Strona główna
Były szef CIA: To nie Rosja stoi za cyberatakami
Były dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) James Woolsey twierdzi, że za włamaniami na komputery Demokratów nie mogli stać tylko Rosjanie. Za atak może odpowiadać każdy i trudno mówić o zorganizowanym działaniu koordynowanym przez kogoś z administracji rosyjskiej - twierdzi przyszły doradca Donalda Trumpa.
Wydaje się, że Woolsey chce pokazać, że to nie Rosja odpowiada za cyberataki podczas kampanii prezydenckiej. Nie wiadomo na podstawie jakich źródeł były szef CIA formułuje zupełnie inną tezę niż agencje wywiadu i prywatne przedsiębiorstwa. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że w 2001 Woolsey twierdził, że za atakami na World Trade Center stoją bezpośrednio irackie służby. Nie potwierdziły tego jednak żadne dokumenty ani dowody.
Woolsey również uważa, że w atakach na komputery Demokratów mogli uczestniczyć hakerzy z innych krajów, w tym z Chin czy Iranu. Twierdzi, że tak naprawdę nie wiadomo, kto ich dokonał, ale za tak dużą akcją nie mogą stać osoby z jednego kraju. Ponadto, atak raczej nie był koordynowany z jednego miejsca (w domyśle z Kremla). W wywiadzie dla CNN były dyrektor CIA nie przedstawił dowodów na poparcie swoich tez.
Czytaj też: Szef wywiadu USA: Obecna sytuacja geopolityczna przypomina zimną wojnę
Jak dodał Woolsey, Trump wyraża podobne stanowisko wobec ataków cybernetycznych Rosji. Jego zdaniem prezydent elekt może posiadać informacje z wewnątrz służb, które zaprzeczają ostatnim raportom wskazującym Rosję jako jedynego i głównego aktora ataków cybernetycznych podczas kampanii prezydenckiej.