Reklama

Social media

Dominik Karbowski – CEO Selectivv -geolokalizacja zakazana przez Departament Obrony [Komentarz]

Fot: Selectivv
Fot: Selectivv

W dużym uproszczeniu geolokalizacja to położenie oraz proces określania geograficznego położenia fizycznych przedmiotów lub osób za pomocą GPS, bądź adresu IP urządzenia. Większość mobilnych urządzeń przenośnych, w tym smartfony, z których korzystamy na co dzień i z których korzystają przedstawiciele amerykańskiej armii ma tę opcję włączoną automatycznie. Decyzja amerykańskiego Departamentu Obrony dotycząca zakazu używania tej funkcji przez przedstawicieli służb wojskowych ze względów bezpieczeństwa wydaje się bardzo słuszna, ale nieco spóźniona w czasie. Aplikacje sportowe, z których korzystają podczas misji zagranicznych amerykańscy żołnierze, które rejestrują ich trasy biegowe, przez co i dokładne współrzędne geograficzne baz wojskowych, istnieją na rynku już od przeszło 10 lat. Po raz pierwszy system GPS został zaś wykorzystany w sposób komercyjny  w telefonach komórkowych już w roku 1999 roku. 

Jak widać nie są to technologie nowe, ale wykorzystanie ich w złej wierze może nieść wiele negatywnych konsekwencji dla bezpieczeństwa publicznego. Aplikacje mobilne, które instalujemy w telefonach, mogą oprócz położenia geograficznego, co z perspektywy działań wojskowych jest bardzo niebezpieczne, mogą zdradzić również wiek, płeć, orientację seksualną, miejsce zamieszkania, adres IP czy stan zdrowia danej osoby, w tym przedstawiciela armii.  Dane te mogą posłużyć wrogim siłom wojskowym, agencjom wywiadowczym czy grupom terrorystycznym do przygotowania spersonalizowanych ataków hakerskich, nalotów, bombardowań czy działań zwiadowczych skierowanych na konkretne bazy wojskowe czy przedstawicielstwa misji zagranicznych.

Surowe dane to jedno, ale zbadanie zależności między nimi to również potężne źródło informacji. Badając korelacje między nimi możemy się dowiedzieć czy dany żołnierz ma rodzinę, ile ma dzieci i w kolejnym kroku, gdzie one przebywają. Analiza już nie samej lokalizacji, ale tego jakich aplikacji mobilnych używa bądź jakie strony czyta może powiedzieć nam wiele o jego poglądach, sposobie spędzania wolnego czasu czy jego sferze prywatnej. Skrajnym przykładem są tu aplikacje randkowe lub aplikacje dla mniejszości seksualnych. Odkrycie takich wrażliwych danych może stać się podstawą do szantażu lub wywierania na nich innego rodzaju presji. Dodatkowo, dokładne określenie i sprofilowanie grup użytkowników np. w jednostce wojskowej daje możliwość wysyłania przedstawicielom armii treści propagandowych, realizowanie zadań mających na celu dezinformację przeciwnika, a w skrajnych przypadkach dystrybuowanie notorycznie złych, pesymistycznych informacji, co może odbijać się na stanie psychicznym konkretnych żołnierzy.  

Dodatkowo włączona w telefonie geolokalizacja pozwala określić strefy życia danej osoby, w tym „strefę pracy” czy „strefę domu” (z dokładnością do 2-4 m), lokalizację szkoły dziecka, trasę przejazdu czy weekendowe aktywności. Te wszystkie dane pozwalają na dokładną analizę naszych zachowań, miejsc pobytu czy codziennych obowiązków, które mogą być cenną informacją dla agencji wywiadowczych wrogich sił wojskowych. Zaletą lub w tym przypadku wadą telefonu, jest to że mamy go zawsze przy sobie – a więc w każdej porze dnia oraz nocy i to w czasie pokoju. W trakcie działań wojennych, smartfony również stale towarzyszą przedstawicielom armii. Znany jest przykład Donbasu, gdzie podczas wojny z Ukrainą, przedstawiciele wojsk rosyjskich widzieli dokładnie gdzie znajdują się, jakie zbiory osób i na tej podstawie prowadzili ostrzał artyleryjski.

Przedstawiciele wojska,  tak, jak w przypadku ludności cywilnej, mogą dostosować ustawienia prywatności swoich aplikacji czy postów w kanałach social media, w taki sposób, aby nie były one widoczne dla szerokiego grona odbiorców. Nie jest to oczywiście rozwiązanie idealne, ale na pewno przyczynia się do ochrony danych wrażliwych. 

W wojsku istnieją  również różnego rodzaju regulaminy, zakazy i nakazy. Problemem jest jednak ich stosowanie przez żołnierzy. Często regulaminy mają postać  bardzo skomplikowanych dokumentów i przedstawiciele armii nie zawsze orientują się która aplikacja udostępnia GPS, a która nie. Warto pamiętać, że wiele aplikacji pobiera lokalizację w tle, kiedy wydaje nam się, ze jest ona wyłączona lub smartfon określa położenie na podstawie połączenia WiFI. 

Drugą kwestią jest również posłuszeństwo żołnierzy, a bardziej problem ich rozłąki z rodziną. Decydując się na misję zagraniczną, wiedzą że wiąże się to  kilkumiesięcznym pobyt poza domem. Smartfon jest dla nich bardzo często jedynym urządzeniem, który pozwala im utrzymać kontakt z bliskimi. Znamy przykład, w którym europejscy żołnierze z NATO, przed wyjazdem na różnego  rodzaju manewry musieli wskakiwać do wody, aby udowodnić, że nie mają ze sobą telefonów. Pakowali je jednak w wodoodporne opakowania i tak udawało im się przemycić urządzenia. 

Jedyne realne i efektywne rozwiązanie to całkowity zakaz prywatnych telefonów dla kluczowych osób związanych z armią. Alternatywą mogą być specjalne telefony z odpowiednim systemem operacyjnym, gdzie będzie istniała możliwość kontrolowania instalowanych aplikacji, jak również monitorowanie czy dane nadajniki i odbiorniki są włączone i jakie dane udostępniają. 

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama