Warto wspomnieć sytuację z listopada tego roku, kiedy rosyjski bezzałogowiec Orłan-10 został zdobyty przez siły ukraińskie. W pamięci drona znalazły się trasy przelotu i lokalizacje rosyjskich baz, nawet sprzed ponad 2 miesięcy. W dodatku urządzenie nadal posiadało ponad 500 zdjęć, zrobionych przez aparat na jego pokładzie. Najprostszym rozwiązaniem, aby zapobiec takim incydentom, byłoby czyszczenie pamięci drona przed każdym jego startem. Jednak takie działania są uciążliwe, zabierają cenny czas podczas prowadzenia misji, a żołnierze mogą zapominać o takich sprawach.
Inne rozwiązanie proponuje portal EDN Network, który podkreśla, że dodanie do bezzałogowca elementu, który uchroni jego pamięć przed niepowołanym dostępem, jest absolutnie konieczne i nie powinno być nawet przedmiotem dyskusji. Generalną zasadą służb jest ochrona informacji. EDN Network wskazuje, że omijając ten punkt zabezpieczeń, użytkownicy środków bezzałogowych narażają się na wyciek wrażliwych danych. Ich zadaniem jest bowiem często prowadzenie rozpoznania czy nawet - w wypadku niektórych systemów powietrznych - wykonywanie uderzeń.
Czytaj też: "Drony chronią nas przed cyberterrorystami" [WYWIAD]
Jednym z rozwiązań proponowanych przez EDN jest szyfrowanie wszystkich danych, umożliwiające ochronę tych wrażliwych. Innym jest zastosowanie tzw. panic button czyli mechanizmu samodestrukcji w przypadku nieuprawnionego dostępu. Nie chodzi o zniszczenie samego bezzałogowca, a jedynie jego pamięci, która może zawierać tajne dane. Takie rozwiązanie posiada w swoim arsenale obecnie firma PARC, należąca do Xerox. Obwód elektryczny jest nanoszony na szkło hartowane, które w przypadku ingerencji rozpada się na miliony części dzięki światłu z diody świecącej.
Jednak rozwiązań może być więcej. Obecnie DARPA prowadzi program Vanishing Programmable Resources, który powoduje usunięcie wrażliwych danych wraz z nośnikiem. Innym rozwiązaniem może być także zastosowanie prostego impulsu elektromagnetycznego, który spali większość obwodów w urządzeniu.