Strona główna
#CyberMagazyn: Czy cyfrowa edukacja może zastąpić tradycyjne nauczanie?
Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w związku z wdrożeniem nauki w modelu zdalnym jedynie 5 proc. nauczycieli w Polsce oceniło swoje przygotowanie do prowadzenia tego typu zajęć jako bardzo dobre. 85 proc. pedagogów zadeklarowało brak wcześniejszego doświadczenia w wykorzystaniu narzędzi do zdalnej edukacji. Czy jeśli będzie taka potrzeba, poradzimy sobie w świecie, w którym cyfrowa edukacja zostanie z nami na dłużej i będzie jedyną dostępną jej formą?
Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, pandemia COVID-19 ujawniła problem, z jakim boryka się polska edukacja – brak kompetencji zarówno nauczycieli, jak i uczniów w zakresie korzystania z narzędzi cyfrowej edukacji. „Wyniki badań pokazują, że rzeczywistość znacznie odbiega od deklaracji dyrektorów szkół sprzed pandemii na temat wykorzystania platform edukacyjnych” – czytamy w raporcie think-tanku.
Brak kompetencji cyfrowych to jednak nie jedyna bolączka polskiej edukacji cyfrowej. Nierówności w dostępie do sprzętu elektronicznego (konieczność współdzielenia komputerów i innych urządzeń z również uczącym się rodzeństwem, bądź pracującymi zdalnie rodzicami), brak odpowiedniego połączenia internetowego, a także ewidentna przewaga dzieci z rodzin lepiej sytuowanych pod względem dochodów przełożyły się na pandemiczny wzrost luki edukacyjnej.
PIE sygnalizuje jednak, iż Polska nie jest osamotniona w swoich problemach ze zdalną nauką. „Mimo wszechobecnej cyfryzacji i rosnącej dostępności narzędzi cyfrowych, zaledwie kilka krajów było gotowych na tę zmianę” – podkreślono w raporcie think-tanku. „Większość krajów doświadczyła znacznych trudności związanych zarówno z brakami technicznymi, jak i dostępnością cyfrowych materiałów dydaktycznych, ograniczonymi kompetencjami nauczycieli i uczniów, a także trudnymi warunkami do nauki w niektórych domach” – napisano.
Zdalna szkoła to nie tylko problemy techniczne
Nauczyciel i tutor pracujący w jednej ze szkół międzynarodowych w Krakowie Łukasz Szeliga w rozmowie z serwisem CyberDefence24.pl ocenił, że „półtora roku edukacji zdalnej odbiło się na zdrowiu psychicznym i fizycznym uczniów i uczennic”.
„Część z nich borykała się z poczuciem samotności i tęsknotą za rówieśnikami, co czasami odbierało im motywację do codziennego funkcjonowania. Inni wykorzystali warunki, jakie stworzyła nauka przed komputerem w domu i rozwinęli swoje zainteresowania, pasje i to, co moim zdaniem kluczowe w edukacji, a o czym instytucja szkoły czasami zapomina – umiejętność brania odpowiedzialności za siebie, stawiania pytań i efektywnego uczenia się” – wskazał Szeliga.
Jego zdaniem, największą siłą szkoły jest bezpośredni, fizyczny kontakt z drugim człowiekiem. W pandemii Szeliga upatruje jednak okazji do zmiany negatywnego postrzegania szkoły jako miejsca, do którego się uczęszcza, którą paradoksalnie może pomóc przeprowadzić doświadczenie edukacji zdalnej. „Przez dziesięciolecia przyzwyczailiśmy się do szkoły, jako miejsca, w którym przechowujemy dzieci na czas pracy rodziców. Miejsca, gdzie najważniejsze jest to, co się wie, a niekoniecznie to, co się myśli, czuje, potrzebuje” – powiedział. „Dlatego upatruję nadziei dla zmian w polskiej, ale nie tylko, edukacji, które stwarzają czasy pandemii” – dodał.
Zapytany o to, czy szkoła będzie kiedyś wyłącznie zdalna, Szeliga powiedział, że tego rodzaju szkoły już istnieją. „Mimo wszystko jednak ich uczniowie i uczennice spotykają się, by móc uczyć się od siebie nawzajem, rozmawiać i wspólnie doświadczać” – podkreślił. W jego opinii „bezpośredniego kontaktu człowieka z człowiekiem, kiedy możemy go dotknąć, poczuć i przyjrzeć mu się z bliska nie zastąpi żadne cyfrowe narzędzie”.
Opinie Szeligi potwierdzają wnioski, które wyciągnęli autorzy raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego w swoich badaniach. „Emocje i nastroje, które uległy pogorszeniu w wyniku konieczności zachowania dystansu społecznego, również nie pozostają bez wpływu na funkcjonowanie poznawcze” – zauważyli. „Smutek, samotność czy przygnębienie, jakie towarzyszyło co trzeciemu uczniowi w Polsce, powodują obniżenie uwagi i zwiększają podatność na rozproszenie przez inne bodźce” – dodali.
Według PIE, dodatkowym skutkiem ubocznym skazania uczniów na naukę wyłącznie w formie zdalnej w czasie pandemii mogą być m.in. problemy z zapamiętywaniem. Eksperci podkreślili również, że bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na jakość edukacji jest również kontakt ucznia z nauczycielem. Bez bezpośredniego kontaktu nauczyciele nie są w stanie wychwycić sygnałów niewerbalnych świadczących o tym, że zaangażowanie uczniów w naukę słabnie, lub też są oni sfrustrowani, pozbawieni entuzjazmu lub zdezorientowani.
„Poczucie anonimowości może przyczynić się do wycofania sięz zajęć, czego dobrym przykładem jest znikomy procent osób, które kończą nawet najlepsze i najbardziej popularne kursy typu MOOC” – wskazano w raporcie.
Zdaniem PIE edukacja zdalna powinna zatem najpierw koncentrować się na zaspokojeniu potrzeb psychologicznych uczniów i zapewnieniu odpowiedniej relacji pomiędzy uczniami a nauczycielami, a także wzajemnych relacji w gronie uczniów, które w czasie pandemii uległy pogorszeniu.
Pandemia dała początek nowym projektom edukacyjnym
„Pierwsze tygodnie zdalnej edukacji to była operacja na otwartym sercu” – mówi Szeliga. „Kolejne miesiące jednak pokazały, że jest coraz lepiej” – wskazał, odpowiadając na pytanie o to, czy szybkie wdrożenie zdalnego modelu nauki przerodziło się w powstanie nowych projektów edukacyjnych.
Szeliga dodał, że polscy nauczyciele chętnie szkolili się, wymieniali pomysłami na e-lekcje na grupach i forach dyskusyjnych, organizowali również bezpłatne warsztaty spotkania dla uczniów online. „Zmiana w polskiej edukacji idzie oddolnie” – podkreślił krakowski nauczyciel. „Tu i teraz, na naszych oczach” – dodał. Jak podkreślił, sam brał czynny udział w niektórych projektach edukacyjnych, poznając przy tym innych przedstawicieli swojego zawodu, a także edukatorów, dla których to nie wykorzystywane narzędzia są najważniejsze, a podejście do uczniów.
A jeśli cyfrowa szkoła zostanie z nami na dużo dłużej?
„Wszystko jest możliwe, ale powstaje pytanie, czemu to ma służyć?” – kwituje pytanie CyberDefence24.pl Szeliga.
Jego zdaniem w obliczu ryzyka kolejnego pandemicznego roku szkolnego, który może zakończyć się przejściem z trybu stacjonarnego do edukacji mieszanej, a potem zdalnej, najbardziej istotne jest to, że „choć na wiele rzeczy wpływu nie mamy, to największy wpływ mamy na nas samych”.
Jak powiedział, istotnym elementem w myśleniu o edukacji zdalnej jest „wyjście z kołowrotka ciągłej retraumatyzacji i wiara, że nie trzeba odbierać sobie prawa do radości na rzecz społecznej autodestrukcji”.
Zdaniem Szeligi, edukacja może wyglądać inaczej. „Może okazać się, że mamy wspaniałą, zaangażowaną społecznie młodzież, że bycie życzliwym do drugiego człowieka nic nas nie kosztuje. Najbardziej obawiam się jednak, że przyzwyczailiśmy się do bycia w zamknięciu, dosłownie i w przenośni” – powiedział.
Największą obawą rozmówcy CyberDefence24.pl jest zwiększenie rozwarstwienia społecznego w Polsce. „Wówczas dysproporcje między szkołami będą coraz większe. Najbardziej żal mi tych dzieci i tej młodzieży, których niemy krzyk nikogo nie obchodzi, bo są zbyt biedni, zbyt inni lub ze zbyt dobrych domów, by ktoś chciał ich usłyszeć” – powiedział Szeliga.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany