Reklama

Polityka i prawo

Bitcoin i inne kryptowaluty są bezużyteczne

Fot. Djordje Komljenovic/publicdomainpictures/domena publiczna
Fot. Djordje Komljenovic/publicdomainpictures/domena publiczna

Brytyjski tygodnik „Economist” ocenia, że brak stałego oparcia dla wartości kryptowalut i prawa regulującego działanie rynku wirtualnych pieniędzy sprawiają, że bitcoin oraz inne kryptowaluty są bezużyteczne i służą głównie do spekulacji.

"Economist" przypomina, że bitcoin - pierwsza i wciąż najpopularniejsza kryptowaluta na świecie - narodził się jako projekt "techno-anarchistyczny", mający stworzyć alternatywę dla gotówki i umożliwiający dokonywanie transakcji bez udziału kontrolowanych przez państwo banków. Dziesięć lat później osoby chcące obracać wirtualnymi pieniędzmi muszą uczyć się obsługi skomplikowanego oprogramowania i zapomnieć o jakichkolwiek gwarancjach konsumenckich - ocenia tygodnik.

Płatności w bitcoinach przyjmuje wciąż bardzo niewiele podmiotów, a bezpieczeństwo obrotu kryptowalutowego pozostawia wiele do życzenia tak w przypadku bitcoina, jak i innych wirtualnych walut - stwierdza "Economist".

Na podlegającym wielkim wahaniom kursie bitcoina niektórzy zbili majątek. Inni, jak przypomina tygodnik, stracili oszczędności swojego życia i wypadli z rynku. Zdaniem wielu ekspertów, znaczne wahania kursu bitcoina, jakie można było obserwować w ciągu minionego roku (w grudniu 2017 wartość jednego tokena dobijała do 20 tys. dolarów, obecnie osiąga cenę około 7,2 tys. dolarów - PAP) to nie jednorazowy wypadek, ale stała, której można spodziewać się w przyszłości - nie wiadomo jednak, kiedy.

Ekonomiści definiują walutę jako coś, co może stać się przedmiotem wymiany i co jest nośnikiem wartości - przypomina "Economist" i ocenia, że jeśli dana waluta nie upowszechnia się w szerokim użyciu, a jej kurs podatny jest na duże wahania wartości, oznacza to, że nie spełnia podstawowych kryteriów tradycyjnej definicji. Zdaniem tygodnika nie oznacza to wcale, że kryptowaluty wkrótce znikną z rynku. Najpewniej nie osiągną jednak poziomu popularności wyczekiwanego przez ich zwolenników, a pozostaną jedynie skomplikowaną i bardzo ryzykowną formą hazardu.

Zdaniem tygodnika nieco inaczej maluje się przyszłość technologii łańcucha bloków (ang. blockchain), która leży u podstaw systemu działania wymiany kryptowalutowej. System rozproszonych baz danych, w którym rekordy kopiowane są pomiędzy wszystkimi użytkownikami (nie zaś zarządzane przez centralę, jak w klasycznych systemach), dla wielu firm stał się atrakcyjnym czynnikiem wyróżniającym je na rynku. Technologia łańcucha bloków ma zapewniać przede wszystkim większe bezpieczeństwo - dane zapisane w rozproszonym systemie nie mogą być modyfikowane po zapisie, co może pomóc np. w procesie uwiarygodnienia cyfrowych transakcji finansowych bądź dochodzeniu praw własności intelektualnej.

Blockchain ma jednak pewne ograniczenia, z których coraz więcej firm zdaniem "Economista" zdaje sobie sprawę. Projekty realizowane w oparciu o tę technologię porzuciły już podmioty takie, jak operator sieci SWIFT, a także zajmująca się płatnościami internetowymi firma Stripe. Ich zdaniem koszty wdrożenia blockchaina przewyższają oferowane przezeń korzyści. Technologia ta jest bardzo złożona i energochłonna, bardzo często jej wdrażanie wymaga konieczności sprostania wygórowanym oczekiwaniom, często rozmijającym się z rzeczywistością - deklarują przedstawiciele firm. 

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze