Reklama

Armia i Służby

Amerykański system wyborczy zaatakowany w 39 stanach

Fot. Mark Warner / Flickr / domena publiczna
Fot. Mark Warner / Flickr / domena publiczna

Cyberprzestępcy z Rosji zaatakowali system wyborczy Stanów Zjednoczonych przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku z dużo większą siłą, niż dotychczas sądzono. Hakerzy wkradli się do baz danych wyborców i systemów oprogramowania w niemal dwukrotnie większej liczbie stanów, niż poprzednio to zgłaszano.

Według agencji Bloomberg, badacze ze stanu Illinois znaleźli dowody na to, że cyberprzestępcy próbowali usunąć lub zmienić dane wyborców. Hakerzy mieli dostęp do oprogramowania przeznaczonego do użytku przez pracowników firmy ankieterskiej robiącej badania exit polls w dniu wyborów, a przynajmniej w jednym stanie mieli dostęp do bazy danych o finansowaniu kampanii. Szczegóły dotyczące fali cyberataków, do których doszło latem i jesienią 2016 r., zostały przekazane przez trzy osoby mające bezpośrednią wiedzę na temat dochodzenia w tej sprawie. Według nowych informacji, jakie udokumentowała NSA (National Security Agency) ujawnione niedawno dane wskazują na ogromny zakres działań hakerskich. Rosjanie mieli zaatakować systemy wyborcze w 39 stanach.

Wiele z tych zaawansowanych i wyrafinowanych cyberataków dotknęło administracji byłego prezydenta USA Barracka Obamy, gdzie bezpośrednio po atakach Biały Dom skarżył się Kremlowi na hakerskie działania rosyjskich cyberprzestępców przez tzw. „czerwony telefon”.

Rosyjscy urzędnicy publicznie zaprzeczyli udziałowi w atakach cybernetycznych związanych z wyborami w Stanach Zjednoczonych, w tym kradzieży danych z poczty sztaby wyborczego Hillary Clinton. Władimir Putin powiedział w ostatnich dniach, że cyberataków mogliby dokonać rosyjscy hakerzy patrioci, gdyż źle mówiono o ich kraju. Jednak Putin przekonuje, że Kreml i służby specjalne w żaden sposób nie były w to zaangażowane.

Czytaj też: Prokurator generalny USA: Zarzuty o zmowie z Rosjanami to ohydne kłamstwo

Rosyjskie cyberataki w USA w okresie kampanii prezydenckiej w 2016 roku potwierdzają słowa Marka Warnera amerykańskiego senatora i działacza Partii Demokratycznej, członka komisji wywiadowczej senatu USA, który powiedział niedawno, że rosyjskie cyberataki i próby wpływania na kampanię prezydencką w USA w 2016 roku, były działaniami na o wiele szerszą skalę niż dotychczas o tym mówiono.

Według Marka Roberta Warnera, niegdyś gubernatora stanu Wirginia, a obecnie senatora USA jest nawiązanie do raportu wywiadu, który szczegółowo opisuje działania rosyjskich grup hakerskich podczas kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku. Warner twierdzi, że Rosjanie próbowali dokonać cyberataków także na amerykańskie samorządy lokalne. Z raportu wynika, że jedną z stosowanych metod był phishing. O sprawie pisał m.in. serwis Politico. Senator Warner powiedział też, że wysiłki podjęte przez rosyjskich hakerów, oskarżanych o związki z Kremlem i rosyjskim wywiadem wojskowym GRU wprawdzie nie wpłynęły na ostateczny wynik głosowania w wyborach prezydenckich w USA, jednak skala tych cyberataków jest tak naprawdę dużo większa niż dotąd sądzono i mówiono o tym publicznie.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama