Reklama

Polityka i prawo

Od lewej - Samm Sacks z Eurasia Group, William Glass z FireEye, Denise Zheng z CSIS, Robert Manning z Atlantic Council. / Fot. Atlantic Council

Chiny zagrożeniem dla krajów azjatyckich w cyberprzestrzeni

Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa podczas konferencji The Art of Cyber War zorganizowanej przez amerykański think tank Atlantic Council poruszyli kwestie bezpieczeństwa sieci narodowych w rejonie Azji. Wskazali oni na Chiny jako głównego agresora wobec mniejszych krajów azjatyckich.

Wśród rozmówców pojawili się eksperci: Robert Manning z Atlantic Council, Denise Zheng z Center for Strategic and International Studies (CSIS) oraz Will Glass z FireEye, które ostatnio opublikowało raport dotyczący bezpieczeństwa informatycznego na terenie Azji i Pacyfiku. Konferencja potwierdza obecny niski poziom zabezpieczeń przed atakami hakerskimi, jednocześnie podkreślą rolę Chin w całej sytuacji. 

Niewielkie kraje Azji, nie posiadają odpowiednich poziomów zabezpieczeń i jednocześnie są na celowniku dobrze wyposażonych chińskich hakerów, którzy z łatwością dokonują włamań nawet do sieci rządowych czy administracyjnych krajów. Wśród tylko niektórych dokonań chińskich hakerów rządowych została przytoczona kwestia dwóch lotnisk w Wietnamie, które uległy cyberatakowi. Miała to być odpowiedź za uchwalenie przez Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze, który ocenił roszczenia terytorialne Chin za bezpodstawne.

Podczas spotkania The Art of Cyber War, nie tylko jasno podkreślili, że jeżeli chodzi o cyberbezpieczeństwo, to rejon Azji i Pacyfiku jest daleko w tyle za innymi rejonami świata, ale jednocześnie zaproponowali rozwiązania, które ich zdaniem poprawią obecną sytuacje.

– Kraje Azjatyckie pojmują cyberbezpieczeństwo w bardzo tradycyjny sposób. Wystarczy postawienie metaforycznego muru wokół ważnych systemów oraz obsadzenie ich łucznikami, co według przywódców krajów wystarcza. Trzeba zmienić to stanowisko, na poczucie, że do sieci zawsze włamie się ktoś z niecnymi zamiarami. Musimy mieć pewność, co należy zrobić, żeby ograniczyć szkody dla systemu, jak ktoś będzie w naszym systemie. – powiedział podczas spotkania Will Glass z FireEye.

Eksperci poruszyli także kwestie odstraszania potencjalnych wrogów przy pomocy odpowiednich mechanizmów politycznych oraz gospodarczych. Jednak bez próby stworzenia "cybernetycznej bomby atomowej", która mogłaby tylko spowodować dalszy rozwój konfliktu na arenie międzynarodowej. W tym miejscu skutecznym straszakiem mają być nie tylko sankcje nakładane na kraj, który dopuścił się cyberataku, ale także silna armia, która może uznać atak na sieć energetyczną za przejaw agresji. 

Will Glass podkreślił jednocześnie, że choć obecnie Stany Zjednoczone oraz Chiny doszły do pewnego porozumienie jeżeli chodzi o ataki cybernetyczne, to jest nadal miejsce na poprawę warunków umowy oraz dalsze negocjacje pomiędzy krajami. Pomóc ma w tym większa zależność Chin od krajów zachodu jeżeli chodzi o inwestycję firm w przemysł Państwa Środka, które może zgodzić się na dalsze ustępstwa dla zachowania ekonomicznego prosperity. 

– Jest zdecydowany limit jeżeli chodzi o kradzież technologii czy patentów. Potrzebni są także ludzie, którzy będą wstanie to odtworzyć w realnych warunkach. Myślę, że gotowość Chin w pójściu na ustępstwa jest ich planem na pokazanie, że jednak ich kraj jest otwarty na zagraniczne firmy i nie chce ich zbyt mocno odstraszyć swoimi działaniami – powiedział Will Glass.

Poniżej zapis wideo z konferencji dostępny na portalu YouTube.

Czytaj też: Korporacje jednak dogadają się z Chinami?

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama