Reklama

Osobą odpowiedzialną za całe zamieszanie oraz przedłużenie wygaszanego powoli kontraktu pomiędzy ICANN a administracją federalną ma być według The Register, senator Ted Cruz. Senator utworzył nawet specjalną stronę ostrzegającą obywateli amerykańskich przed oddaniem internetu w ręce wrogich Stanom Zjednoczonym państw.

Według Teda Cruza, oddanie kontrolowanej obecnie przez Stany Zjednoczonej organizacji ICANN, pod kontrolę 162 krajów zrzeszonych we wspólnotę międzynarodową, jest zagrożeniem wolności dla Amerykanów. Według senatora takie kraje jak Rosja, Chiny czy Iran, będą wstanie po zmianach cenzurować internet oraz mogą być realnym zagrożeniem dla stron internetowych należących do amerykańskich organizacji. 

Jednak oprócz kontrowersyjnej tezy jaką przedstawił Ted Cruz pojawiły się także informację, pokazujące, że ICANN w obecnym kształcie z zapisami jakie obecnie posiada, jest po prostu kompletnie niegotowe na samodzielną działalność. Według Louis Crovitza z Wall Street Journal, ICANN nie posiada odpowiednich mechanizmów antymonopolowych, które zapewniły by odpowiedni poziom dostępności domen dla wszystkich zainteresowanych podmiotów. Wynikać to ma z tego, że do tej pory ICANN było pod ścisłą kontrolą administracji USA, która nie przewidywała zapisów dotyczących monopolu na tym rynku, ponieważ sama była monopolistą jeżeli chodzi o uzyskiwanie praw do domen internetowych. Drugą sprawą, którą porusza Crovitz, jest niechęć USA do przekazanie kontroli nad ICANN, Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednak według niego, gdyby ICANN zostało przekształcone w niezależny podmiot, to tak czy inaczej ONZ chętnie wzięłoby je pod swoje skrzydła.

Pojawia się także głosy ekspertów, które jednoznacznie wskazują, że ICANN nie radzi sobie w odpowiedni sposób z organizacją przetargów oraz aukcji na zakupy domen. Warto wspomnieć sprawę domen funkcyjnych .inc, .llc, .llp czy sprzedaż domeny .web niezweryfikowanej firmie Nu Dot Co. Firma działa z polecenia Verisign i od niego otrzymała kwotę pokrywającą prawie większość wylicytowanej ceny.

Według Crovitza, w organizacji brakuję także odpowiednich mechanizmów pozwalających na weryfikacje firm stających do przetargów oraz aukcji na domeny funkcyjne. Takie rozwiązanie według niego istnieje i zostało przygotowane przez firmę Dot Registry wraz z administracją USA, ICANN jednak odrzuciło te rekomendacje, które mogły oznaczać zmniejszenie zarobków organizacji. Co tylko rodzi nowe komplikacje, ponieważ sama organizacja na swojej stronie oświadcza, że charakter jej działalności jest w pełni non-profit i sprzedaż domen pokrywa jedynie funkcjonowanie samej instytucji.

Jak zaznacza Crovitz, to nie jedyne problemy z jakimi obecnie zmaga się ICANN. Chodzi także o domenę .gay, która nie została przekazana do powszechnego użytku, a będzie sprzedana podmiotowi komercyjnemu. Podobnie sprawa ma mieć się w przypadku domeny .cpa, o której utworzenie zabiega Amerykański Instytut Biegłych Rewidentów (AICPA). Jednocześnie zastrzegając, aby tylko podmioty zweryfikowane mogły ubiegać się o strony w domenie .cpa. Jednak według przedstawicieli AICPA, ICANN nie zamierza przekazać im praw do domeny, czekając na organizację, która zaoferuje najwyższą kwotę. 

Czytaj też: Stany Zjednoczone zrzekają się kontroli nad Internetem

Reklama
Reklama

Komentarze