Polityka i prawo
Demokraci domagają się ukarania Rosji za ingerencję w wybory. Administracja Trumpa „umywa ręce”?
Demokraci domagają się nałożenia sankcji na wszystkie podmioty powiązane z Rosją, które podejmują wysiłki na rzecz ingerencji w zbliżające się wybory prezydenckie. Zdaniem polityków administracja Donalda Trumpa nie realizuje nakazu Kongresu w sprawie ukarania podmiotów działających na szkodę amerykańskich procesów demokratycznych. „Nadal nie wysłano bezpośredniego komunikatu do prezydenta Putina” – wskazują senatorowie.
W specjalnym liście skierowanym do Departamentu Skarbu USA senatorowie nawołują do „natychmiastowego nałożenia sankcji na osoby fizyczne, podmioty rządowe oraz inne, które chcą ingerować w wybory w Stanach Zjednoczonych w 2020 roku”. Pod jego treścią podpisało się 11 polityków, w tym Mark Warner, wiceprzewodniczący Komisji ds. Wywiadu.
Uzasadniając swoje stanowisko, senatorowie przytoczyli oświadczenie wydane przez amerykańską National Counterintelligence and Security Center (NCSC), w którym stwierdzono, że „Rosja podejmuje szereg działań w celu oczernienia wiceprezydenta Bidena”. Politycy wskazali również na przykład działań ukraińskiego parlamentarzysty Andrija Derkach i innych pro-kremlowskich aktorów. Ukrainiec powiązany z rosyjskim wywiadem miał udostępniać nagrania krytyczne wobec głównego kontrkandydata Donalda Trumpa.
„Kongres nakazał wprowadzenie szerokiego zakresu sankcji, a administracja nadal nie wysłała bezpośredniego komunikatu do prezydenta Putina: >Stany Zjednoczone natychmiast i zdecydowanie zareagują na ingerencję w wybory ze strony rządu Federacji Rosyjskiej i jej aktorów, będą karać, powstrzymywać i znacznie zwiększać ekonomiczne i polityczne koszty takiej ingerencji<” – czytamy w liście Demokratów wysłanym do Sekretarza Skarbu Stevena Mnuchina.
W tym miejscu warto również pamiętać, że oświadczenie NCSC dotyczyło nie tylko Rosji, ale także Chin oraz Iranu. Jak informowaliśmy wcześniej, zdaniem amerykańskiego wywiadu Państwo Środka nie chce, aby Donald Trump wygrał wybory i piastował najwyższy urząd w państwie przez kolejną kadencję, dlatego też nasila krytykę wobec obecnego prezydenta.
Iran również stara się podważyć pozycję głowy państwa oraz amerykańskich instytucji. Teheran dąży przede wszystkim do podzielenia Amerykanów. „Motywacją do prowadzenia takich działań jest po części przekonanie, że reelekcja prezydenta Trumpa oznaczałaby kontynuację presji USA na Iran w celu zmiany reżimu” – wskazał amerykański wywiad.
Stany Zjednoczone rozszerzyły jednak katalog zagrożeń, które stanowią realne ryzyko dla bezpieczeństwa zbliżającej się kampanii prezydenckiej. William Evanina, dyrektor NCSC, podkreślił podczas wirtualnego spotkania U.S. Chamber of Commerce, że Kuba, Arabia Saudyjska i Korea Północna podejmują działania mające na celu wpłynięcie na scenę polityczną USA oraz zbliżające się wybory.
Zdaniem przedstawiciela kontrwywiadu główni przeciwnicy prowadzą operacje informacyjne, których podstawowym zadaniem jest wywołanie wewnętrznego chaosu w społeczeństwie. Nie są one jednak tak zaawansowane jak te ze strony Rosji, Iranu czy Chin. „Jest wiele państw, które biorą udział w >tej grze<, ale nie osiągają poziomu wielkiej trójki” – stwierdził William Evanina.
W związku z realnym zagrożeniem oraz bagażem doświadczeń z ostatniej kampanii z 2016 roku amerykańskie służby zaapelowały do obywateli o odpowiedzialne działanie w cyberprzestrzeni, ponieważ skuteczna neutralizacja złośliwych operacji zależy nie tylko od rządu, ale i samego społeczeństwa. „Jako Amerykanie jesteśmy w tym wszyscy razem” – podkreślił dyrektor NCSC, kierując apel do obywateli.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany