Reklama

Cyberbezpieczeństwo

Chińska cenzura dotyka nawet hakerów. Usuwa informacje na temat gigantycznego wycieku danych

Autor. Ahmed Zayan/ Unsplash/ Domena publiczna

Nieznani hakerzy mieli wykraść dane nawet miliarda Chińczyków, w związku z włamaniem do policyjnej bazy w Szanghaju. Może to być największy incydent cyberbezpieczeństwa w historii Państwa Środka. Nie jest on jednak na rękę chińskiej cenzurze - do tego stopnia, że władza ogranicza przepływ informacji na ten temat.

Reklama

Jak informowaliśmy, sprawcy incydentu o gigantycznej skali zaoferowali sprzedaż ponad 23 terabajtów skradzionych danych . Obejmują one m.in. nazwiska, adresy, miejsca urodzenia, dowody osobiste, numery telefonów.

Reklama

Cena? W jednym z wpisów na forum cyberprzestępczym wskazano na 10 bitcoinów o wartości ok. 200 tys. dolarów.

Czytaj też

Chińska cenzura mówi "nie" wyciekowi danych

Teraz „Financial Times” podaje, że chiński rząd cenzuruje wiadomości o włamaniu do policyjnej bazy danych w Szanghaju i ujawnieniu danych ponad miliarda osób. Najpierw haker reklamował dane na forum cyberprzestępczym twierdząc, że plik na sprzedaż zawiera nie tylko imiona i nazwiska, ale także numery telefonów, adresy, dowody tożsamości.

Reklama

W odpowiedzi na burzę, jaką wywołała ta informacja w mediach społecznościowych, chińskie Weibo oraz WeChat zaczęły cenzurować dyskusję wokół tematu. Takie hasztagi, jak: „wyciek danych”, „wyciek danych o miliardzie obywateli”, „naruszenie bazy danych bezpieczeństwa narodowego Szanghaju” miały zostać zablokowane.

„FT” podaje także przykład użytkowniczki, która za swój post na ten temat (został finalnie usunięty przez cenzurę) została nawet zaproszona przez lokalne władze do „omówienia wpisu”. Inny post, który opublikował znany bloger zajmujący się cyberbezpieczeństwem, także miał zniknąć.

Czytaj też

Brak komentarzy na temat sprawy

Władze Szanghaju również nie skomentowały informacji o wycieku danych i nie odpowiedziały na prośbę dziennikarzy o komentarz, podobnie jak Chińska Administracja Cyberprzestrzeni (CAC), która odpowiada za nadzór nad internetem.

Do tej pory nie wiadomo czy wszystkie dane - pochodzące z wycieku - są wiarygodne, jednak według dziennika „Wall Street Journal” przynajmniej część z nich była prawdziwa.

Czytaj też

/NB

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama