Reklama

W przyjętej przez Republikanów agendzie czytamy, że „użytkownicy mają prawo do samoobrony w cyberprzestrzeni w każdy sposób, który uznają za efektywny i dostosowany do sytuacji” nie wykluczając tym samym tzw. hakowania z powrotem, czyli możliwości włamania się do systemów komputerowych atakującego i spowodowania zniszczeń w jego infrastrukturze. Wielu ekspertów od cyberbezpieczeństwa przeciwstawia się temu pomysłowi argumentując, że przyczyni się tylko do pogorszenia ogólnego stanu bezpieczeństwa cyberprzestrzeni. Utrudni też namierzanie hakerów przez organy śledcze i przede wszystkim postrzegane jest jako nielegalne. Z drugiej strony, przedstawiciele biznesu popierają to rozwiązania argumentując, że muszą się w jakiś sposób bronić przed atakami i możliwość uderzenia w napastników jest najlepszym środkiem odstraszającym.

Republikanie zapowiadają również sankcje dyplomatyczne, finansowe i prawne przeciwko państwom dokonującym cyberataków. Wymienia się możliwość odrzucenia wniosków wizowych czy zamrażania środków finansowych. Partia Republikańska ma również zamiar osłabiać kontrolę Internetu przez reżimy zaangażowane w działalność cyberprzestępczą. Wprost nawołują oni do porzucenia podejścia opartego tylko na cyberobronie i przejście do działań ofensywnych w celu, jak czytamy, uniknięcia Pearl Harbour w świecie wirtualnym. Republikanie zamierzają też aktywnie promować wolny i otwarty Internet. Postulują  też o wsparcie rządu dla obywateli i przedsiębiorstw amerykańskich przy omijaniu cenzury w państwa autorytarnych.

Nie było to jedyne odwołanie do problematyki cyberbezpieczeństwa w programie politycznym Partii Republikańskiej. Stwierdzono również, że od zapewnienia cyberbezpieczństwa zależy wzrost gospodarczy i liczba miejsc pracy. Zwrócono też uwagę na przestarzałe i źle zabezpieczone systemy komputerowe sieci energetycznych, które należy poddać gruntownej modernizacji. Podkreślono też konieczność utrzymania przewagi militarnej w cyberprzestrzeni oraz dążenie do wzmocnienia zasad wolnego rynku ubezpieczeń przed cyberatakami. W programie również zarekomendowano zwiększenie ochrony systemów dostaw oprogramowania i sprzętu komputerowego w celu przeciwdziałania zarażeniu jego elementów w państwach, w których jest produkowany.

Jeszcze przed konwencją wyborczą, o poglądy na cyberbezpiezczeństwo zapytano Donalda Trumpa, który jednak przekazał niewiele informacji na ten temat. Wspominał tylko, że Stany Zjednoczone nie są w stanie zlokalizować swojego przeciwnika w cyberprzestrzeni a ich technologia cyberbezpieczeństwa jest przestarzała. Zapowiadał też, że nie zawaha się przed wydaniem rozkazu przeprowadzenia operacji ofensywnych w świecie wirtualnym.

Trump krytykował również Snowdena za jego działalność, która w opinii kandydata na prezydenta była bardzo szkodliwa dla Stanów Zjednoczonych i przyczyniła się do zwiększenie działań szpiegowskich wymierzonych w Amerykanów przez inne państwa. Należy dodać, że Trump w swoich wypowiedział sprawiał wrażenie osoby, która kompletnie nie rozumie problemu cyberbezpieczeństwa.

Czytaj też: Rosyjscy hakerzy grają na Trumpa

Reklama
Reklama

Komentarze