Badania na ten temat przygotowała amerykańska firma CSID. Wyniki nie są korzystne dla tamtejszych małych firm, które zatrudniają poniżej 10 pracowników. Wydawać by się mogło, że to duży biznes będzie głównym celem ataków hakerów, bo zapewnia większą liczbę wykradzionych danych oraz większe zyski. Okazuje się jednak, że przestępcy bardziej niż wysokie zarobki cenią sobie pewność dochodu. Atak na małą firmę ma większe szanse powodzenia, niż na wielką korporację – chociażby dlatego, że mniejsze przedsiębiorstwa nie mają budżetu pozwalającego skutecznie zapobiegać zagrożeniom. Do tego często bagatelizują problem zakładając, że cyberochrona to tylko dodatkowe koszty. 51 proc. mniejszych firm nie wydaje żadnych pieniędzy na zabezpieczenia w sieci. Szefowie firm wierzą, że nie przechowują wrażliwych danych, które mogłyby interesować przestępców. Dokładniejsze badania pokazują jednak, że to nieprawda. 68 proc. przedsiębiorstw gromadzi adresy e – mail klientów i współpracowników, 65 proc. ma bazy numerów telefonów, a 49 proc. – adresów domowych. Najwyraźniej szefowie przedsiębiorstw nie mają pojęcia, jakie informacje interesują kryminalistów.
Jaki jest efekt tak lekkomyślnego podejścia? Okazuje się, że 43 proc. akcji phishingowych, zwłaszcza tzw. spear phishingu (phishingu przygotowanego pod konkretną firmę) w 2014 r. skierowanych było na mały biznes. Co gorsza, 60 proc. wszystkich cyberataków dotyczyła właśnie przedsiębiorstw zatrudniających nie więcej niż 10 osób. W ten sposób, dzięki niewielkiemu wysiłkowi cyberprzestępcy wchodzą w posiadanie wrażliwych danych.
Czytaj też: Weryfikacja sms nie jest bezpieczna
Rosja zagląda obywatelom do telefonów