Reklama

Biznes i Finanse

PSD2 nie zrewolucjonizowała bankowości w Polsce

Fot. Energepic.com/Pexels
Fot. Energepic.com/Pexels

W rok po wejściu w życie przepisów o otwartej bankowości na rynku nie ma rewolucji, m.in. dlatego że polscy klienci są zadowoleni z mobilnej i cyfrowej oferty banków, więc nie szukają nowych narzędzi - oceniają eksperci Deloitte Digital w rozmowie z PAP.

Rok temu weszły w życie przepisy wdrażające dyrektywę unijną PSD2, które przewidują, że za zgodą klienta banki mają zapewnić dostęp do jego rachunków płatniczych licencjonowanym, zewnętrznym podmiotom, czyli innym bankom, twórcom programów i aplikacji finansowych, serwisom płatniczym – określanym jako TPP (third party providers). Umożliwiają one przede wszystkim podglądanie historii rachunku w bankowości internetowej oraz inicjowanie płatności z konta przez podmioty trzecie.

"Te przepisy wykorzystywane są jak do tej pory bardzo powoli. Kilka banków udostępniło usługę łączenia rachunków już rok temu, a kolejne stopniowo dołączają. W tej chwili dostęp do agregacji swoich rachunków daje 7 banków, ale wszędzie jest to ograniczone do konkretnych podmiotów finansowych głównie z powodu wyzwań integracyjnych. Tak naprawdę pierwsze ruchy wykorzystujące silniej biznesowo dyrektywę widzimy w pojedynczych przypadkach, gdzie na podstawie danych z konta w zewnętrznej instytucji dokonuje się oceny wiarygodności kredytowej klienta, który nie musi dostarczać papierowego zaświadczenia o zarobkach" - powiedział PAP Mateusz Małek z Deloitte Digital.

W jego ocenie nieco więcej dzieje się, jeśli chodzi o inicjowanie płatności. "Ten segment rozwija się dynamiczniej. Coraz więcej podmiotów rejestruje się jako operatorzy płatności, by zrezygnować z pośrednictwa bramek płatniczych, zachować relację z klientem, a w dalszym kroku dostarczać finansowanie dla nabywcy. Takie ruchy obserwujemy zarówno ze strony typowych pośredników finansowych jak i polskich detalistów. Można zobaczyć, że zawiązują się pierwsze partnerstwa pomiędzy bankami i detalistami idące w kierunku tego, by klient, wchodząc na stronę danego sprzedawcy wiedział, na ile sobie może pozwolić, nie posiadając własnych środków" - wskazał.

Jak powiedział Daniel Majewski z Deloitte Digital, pole do działania dla fintechów jest na polskim rynku dość ograniczone w stosunku do rynków zachodnich, bo nie ma na nim luki pomiędzy oczekiwaniami klientów a ofertą banków. Powołał się przy tym na robione przez Deloitte co dwa lata badanie Digital Banking Maturity. "W ramach tego badania w ponad 40 krajach otwieramy prawdziwe konta w każdym banku i sprawdzamy, co banki oferują klientom w aplikacji mobilnej i na platformie internetowej. I tak np. na rynku brytyjskim jest spora luka, jeśli chodzi o kanały cyfrowe i to czego klienci oczekują od banków, a tym co te banki oferują. W Polsce tej luki nie ma. Nasze banki mają dojrzalsze kanały cyfrowe, a polscy klienci jeszcze nie mają takich oczekiwań jak na Wyspach Brytyjskich" - opisywał. "Jeśli już pojawia się jakaś nisza, to polskie banki starają się ją szybko wypełnić, np. szybko udostępniono możliwość zakładania konta przez internet w dobie pandemii. Dlatego ryzyko, że fintechy mocno namieszają na rynku jest raczej małe" - powiedział.

"Na rynku bankowym jest tak, że albo klienci się domagają digitalizacji, a banki reagują, albo banki dostarczają rozwiązań, a klienci starają się ich nauczyć. Z tym pierwszym przypadkiem mamy do czynienia np. na rynkach południowych, a z tym drugim w Polsce. Polski klient nie jest konserwatywny, ale ma zaspokojone oczekiwania, bo banki w Polsce oferują dużo" - dodał Mateusz Małek.

"Jedna rzecz to zrobić innowację, a druga to żeby klienci jej używali i rozumieli jej wartość. Tu mamy rozdźwięk – kilka banków daje możliwość agregacji rachunków, ale Polacy potrzebują jeszcze czasu, żeby zrozumieć z czym to się je, i po co to wykorzystywać" - ocenił Daniel Majewski. Wskazał, że doświadczenia rynku brytyjskiego, gdzie przepisy o otwartej bankowości weszły w życie w styczniu 2018 r., pokazują, że polskie banki nie mogą jednak spać spokojnie.

"Tam przez pierwszy rok to prawo było bardzo powoli adaptowane, zarówno przez banki, gdzie pojawiało się niewiele przykładów wdrożeń, jak i klientów. Liczba miesięcznych żądań na pobranie danych z konta po roku od wejścia w życie przepisów wynosiła 67 mln, a teraz, po dwóch i pół roku, jest to 470 mln żądań. Spodziewamy się, że podobnie będzie wyglądało to w Polsce. Pierwszy rok to rok eksperytmentów, a w kolejnym roku nastąpi standaryzacja i więcej przypadków wykorzystania nowych możliwości" - powiedział.

Źródło:PAP
Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama