów.
Somalijczycy zaskarżyli program NSA, który miał przyczynić się do ich aresztowania. Sąd apelacyjny wykazał, że choć proces gromadzenia metadanych telekomunikacyjnych nie był dość efektywny, by przyczynić się do aresztowania mężczyzn, to jednak służby w czasie dochodzenia prowadzącego do ich aresztu uzyskali z telefonu komórkowego jednego z oskarżonych obciążające całą grupę dowody.