Jak łatwo można utracić swój profil historyk dr hab. Sławomir Cenckiewicz przekonał się we wtorek. Jego prywatne konto nagle i bez podania uzasadnienia zostało zablokowane. „Mój FB nie działa! Pewnie akcja obrońców pana prezydenta (Lecha Wałęsy - przyp. red.)! Co to oznacza i co zrobić?” – napisał na Twitterze. Blokada nastąpiła po tym, gdy Cenckiewicz na swoim profilu udostępnił skany z akt TW ps. "Bolek".
- Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Na szczęście trwało to tylko kilka godzin. Dostałem od Facebooka mail, że muszę im wysłać skan mojego dowodu osobistego. Nie wyjaśnili, czemu profil został zablokowany. Gdy przesłałem skan, profil znów się pojawił – opowiada historyk, który pełni funkcję p.o. dyrektora Centralnego Archiwum Wojskowego (CAW) i pełnomocnika ministra obrony narodowej ds. reformy archiwów wojskowych.
Cenckiewicz nie ma wątpliwości, że była to zorganizowana akcja jego przeciwników – Na moją prywatną skrzynkę przychodzi mnóstwo wiadomości z pogróżkami i wyzwiskami. W ostatnich dniach to się nasiliło, więc zablokowanie mojego profilu wpisuje się w te działania – mówi.
Półtora miliarda profili
Historyk i tak może mówić o szczęściu. Profil możemy utracić na dzień, tydzień, miesiąc lub nawet na zawsze. Żeby zablokować czyjś profil, trzeba zgłosić do Facebooka, że pojawiają się tam treści niezgodne z regulaminem. Jeśli zgłoszeń dotyczących danego profilu jest wiele, wówczas dany przypadek wysuwa się na czoło listy i jest rozpatrywany szybciej. Niejednokrotnie mieli okazję przekonać się o tym na własnej skórze twórcy profilu „Rosyjska V kolumna w Polsce”. Pojawiają się tam posty dotyczące osób, których działalność publiczna w naszym kraju nosi znamiona prowadzonej w interesie Rosji w ocenie administratorów profilu. Strona była blokowana już kilkakrotnie.
– Przeciwnicy profilu wysyłają skargi w sposób zorganizowany. Istnieją podobno programy, które pozwalają automatycznie generować takie maile. To bardzo łatwe i spotkało nas to nie raz, bo nasz profil wielu osobom nie jest na rękę – opowiada jeden z twórców "Rosyjskiej V kolumny w Polsce", których prosił o nieujawnianie jego tożsamości. – Te skargi nie są w ogóle czytane. Blokowanie odbywa się "z automatu", decyzję podejmuje algorytm. Blogerzy podobni do nas są "zdejmowani" z portalu społecznościowego Facebook jeden po drugim. Twórcy Facebooka najchętniej pozbyliby się z portalu stron politycznych. Oni nie chcą kontrowersji. Woleliby, żeby wszyscy wymieniali się zdjęciami kotów zamiast publikować polityczne wpisy.
Od decyzji o zablokowaniu konta nie bardzo można się odwołać. Facebook jest prywatną stroną i sam interpretuje swój regulamin. Ale to największe blogowisko na świecie i jego twórcy powinni poczuwać się do większej odpowiedzialności
Większość spotrzeżeń i opinii dotyczących mechanizmów działania Facebooka oparta jest jedynie na przypuszczeniach. Korporacja Marka Zuckerberga skrzętnie strzeże swoich tajemnic i wielu szczegółów funkcjonowania portalu możemy się jedynie domyślać. Marcin Żukowski, wykładowca na Uniwersytecie Łazarskiego i pracownik agencji Mint Media, autor książki „Twoja firma w social mediach”, twierdzi, że wnioski o zablokowanie konta wcale nie muszą być rozpatrywane przez maszyny. - Polska jest istotnym rynkiem dla firmy. Facebook ma tu swoje biuro, które się rozrasta, zatrudnia administratorów polskojęzycznych. Moim zdaniem wszystkie zgłoszenia są analizowane przez ludzi, nie algorytmy. Dlatego wprowadzenie niektórych zmian tyle trwa – tłumaczy ekspert.
Zablokowanie czyjegoś konta nie jest też aż tak proste jak wyobrażają to sobie twórcy „Rosyjskiej V kolumny w Polsce”. Widać to doskonale na przykładzie walki o prawa autorskie - Jeśli ktoś zakłada fanpejdż, na którym oczernia jakąś firmę, wykorzystując lub zniekształcając jej logo, to narusza prawa autorskie. To często się zdarza, bo wiele firm ma niezadowolonych klientów lub przeciwników. Firmy mogą zgłaszać takie strony "fake", ale zlikwidowanie lub zablokowanie fałszywego konta nie będzie łatwe i długo potrwa. Niezadowolona firma musi wysłać wniosek do Facebooka, załączając do niego dokumentację, m.in. wniosek patentowy – wyjaśnia Marcin Żukowski.
- To portal, na którym jest półtora miliarda profili. Dlatego do jego obsługi wykorzystywane są różne mechanizmy, przez które nasz profil może zostać zablokowany. Jakiś czas temu przekonali się o tym twórcy kampanii społecznej promującej karmienie piersią. Treści zostały zablokowane, bo algorytmy portalu uznały, że to są treści pornograficzne. W tej sytuacji system zadziałał automatycznie. Facebook "z automatu" blokuje też niektóre linki, które uznawane są za potencjalnie niebezpieczne – dodaje.
Moloch bez odpowiedzialności
Według twórców „Rosyjskiej V kolumny w Polsce” amerykański moloch doskonale zdaje sobie sprawę ze swej pozycji rynkowej i dlatego ignoruje odwołania "maluczkich" od decyzji o zablokowaniu ich profili – Od takiego postanowienia nie bardzo można się odwołać. Facebook jest prywatną stroną i sam interpretuje swój regulamin. Ale to największe blogowisko na świecie i jego twórcy powinni poczuwać się do większej odpowiedzialności – mówi jeden z administratorów profilu, który za cel postawił sobie tropienie agentury wpływu Kremla w naszym kraju.
Przypomina zdarzenie, które miało miejsce, gdy na profilu pojawiły się zdjęcia z bombardowania Mariupola przez siły prorosyjskie. Został zablokowany – rzekomo za propagowanie przemocy. – Ciężko relacjonować wojnę bez pokazywania trupów – ironizuje bloger. Innym razem pojawiło się tam imię i nazwisko polskiego zwolennika Putina. Tu z kolei powodem blokady był zarzut naruszenia danych osobowych.
Na pewno Facebook jest wykorzystywany do walki politycznej, podobnie jak strony internetowe i różne fora. Ale ani bym go zbytnio nie oczerniał, ani przesadnie nie wychwalał. To po prostu narzędzie, które może być wykorzystane do celów szczytnych i dobrych , ale też do propagandy
Inaczej do sprawy podchodzi Marcin Żukowski. Tłumaczy, że jeżeli ktoś decyduje się na prowadzenie swojego profilu, to musi się zgadzać z regulaminem Facebooka. Jego zdaniem w Polsce pokutuje opinia, że nasze profile w mediach społecznościowych są naszą własnością, podczas gdy od strony prawnej wygląda to zgoła inaczej niż gdybyśmy publikowali na własnym blogu czy serwerze. Facebook - przekonuje Żukowski - jedynie wynajmuje nam przestrzeń, na której możemy się komunikować ze znajomymi, klientami.
Zgodnie z regulaminem z Facebooka mogą korzystać osoby, które ukończyły 13 lat. Dlatego do publikacji drastycznych materiałów należy wykorzystać opcję profilu dla użytkowników powyżej 18 lat. Inna sprawa, że prezentowanie zdjęć czy filmów pokazujących obcinanie głów czy rąk jest na bakier z polskimi prawem.
- Na pewno Facebook jest wykorzystywany do walki politycznej, podobnie jak zwyczajne strony internetowe i różne fora. Ale ani bym go zbytnio nie oczerniał, ani przesadnie nie wychwalał. To po prostu narzędzie, które może być wykorzystane do celów szczytnych i dobrych, ale też do propagandy – komentuje Żukowski, który wyraźnie dystansuje się od coraz powszechniejszych w ostatnich latach praktyk używania najpopularniejszego medium społecznościowego do prowadzenia wojen informacyjnych przeciwko określonym państwom, organizacjom, firmom czy osobom publicznym.