Reklama

Polityka i prawo

Ponad połowa treści w darknecie jest legalna

  • Fot. SpaceX
    Fot. SpaceX
  • Ratowniczy W-3 Sokół w barwach TOPR - fot. TOPR
    Ratowniczy W-3 Sokół w barwach TOPR - fot. TOPR

Ponad połowa treści w darknecie jest legalna – wynika z najnowszych badań. Eksperci coraz częściej mówią o tym, że mroczny Internet to nie tylko siedlisko kryminalistów, ale też miejsce pracy niezależnych dziennikarzy i społecznych aktywistów obawiających się o swoje bezpieczeństwo.

Darknet to sieć stron WWW niedostępnych dla zwykłego użytkownika Internetu. Treści ukryte na dynamicznie generowanych stronach nie są widoczne dla tradycyjnych wyszukiwarek, a użytkownicy mrocznej Sieci mogą być spokojni o swoją anonimowość. Większość osób uważa, że mroczny Internet jest domeną kryminalistów. Najnowsze analizy nie potwierdzają jednak tych stereotypów.

Badania o nazwie Deeplight przeprowadzili specjaliści z firm Intelliagg oraz Darksum. W lutym tego roku sprawdzili zawartość najpopularniejszej  sieci darknetu, czyli TOR. Okazało się, że znajduje się tam maksymalnie 30 tys. stron o rozszerzeniu .onion (przypisanym do mrocznej Sieci). Darknet jest więc mniejszy, niż zazwyczaj zakładano.

Badanie treści przeprowadzono za pomocą specjalnego algorytmu segregującego informacje na stronach. Specjalistom udało się przeanalizować jedynie 46 procent sieci - bo tylko do takiej liczby stron mieli dostęp. Pozostałe 54 proc. to adresy, które pojawiały się w darknecie tylko na chwilę i nie można było zobaczyć, co się pod nimi kryje. Te serwery zazwyczaj wykorzystywane są do wymiany danych, obsługują chat- roomy lub służą do zarządzania złośliwym oprogramowaniem.

Analiza dostępnych danych wykazała jednak, że niecała połowa stron (48 proc) zawiera treści zabronione przez amerykańskie lub brytyjskie prawo. Znajdziemy na nich nielegalną (w tym dziecięcą) pornografię, fora służące do sprzedaży narkotyków, pomocy w nielegalnych operacjach finansowych czy też dane skradzionych kart kredytowych. Drugim obliczem są jednak informacje wykorzystywane przez dziennikarzy, aktywistów praw człowieka czy dysydentów, którzy dbają o swoją prywatność w obawie przed reperkusjami ze strony władz.

Eksperci przebadali też osobiście 1000 stron w sieci TOR. Ta analiza wykazała, że nielegalne treści zajmują 68 proc. stron w darknecie. Najwięcej adresów (29 proc) służyło wymianie plików, 28 proc. wykorzystywano do dzielenia się poufnymi informacjami, 12 proc – obsługiwało nielegalne operacje finansowe, 10 proc. zawierało strony z informacjami z mediów. Kupno/sprzedaż narkotyków przeprowadzano na 4 proc. stron, zaś nielegalną pornografię znaleźć można na 1 proc. portali w darknecie.

Autorzy badań sugerują, by pamiętając o bezpieczeństwie w sieci nie wylewać dziecka z kąpielą. Mroczny Internet wciąż wykorzystywany jest  do szczytnych celów –co najmniej w tym samym stopniu, w jakim korzystają z niego przestępcy.

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama