Od początku roku hakerzy dwukrotnie zaatakowali system teleinformatyczny SWIFT (Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication ), którego rolę można porównać do krwioobiegu międzynarodowych rynków finansowych. Pierwszy atak to kradzież ponad 80 milionów dolarów z konta narodowego banku Bangladeszu. W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że ofiarą hakerów padł także komercyjny bank w Wietnamie. Tu również słabym ogniwem okazał się do tej pory uznawany za w pełni bezpieczny system SWIFT. Kolejne dni przynoszą nowe rewelacje dotyczące szczegółów tych akcji.
Okazuje się, że ostatnie ataki na banki mają związek ze słynnym włamaniem się na serwery koncernu Sony w 2014 r. W wyniku tego ataku do sieci wyciekł niewydany film Wywiad ze Słońcem Narodu oraz prywatne adresy mailowe oraz treść wiadomości. O przygotowanie akcji oskarżono władze Korei Północnej.
Teraz okazuje się, że eksperci od cyberbezpieczeństwa badający ostatnie ataki na banki są zdania, że wirus wykorzystany przy tych akcjach jest pochodną złośliwego kodu, który posłużył do ataku na Sony. Wirusy odpowiedzialne za atak na koncern medialny oraz na system SWIFT zachowują się podobnie, m.in. automatycznie usuwają ślady swojego istnienia z komputera ofiary.
To może oznaczać, że Korea Północna była zaangażowana w ataki na światowy system finansowy. Nie jest to jednak jedyne rozwiązanie. Możliwe, że hakerzy w jakiś sposób zdobyli fragment kodu, którym zaatakowano Sony, przerobili go i wykorzystali go w swoich akcjach. Na razie brak jednoznacznych dowodów, że za atakami na system SWIFT stała Korea Północna. Nie zmienia to faktu, że prawdopodobieństwo kolejnych podobnych akcji jest bardzo duże.
Czytaj też: Drugi cyberatak na system SWIFT
Korea Północna stawia na armię hakerów. Atak na USA kwestią czasu