Reklama

Polityka i prawo

Chiny wywierają presję na Apple. Koncern zmuszony do usunięcia aplikacji

Fot. Andrew/flickr
Fot. Andrew/flickr

Według informacji opublikowanych przez dziennik The Wall Street Journal, aplikacja HKmap służąca do śledzenia ruchu policji w Hongkongu została usunięta przez Apple z wirtualnego sklepu marki. Decyzja władz koncernu wynikała z silnej krytyki ze strony chińskich mediów dotyczącej przeznaczenia aplikacji. 

HKmap Live to program zbierający dane z komunikatora Telegram i informujący użytkowników o miejscach patrolowanych przez policję oraz obszarach, gdzie użyto gazu łzawiącego. Patrole oznaczane są za pomocą emoji psa, dinozaura lub radiowozu.

Usunięcie aplikacji ze sklepu App Store, w którym HKmap dostępne było zaledwie od poniedziałku, ogłoszono w środę wieczorem. Wcześniej tego samego dnia firma Apple spotkała się z krytyką chińskich mediów, które oskarżyły amerykański koncern o "zdradę uczuć Chińczyków" i "współdziałanie z awanturnikami".

Apple utrzymuje, że program zniknął z dystrybucji w związku z obawami, że stwarza zagrożenie dla funkcjonariuszy i mieszkańców. Producent iPhone'ów powołuje się przy tym na informacje Biura Cyberbezpieczeństwa i Przestępstw Technologicznych Hongkongu (CSTCB).

Według agencji aplikacja HKmap używana jest do "urządzania zasadzek na policjantów i stwarzania zagrożeń dla bezpieczeństwa publicznego, a przestępcy używają jej do prześladowania mieszkańców w tych miejscach, gdzie wiedzą, że nie ma funkcjonariuszy".

Domniemany twórca programu posługujący się na Twitterze kontem @hkmaplive potwierdził usunięcie aplikacji z App Store, zaznaczając, że nie zgadza się z tą decyzją. Jego zdaniem nie ma dowodów na to, iż HKmap było wykorzystywane do zasadzek na policję.

HKmap już wcześniej miało trudności z dystrybucją na urządzeniach z systemem iOS. Na początku października Apple wstrzymywało wprowadzenie programu na swoją platformę, tłumacząc to tym, iż pozwala on użytkownikom na "unikanie sił porządkowych". Aplikacja była jednak dostępna w wersji na Androida w Google Play Store oraz w internecie. W poniedziałek BBC podało, że również Apple zdecydowało się udostępnić program w App Storze po tym, jak autor HKmap zgłosił go do powtórnej oceny.

Nowojorski dziennik "WSJ" przypomina, że Apple zazwyczaj szybko reaguje na naciski Pekinu. W ostatnich latach koncern z Cupertino wielokrotnie usuwał programy z chińskiej wersji App Store'a. Przykładowo w 2017 r. wycofane zostały "łamiące lokalne prawa" aplikacje gazety "New York Times". Niedawno z dystrybucji znikła zaś aplikacja serwisu Quartz, co zdaniem jednego z edytorów portalu miało związek z materiałami poświęconymi protestom w Hongkongu.

"WSJ" wskazało, że App Store w Hongkongu zwykle był łagodniej moderowany od tego w Chinach kontynentalnych. W ostatnim czasie z klawiatury systemu mobilnego iOS na terenie wyspy zniknęło jednak emoji flagi Tajwanu.

Krytycy firmy zarządzanej przez Tima Cooka oceniają, że poddaje się ona dobrowolnie cenzurze, by zadowolić władze ChRL. "Wall Street Journal" przypomniał, że Chiny są drugim najważniejszym rynkiem zbytu Apple'a po USA i odpowiadają za ok. 20 proc. przychodów spółki - 52 mld dolarów. Ponadto oferta produktowa koncernu w znacznej mierze opiera się na chińskich podwykonawcach.

Masowe manifestacje w Hongkongu trwają od czerwca. Pod ich wpływem władze regionu obiecały, że wycofają kontrowersyjny projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, ale nie uznają pozostałych postulatów protestujących, m.in. niezależnego śledztwa w sprawie działań rządu i policji oraz demokratycznych wyborów lokalnych władz.

W ubiegłym tygodniu, gdy w Pekinie świętowano 70-lecie komunistycznej ChRL, w wielu częściach Hongkongu trwały brutalne starcia pomiędzy policją a uczestnikami demonstracji. Od piątku w regionie trwają masowe, momentami gwałtowne protesty przeciwko zakazowi zakrywania twarzy podczas zgromadzeń publicznych.

W poniedziałek policja użyła granatów z gazem łzawiącym, by rozpędzić kilkuset demonstrantów, którzy stawiali barykady i blokowali ruch. Już tydzień wcześniej dochodziło do przypadków zastosowania przez służby ostrej amunicji względem uczestników manifestacji.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama