Podczas pandemii koronawirusa obserwowalnie wzrasta liczba cyberataków na platformy do obsługi wideokonferencji - donosi serwis ABC News. Jedną z najpopularniejszych form ataku jest tzw. „Zoom bombing” dotykający użytkowników aplikacji Zoom.
"Zoom bombing" polega na dołączaniu do trwającej wideokonferencji niepowołanych uczestników, którzy bardzo często przeszkadzają w jej prowadzeniu np. głośną muzyką, wyzwiskami bądź wyświetlaniem na ekranach urządzeń wykorzystywanych do komunikacji niepożądanych treści (np. pornograficznych). Według ABC News zjawisko to stało się w ostatnich tygodniach na tyle częste i dokuczliwe, że zwróciło na siebie uwagę federalnych organów ścigania w USA.
"Zoom bombing" to atak, który wykorzystuje istniejące podatności platformy Zoom do obsługi telekonferencji. Fakt ten skłonił prokurator generalną stanu Nowy Jork do skierowania zapytań o zabezpieczenia tej aplikacji do jej producenta. Zapytanie o to, jak chronione są dane użytkowników Zooma, skierował do firmy również senator Richard Blumenthal.
Spółka w oświadczeniu przekazanym agencji Associated Press stwierdziła, iż poważnie traktuje kwestię zabezpieczenia użytkowników aplikacji, których liczba w marcu przekroczyła 200 mln na całym świecie.
Zoom zasugerował, że podmioty prowadzące wideokonferencje, w których udział bierze wielu uczestników, powinny każdorazowo potwierdzać listę obecności i ściśle kontrolować zasady współdzielenia widoku z ekranów osób korzystających z programu. Właściciele platformy zalecili również stosowanie zabezpieczeń hasłowych dla spotkań prywatnych na Zoomie, co ma uniemożliwiać dołączanie do wideokonferencji niepowołanych osób.