Chińscy hakerzy wykradli nagrania wideo z siedziby Unii Afrykańskiej, która zlokalizowana jest w stolicy Etiopii Addis Abebie - informuje Reuters.
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa Unii Afrykańskiej odkryli, że grupa chińskich hakerów złamała zabezpieczenie instytucji. Ślad zaprowadził ich do serwerów zlokalizowanych w piwnicach budynku C, z których były wykradane informacje. Hakerzy byli w stanie przejąć duże wolumeny danych, ukrywając je w ramach regularnego ruchu opuszczającego sieci Unii Afrykańskiej w godzinach pracy organizacji. Wykradzione materiały miały pochodzić z kamer znajdujących się w korytarzach, biurach, parkingu oraz miejscu spotkań. Jednocześnie eksperci stwierdzili, że są zbyt słabi, aby zapobiec kolejnym atakom.
Informacje o potencjalnym włamaniu eksperci organizacji otrzymali od japońskiego CERTu, który zaobserwował podejrzaną działalność pomiędzy siecią organizacji międzynarodowej i domeną chińskiej grupy hakerskiej "Bronze President". O tym, jakie domeny należą do grupy hakerów z Państwa Środka poinformowała amerykańska firma Secureworks, będącą częścią Dell Technology. "Bronze President" byli zaangażowani w różnorodne kampanie cyberszpiegowskie wymierzone w sąsiadów Chin jak np. Mongolię czy Indie.
Warto przypomnieć, że Chiny są głównym wierzycielem państw afrykańskich i stale poszerzają swoją strefę wpływów na kontynencie. Chińczycy zbudowali nowe centrum konferencyjne w siedzibie Unii Afrykańskiej w 2012, a ich technicy cały czas pomagają chronić infrastrukturę cyfrową organizacji.
Chińska delegacja przy Unii Afrykańskiej poinformowała drogą mailową, że organizacja nie powiadomiła przy żadnej okazji, iż została zhakowana. Nie zapomniano również podkreślić, że państwa afrykańskie i Chiny łączą przyjacielskie więzy.
To nie pierwsza afera związana z budynkiem Unii Afrykańskiej. W 2018 roku francuska gazeta Le Monde poinformowała, że pracownicy odkryli, iż serwery w nowym centrum konferencyjnym przesyłały kopie zawartości do Szanghaju każdej nocy, a budynek jest pełen urządzeń podsłuchowych. W Szanghaju zlokalizowane są jednostki hakerów chińskiej armii. Oficjalnie zarówno Unia Afrykańska jak i Chiny zaprzeczyły tym rewelacjom, ale jeden z byłych pracowników organizacji miał przekazać Reutersowi, że doniesienia Le Monde były trafne.
Nie należy jednak spodziewać się żadnego oficjalnego komentarza na temat incydentu. Przedstawiciele organizacji, z którymi rozmawiał Reuters przyznali, że odgrywają kluczową rolę w funkcjonowaniu organizacji i kiedy w czerwcu b.r. część sieci została wyłączona na skutek awarii zasilania, to właśnie chińscy technicy usunęli usterkę. Prawdopodobnie zostanie to zamiecione pod dywan jak przy sprawie opisane przez francuską gazetę.