Polityka i prawo
Agenci FBI chcą ukryć nieodpowiedzialność Clinton?
Według informacji do jakich dotarła telewizja Fox News, FBI zgodziło się po przeprowadzeniu niezbędnych czynności śledczych ws. włamania hakerów na pocztę Hillary Clinton, zniszczyć laptopy współpracowników kandydata na prezydenta.
Źródła zbliżone do Komitetu Sądownictwa Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, miały powiedzieć telewizji Fox News, że dwóch współpracowników zawarło dodatkową umowę dotyczącą laptopów, z których korzystali podczas pracy dla Hillary Clinton. Według tych ustaleń, Cheryl Mills, były szef sztabu oraz Heather Samuelson, były członek kampanii prezydenckiej, mieli dojść do porozumienia z FBI w sprawie zniszczenia laptopów po ich przeszukaniu. Jednak to nie wszystkie ustalenia jakie miały zostać zawarte w umowie pomiędzy nimi. FBI jest zobowiązane do przeszukiwania dokumentów na urządzeniach, które powstał po 31 stycznia 2015 roku.
Oznacza to wprost, że śledczy nie mają prawa do danych, które mogły zostać upublicznione, kiedy serwer poczty elektronicznej stał się publicznie dostępny. Ma to według New York Post, wpłynąć na śledztwo. Może to spowodować, że śledczy nie zbiorą odpowiedniej ilości materiału dowodowego i nie będą jednoznacznie wstanie stwierdzić, co było przyczyną upublicznienia serwera pocztowego.
Przewodniczący Komitetu Sądownictwa wystosował list do Loretty Lynch, Prokurator Generalnej USA, dlaczego Departament Sprawiedliwości (DOJ) oraz FBI, zgodziło się na przyjęcie tak restrykcyjnie sformułowanej umowy.
– Czy gotowość Pana Millsa oraz Pana Samuelsona do zniszczenia ich laptopów przez FBI, przeczy z ich zapewnieniami, że laptopy są tak długo przechowywane z powodu charakteru danych jakie znajdują się na urządzeniach? Danych prywatnych, kompletnie niezwiązanych z samym śledztwem. Jeżeli te dane istotnie nie są ważne dla śledztwa, to dlaczego w umowie pomiędzy stronami zawarto tak restrykcyjne zapisy dotyczące zniszczenia samych laptopów? – czytamy w liście Boba Goodlatte, przewodniczącego Komitetu Sądownictwa w Izbie Reprezentantów, skierowanego do DOJ oraz FBI.
Sama umowa według Fox News miała zostać zawiązana 10 czerwca, czyli na miesiąc przed wystąpieniem szefa FBI, Jamesa Comeya, który stwierdził, że FBI nie będzie ścigać przyszłej kandydatki na fotel prezydenta, za nieroztropność, przy korzystaniu z poczty elektronicznej.
Bob Goodlatte, w liście do organów ścigania poddał także w wątpliwość czy całe śledztwo nie jest zagrożone, z powodu zapewniania nietykalności byłym pracownikom Hillary Clinton, co więcej poruszył on w liście bardzo ważną kwestie. Chodzi o inne, podobne postępowania, w których Departament Sprawiedliwości ochrania administracje rządową przed postępowaniem karnym.
Czytaj też: Amerykański wywiad powinien ujawnić brudne sekrety Putina
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany