Reklama

Polityka i prawo

Rosyjscy hakerzy obierają za cel grupy konserwatystów

Fot. TheDigitalArtist/ Pixabay
Fot. TheDigitalArtist/ Pixabay

Rosyjscy hakerzy przed zaplanowanymi na listopad wyborami do Senatu USA coraz częściej obierają za cel grupy konserwatywnych polityków - donosi we wtorek dziennik „Wall Street Journal”. Aktywności cyberprzestępców stara się przeciwdziałać m.in. Microsoft.

Firma ta poinformowała, że w niedawnym czasie zablokowała już działanie sześciu stron internetowych założonych przez rosyjskich hakerów, których zadaniem było podszywanie się pod prawdziwe witryny celem wyłudzania danych od polityków i ich sztabowców.

W opinii przedstawicieli Microsoftu, w sprawę zamieszane są te same grupy hakerskie, które uaktywniały się w cyberprzestrzeni USA przed wyborami prezydenckimi z 2016 roku. Wówczas jednak celem ich działań byli Demokraci. Microsoft podkreśla, że obecnie nie ma dowodów na to, że którekolwiek z fałszywych stron zostały z sukcesem użyte do cyberataku na polityków.

Właściciele podejrzanych domen powiązani mają być z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU i najprawdopodobniej prowadzą działalność w ramach takich grup cyberprzestępczych, jak Fancy Bear i Strontium - informuje "WSJ". Grupy te w przeszłości były już odpowiedzialne za ataki phishingowe, polegające na wykradaniu danych do logowania np. do kont poczty elektronicznej czy usług bankowych, z pomocą dokładnie odwzorowanych, fałszywych stron internetowych.

Specjaliści z firmy Microsoft oceniają, że działania tego rodzaju skierowane przeciwko amerykańskim politykom w ostatnich miesiącach znacznie nasiliły się. O ataku tego rodzaju informowało m.in. biuro demokratycznej senator Claire McCaskill ze stanu Missouri.

W ubiegłym miesiącu prokurator specjalny Robert Mueller oskarżył w związku z cyberatakami sprzed dwóch lat kilkunastu oficerów rosyjskiego wywiadu. Rosja zaprzecza swojemu zaangażowaniu w działalność hakerską, a przedstawiciele Kremla stwierdzili, że zadaniem Muellera było "zepsucie atmosfery spotkania" amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

"Nie ma w Waszyngtonie ani jednej, nawet mało znaczącej instytucji, która nie dostawałaby rutynowo korespondencji e-mail z adresów kończących się na .ru z dziwnymi i podejrzanymi załącznikami" - mówi rzecznik Instytutu Hudsona David Tell. Jego zdaniem, działalność tego think-tanku polegająca na promocji idei globalnego przywództwa Stanów Zjednoczonych i piętnowania reżimów kleptokratycznych jest oczywistym powodem zainteresowania ze strony hakerów pracujących dla Kremla.

"WSJ" zauważa, że ujawnienie informacji o nasilających się atakach hakerskich na polityków USA i różnego rodzaju instytucje sfery publicznej zbiega się w czasie z ostrzeżeniami wydanymi przez prezydencką administrację względem możliwej działalności hakerów, mającej na celu wywarcie wpływu na wybory. Dziennik przypomina również, że Trump był wielokrotnie krytykowany za brak jednoznacznego sygnału w stronę Moskwy, który miałby komunikować, że cyberataki nie będą w Ameryce tolerowane.

Przedstawiciele firmy Microsoft zapowiedzieli, że będą blisko współpracować z osobami kandydującymi w nadchodzących w USA wyborach. Koncern zaangażuje się również w działania prowadzone przez organizacje pozarządowe i think-tanki, aby wzmocnić edukację na temat cyberzagrożeń i możliwych metod ochrony przed działalnością hakerów - donosi "WSJ".

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze