Sprzeciw wobec praktyk Chin przybrał ostatnio na sile, warto wspomnieć, że dużo gigantów technologicznych takich jak Google, Twitter, Facebook nie działa na terenie Chin. Wyjątkiem w tym przypadku jest Google, który przeniósł swoje operacje do Hong Kongu. Z kolei niektóre firmy, jak Amazon czy Airbnb nie zrozumiały regulacji, jakie panują na bardzo specyficznym rynku kontrolowanym w całości przez partie.
Tym razem jednak, oprócz udostępniania danych rządowi chińskiemu, należy uwzględnić tworzenie tzw. tylnych furtek w bezpiecznym szyfrowaniu używanym przez firmy technologiczne. Nowe zapisy zostaną odczytane po raz trzeci i ostatni pod koniec tego tygodnia.
Jeżeli nic się nie zmieni, kontrowersyjne prawo zostanie przyjęte podczas posiedzenia Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, organu przypominającego polski parlament.
Oprócz wglądu w szyfrowania nowe prawo zakłada zwiększoną inwigilację swoich obywateli i kontrolę nad większością technologii cybernetycznych. Wytłumaczenie dla wprowadzenia nowego prawa niczym nie różni się od tłumaczeń, którymi kierował się rząd rosyjski czy Iran – zwiększenie bezpieczeństwa, ochrona wszystkich obywateli, a w przypadku Rosji, walka z terroryzmem.
Realne działanie prawa, według specjalistów, pozwoli administracji chińskiej pozbyć się konkurencji dla firm krajowych działających pod ścisłą kontrolą partii.
Duże firmy technologiczne obecne w Chinach mają przed sobą dosyć wyraźny dylemat: zostać i podzielić się z rządem wszystkimi swoimi rozwiązaniami technologicznymi czy może opuścić bardzo duży i chłonny rynek z największą ilości obywateli na świecie.
Czytaj też: Rosjanie i Chińczycy autorami zmasowanego ataku DDoS