Polityka i prawo
Rosyjski regulator uderzy w Google?
Rosyjski regulator mediów i internetu, urząd Roskomnadzor oświadczył w poniedziałek, że Google w niewystarczającym stopniu filtruje treści, dlatego prędkość działania wyszukiwarki może zostać w Rosji spowolniona. Zdaniem urzędu, Google nie usuwa zakazanych treści.
"Google nie w pełnym stopniu wywiązuje się z obowiązku usuwania z wyników wyszukiwania na terytorium Rosji linków do stron internetowych zawierających informacje zabronione w naszym kraju" - oświadczył regulator.
W ocenie Roskomnadzoru z wyników wyszukiwania Google nie usuwa od 20-30 proc. linków do zabronionych stron. Według urzędu są to strony "organizacji terrorystycznych i ekstremistycznych, strony internetowe z pornograficznymi wizerunkami osób nieletnich, a także sklepy internetowe sprzedające narkotyki".
Jak informowaliśmy wczoraj amerykański gigant technologiczny zakwestionował na drodze sądowej decyzję urzędu, który nakazał koncernowi usunięcie linków do zakazanych treści. Informacje w tej sprawie podał rosyjski dziennik „Kommiersant”. Pozew w tej sprawie został złożony w kwietniu, a sąd arbitrażowy w Moskwie przyjął go 23 maja. Sprawa odnosi się do linków do nagrań na serwisie YouTube, które Roskomnadzor uznał za wezwania do protestów organizowanych w Rosji w styczniu 2021 roku.
Czytaj też: Google sądzi się z rosyjskim regulatorem
Roskomnadzor oznajmił także, że po tym, jak na jego żądanie Twitter usunął 91 proc. zabronionych treści, Google "znalazł się na pierwszym miejscu pod względem nieusuniętych treści sprzecznych z prawem i wyrządzających szkodę użytkownikom rosyjskim".
Na początku marca rosyjskie władze zapowiedziały pozew przeciwko pięciu platformom mediów społecznościowych za rzekome nieusuwanie postów wzywających dzieci do udziału w nielegalnych protestach.
Również w marcu br., Roskomnadzor ograniczył prędkość działania Twittera w Rosji, powołując się na niewystarczająco szybkie usuwanie zakazanych w Rosji treści, w tym pornografii dziecięcej i "wezwań do nastolatków, by popełniali samobójstwa". Urząd nie wykluczył, że takie działania mogą też zostać podjęte wobec Facebooka, YouTube i Instagrama.
Szef Instytutu Badań Internetu Karen Kazarian powiedział w poniedziałek dziennikowi "Kommiersant", że Roskomnadzor nie ma wystarczających środków technicznych, by spowolnić działania wyszukiwarki Google'a. Inny ekspert Denis Kuskow, szef firmy analitycznej Telecom Daily, wyraził przypuszczenie, że działania Roskomnadzoru mogą wpłynąć na pracę serwisu YouTube, ponieważ treści wideo w dużym stopniu są zależne od parametrów prędkości.
PAP/SG
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany