Kreml twierdzi, że system obrony przeciwrakietowej zagraża jego bezpieczeństwu i interesom. W obecnej sytuacji system obrony przeciwrakietowej nie ma żadnych zdolności ofensywnych, ale sam fakt istnienia sojuszniczego systemu obrony - nakierowanego przede wszystkim na zwalczanie celów balistycznych z Bliskiego Wschodu, wiążącego kraje Europy Środkowo-Wschodniej i Danię, Norwegię czy USA - może być uznawany za przeszkodę w agresywnych planach Kremla wobec naszej części Europy.
Wkład Danii do systemu ma się odbywać poprzez udostępnienie fregat dostosowanych do wykrywania pocisków balistycznych. Do tej inicjatywy pod koniec tego roku zamierza się przyłączyć także Norwegia. Rozszerzenie obszaru działania tego rozwiązania zdecydowanie poprawi bezpieczeństwo w rejonie Morza Bałtyckiego i krajów skandynawskich.
Czytaj także: Marynarka USA stawia na usługi chmurowe
Jak wynika z raportu przygotowanego przez duńską agencje wywiadowczą, Danish Defence Intelligence Service (DDIS), takie postawienie sprawy, nie podoba się Rosjanom. Raport ten nie tylko ostrzega, że Rosjanie zintensyfikują swoje ataki cybernetyczne na cele administracyjne krajów stanowiących dla nich zagrożenie. Rosja także modernizuje i inwestuje coraz to większe środki, aby możliwości cybernetyczne jej wojsk były jak największe, przy jednoczesnym unikaniu konfliktu zbrojnego.
Według raportu DDIS Rosjanie wierzą, że kraje NATO nie są przygotowane na ataki cybernetyczne, dlatego tak długo będą finansować kampanie hakerskie, jak długo da się działać na tym polu bez większych konsekwencji. Potwierdza to informacja podana przez Defense News, według której liczba ataków cybernetycznych w Danii znacznie wzrosła, szczególnie w sektorach infrastruktury krytycznej, sieci elektrycznych czy medycznym. Tuż po publikacji raportu DDIS, minister obrony Danii Claus Hjort powiedział, że rząd przeznaczy specjalne środki na podniesienie poziomu cyberbezpieczeństwa.